W skrócie
- Ceny ropy Brent mogą spaść nawet do 50 dolarów za baryłkę, jeśli wojna w Ukrainie ulegnie deeskalacji.
- Spadki na rynku ropy zagrażają budżetowi Rosji, który opiera się na dochodach z eksportu surowców.
- Nadwyżka ropy na rynku oraz rekordowe zapasy na tankowcach wywołują presję na coraz niższe ceny.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Ceny ropy mogą spaść wyraźnie poniżej 60 dolarów za baryłkę (Brent) - wskazują analitycy. Jest jednak jeden warunek - wojna w Ukrainie musiałaby zmierzać przynajmniej do rozejmu. Bank Citigroup opublikował niepokojącą dla naftowej branży prognozę - ropa będzie tanieć, być może nawet do poziomu 50 dolarów za baryłkę (Brent).
We wtorek (21.10.2025) przed południem ropa Brent (wskaźnikowa dla rynku europejskiego) wyceniana była na niewiele ponad 60 dolarów za baryłkę, a będąca wskaźnikiem dla rynku amerykańskiego ropa West Texas Intermediate (w dostawach na listopad) kosztowała 57,60 USD za baryłkę. Zwraca uwagę także wycena dla rosyjskiej, ciężkiej ropy Urals - ok. 54 dolarów za baryłkę (notowania ropy Urals różnią się w zależności od źródła, a brak bieżących informacji z Rosji utrudnia rzeczywistą wycenę).
- Rosyjski budżet zależy od wpływów z ropy, a widoczny od wielu miesięcy spadek cen już zmusił Kreml do rewizji budżetu wiosną bieżącego roku - wskazuje w rozmowie z Interią Biznes Iwona Wiśniewska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich, główny specjalista w Zespole Rosyjskim OSW. Ekspertka przypomina, że granicznym poziomem ceny ropy dla opłacalnego wydobycia i "spinania" rosyjskiego budżetu jest ok. 60 dolarów za baryłkę. - Od marca cena jest niższa, a to rodzi poważne problemy dla rosyjskiego budżetu - mówi.
Citigroup wieszczy dużą przecenę ropy
Bank Citigroup przedstawił pesymistyczny dla producentów i dostawców scenariusz, według którego cena ropy Brent może spaść do 50 USD za baryłkę. Jest jednak warunek - to rozpoczęcie procesu pokojowego w Ukrainie, przynajmniej w formie początkowego rozejmu, później być może stopniowego zakończenia konfliktu. Taka deeskalacja brana jest pod uwagę przez analityków w związku z planowanym spotkaniem Trump-Putin, choć - jak pokazuje doświadczenie - nawet jeśli do niego dojdzie, może nie oznaczać przełomu.
Najnowsza prognoza Citigroup jest odważna - jeszcze w styczniu bank podniósł swoje przewidywania na 2025 r. do 67 USD za Brent i 63 USD za WTI. Teraz analitycy Citi przewidują, że ustabilizowanie sytuacji doprowadzi do znaczącej przeceny surowca.
Jednak komentatorzy studzą emocje i tłumaczą, że prognoza Citi może być nietrafiona choćby z powodu niechęci branży do tak mocnej przeceny (50 dolarów za baryłkę to znaczne osłabienie opłacalności wydobycia ropy łupkowej w USA; dochodzi także niechęć do tak znaczącej obniżki cen wśród krajów OPEC).
- Nie chcę powiedzieć, że prognoza Citi ma jakieś błędy metodologiczne, ale raczej należy do tych skrajnych, które - jak pokazuje doświadczenie - niekoniecznie muszą się sprawdzić - mówi w rozmowie z Interią Biznes dr Jakub Bogucki, analityk e-petrol. - To nie zmienia faktu, że od wielu miesięcy obserwujemy spadkowy trend na rynku naftowym i nic nie wskazuje na to, aby się odwrócił - tłumaczy i zwraca uwagę na inne niż choćby wojna w Ukrainie fundamentalne czynniki sprowadzające ropę do niższych cenowych poziomów.

