W skrócie
- Rosja ogranicza dostęp do WhatsAppa i Telegramu, promując rodzimą aplikację Max.
- Władze zachęcają obywateli do korzystania z Maxa, prezentując ją jako bezpieczniejszą i niezawodną alternatywę.
- Blokady zagranicznych komunikatorów i problematyczny dostęp do VPN mają wesprzeć tworzenie kontrolowanego "ekosystemu cyfrowego".
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Wyjaśnijmy: wspomniany Roskomnadzor to Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej. To właśnie jego funkcjonariusze i urzędnicy poinformowali, że częściowo już w środę (22.10225) ograniczyli działanie aplikacji WhatsApp i Telegram. Powód: ochrona internautów przed oszustami, którzy wykorzystywali "zagraniczne komunikatory" do popełniania przestępstw.
"W celu walki z przestępcami, zgodnie z ustaleniami organów ścigania, podejmowane są działania mające na celu częściowe ograniczenie funkcjonowania zagranicznych aplikacji do przesyłania wiadomości" - poinformował Roskomnadzor w oświadczeniu cytowanym przez agencje (m.in. Polską Agencję Prasową).
Max najlepszy dla Rosjanina. "Nie traci zasięgu w tunelu i na morzu"
Kłopoty z działaniem WhatsAppa i Telagramu w Rosji to nie nowina - zdarzały się już wcześniej. "Z odsieczą przychodzi państwowy Max" - nie bez ironii informował latem br. "The Moscow Times" wyjaśniając, że do wspierania Maxa zaangażowano rosyjskich celebrytów, blogerów, nawet twórców teledysków. "Max nie traci zasięgu w tunelach, windach, a nawet na morzu" - w iście rosyjski (radziecki?) sposób chwalona jest nowa aplikacja, a zdarza się, że zarządzający rosyjskimi firmami jednoznacznie sugerują pracownikom, iż wszyscy muszą przejść na niezawodny komunikator zaproponowany przez władze Federacji.
Dodajmy, że kłopoty z działaniem zagranicznych komunikatorów już spowodowały znaczący wzrost ruchu w aplikacji Max. W sierpniu br. informowano, że skalę "przesiadki" Rosjan na Maxa (i do innych rodzimych operatorów) można oszacować na ok. 20 proc.(tyle miał zmaleć ruch u zagranicznej konkurencji).
Jeden naród, jeden kraj, jedna aplikacja do wszystkiego
Suwerenny ekosystem cyfrowy - tak władze Rosji określają działania mające na celu wyeliminowanie "zagranicznych komunikatorów" i zainstalowanie w telefonach Rosjan "patriotycznych aplikacji". Wspomniany Max nie wziął się znikąd - to dzieło VK (dawne WKontaktie). Cytowany wcześniej "The Moscow Times" jednoznacznie sugerował, że rosyjskie władze chciałyby, aby Max stał się "aplikacją do wszystkiego". Nie tylko do połączeń i przesyłania wiadomości, ale np. do realizowania płatności i korzystania z usług publicznych.
Trudno znaleźć w Rosji śmiałków, którzy z otwartą przyłbicą krytykowaliby władze, ale i tak pojawiły się w "The Moscow Times" komentarze obywateli sugerujące, że są świadomi zagrożenia totalną inwigilacją za pośrednictwem tak skonstruowanego, kontrolowanego przez państwo komunikatora.
Raperzy w służbie Matki Rosji. "Dwie godziny w podziemnym garażu bez utraty połączenia"
Rosyjska gwiazda muzyki pop Walia Karnawał pochwaliła doskonałe połączenie aplikacji Max "nawet podczas ruchu lub w windzie". Raperka Instasamka - jak donosiły rosyjskie media - pochwaliła jakość połączeń Maxa twierdząc, że "rozmawiała przez dwie godziny w podziemnym garażu bez utraty połączenia". "Max działa nawet na morzu" - przekonywał w teledysku niejaki Jegor Krid (piosenkarz) leżąc w łodzi kołysanej przez morskie fale.
Nie wszystko jednak idzie po myśli władz. Max - jak każda inna aplikacja - miewa wpadki. latem zdarzyło się, że bezpieczeństwo danych użytkowników zostało zagrożone, a przecież rosyjskie władze chcą zintegrować aplikację Max z cyfrowymi usługami publicznymi.
Dodajmy, że Max jest instalowany via numer telefonu, a można to uczynić tylko przy wykorzystaniu rosyjskich i białoruskich numerów.
W promowaniu "Maksa" władze Rosji chcą wykorzystać najprostszą metodę - aplikacja ma być preinstalowana na wszystkich sprzedawanych w Rosji telefonach.
Awarie zagranicznych komunikatorów w Rosji
Niezależni rosyjscy dziennikarze, śledzący proces blokowania zagranicznych komunikatorów, zwracają uwagę, że obecne "awarie" WhatsApp i Telegramu na terytorium Rosji rozpoczęły się 20 października - zwraca uwagę Polska Agencja Prasowa. Użytkownicy skarżyli się na powolne działanie usług, problemy z wysyłaniem i odbieraniem wiadomości tekstowych oraz brak możliwości wczytywania obrazów i filmów. U niektórych osób komunikatory w ogóle się nie uruchamiały, nawet po aktywowaniu usługi VPN. Awarie dotyczyły zarówno aplikacji mobilnych, jak i wersji na komputer. Najwięcej skarg pochodziło od mieszkańców południowych regionów Rosji, takich jak Kraj Krasnodarski i obwód rostowski. W ciągu następnych dwóch dni w tych regionach doszło do kilku poważnych zakłóceń w działaniu międzynarodowych aplikacji do przesyłania wiadomości.
Dodajmy, że w Rosji utrudniany jest również dostęp do usług VPN, które pozwoliłby obchodzenie blokad w korzystaniu z internetowej sieci.














