Rien ne va plus...
Od 23 listopada może nie tyle "więcej obstawiać nie wolno", co raczej obsługa tej czynności już się tak nie będzie opłacać. Zostaną opodatkowane przychody krupierów, którym końcówki żetonów zawsze wpadają do wspólnej, koleżeńskiej kasy (bynajmniej nie zapomogowo-pożyczkowej).
Dokładnie pojutrze wchodzi w życie rozporządzenie MF w sprawie zasad ewidencjonowania napiwków w kasynach gry.
Ich rejestr zostanie poświadczony w urzędzie skarbowym, zszyty i dokładnie ponumerowany. Kasyno będzie dokonywać wpisu codziennie, bezpośrednio po obliczeniu końcowego rezultatu gier na stołach. Rejestr musi zawierać wartość napiwków z całego dnia oraz dokładny ich podział, z pokwitowaniem odbioru konkretnej kwoty przez pracownika. Wpisy w rejestrze dokonywane mają być w walucie polskiej. Wszystko to musi być przechowywane przez pięć lat, tak jak inne dokumenty podatkowe. A finałem całej buchalterii będzie oczywiście uwzględnienie napiwkowego przychodu w rocznym zeznaniu PIT, czyli jego opodatkowanie.
Budżet państwa naprawdę musi już prząść bardzo cienko, skoro szuka takich rezerw dochodowych. Napiwki dla krupierów rzeczywiście daje się zewidencjonować. Ale już hotelowy odźwierny, windziarz czy barman w tymże samym kasynie znajduje się poza zasięgiem fiskusa. W związku z tym wybrana grupa napiwkobiorców czuje się relatywnie pokrzywdzona w stosunku do kolegów. Można być pewnym, iż sprytne działanie aparatu skarbowego spowoduje równie sprytne przeciwdziałanie, nad którym personel kasyn już intensywnie pracuje - przesyłając resortowi finansów pozdrowienia.