Ropy jest dużo - także na tankowcach pływających po morzach całego świata
Nie tylko czynnik geopolityczny (ew. rozejm w wojnie w Ukrainie) skłania analityków do prognozowania spadków cen ropy. Głównym czynnikiem, który od wielu miesięcy wpływa na notowania, jest rynkowa gra popytu i podaży, okraszona stanem zapasów. Zapasy ropy naftowej na tankowcach na oceanach na świecie osiągnęły rekordowy poziom.
Agencje przytaczają dane firmy analitycznej Vortexa, z których wynika, że w tygodniu zakończonym 17 października tankowcami przetransportowano łącznie 1,24 mld baryłek ropy i kondensatu, czyli lekkiej odmiany ropy. Tydzień wcześniej wskaźnik ten wynosił 1,22 mld baryłek.
Warto przytoczyć informację Bloomberga, z której wynika, że większość pływającej po oceanach ropy dopiero poszukuje nabywców - można więc zgromadzony surowiec traktować jako zapasy, które są impulsem do obniżek cen.
- Ilość ropy pływająca po morzach jest stosunkowo łatwa do zdiagnozowania, więc na tej podstawie możemy mówić o czynniku wpływającym na obniżkę cen - mówi cytowany wcześniej Bogucki.
Rośnie także produkcja w krajach OPEC+. Największy wzrost zanotowano w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Rosji, których łączna produkcja surowca wzrosła o 1,77 mln baryłek dziennie - podają agencje informacyjne.
MAE: W przyszłym roku nadwyżka ropy na rynku
Potwierdzeniem prognoz analityków mogą być bieżące raporty Międzynarodowej Agencji Energetycznej. MAE poinformowała, że w 2026 roku światowy rynek ropy naftowej może zmierzyć się z nadwyżką sięgającą nawet 4 milionów baryłek dziennie. To efekt zwiększania wydobycia przez najważniejszych producentów i słabego globalnego popytu.
MAE ocenia, że tempo wzrostu zużycia ropy na świecie będzie znacząco niższe od trendów z ostatnich lat, a przyczyną jest także ofensywa OZE i transformacja energetyczna w transporcie.
Ropa tanieje, Rosja cierpi. Spadek ceny surowca osłabia Kreml
- Musimy być świadomi, że wpływy z surowców energetycznych są dla Rosji warunkiem stabilności budżetowej - mówi Interii Biznes Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich. Ekspertka przypomina, że wiosną doszło do pierwszej nowelizacji rosyjskiego budżetu. Nowa rządowa prognoza zakładała, że średnioroczna cena eksportowa ropy naftowej wyniesie 56 dolarów za baryłkę, a przypomnijmy, że jesienią ub.r., podczas projektowania budżetu, zakładano 69,7 dolara.
- Teraz pojawiła się informacja, że w bałtyckim Primorsku Rosjanie sprzedawali ropę w cenie poniżej 50 dolarów za baryłkę - przypomina Wiśniewska i zwraca uwagę, że bardzo trudno określić cenę rosyjskiej ropy z poszczególnych transakcji, ponieważ nie jest ona obecnie wyceniania w żadnej giełdowej formie. - Informacje możemy czerpać jedynie z danych rosyjskiego resortu finansów, który podaje średnią cenę dla rozliczeń podatkowych rosyjskich naftowych przedsiębiorstw - tłumaczy ekspertka.
Analityczka podkreśla, że stabilność rosyjskiego budżetu w większym stopniu zależy od wpływów z ropy, niż z gazu.
Już pierwsza, wiosenna nowelizacja budżetu skłoniła Kreml do korzystania ze środków zgromadzonych w tzw. Funduszu Dobrobytu Narodowego. Wiosną jego rezerwy sięgały równowartości 39 mld dolarów. Już od kwietnia bank centralny na zlecenie rządu wyprzedawał jednak juany i złoto.
- Rosja niechętnie będzie uszczuplać rezerwy - tłumaczy Iwona Wiśniewska, analityczka OSW. - Raczej przykręci podatkową śrubę obywatelom i przedsiębiorstwom - dodaje.
Jacek Świder












