Rosnące ceny energii namieszają w handlu i przemyśle. Prąd podrożeje co najmniej o 20 procent
- Wzrost cen hurtowych energii przełoży się na podwyżki cen prądu. Szacujemy, że w 2022 roku w taryfie B, która obowiązuje przedsiębiorców ceny wzrosną co najmniej o 20 proc. Detaliści, którzy wcześniej zainwestowali w alternatywne źródła energii nie odczują tego tak boleśnie – mówi w rozmowie z wiadomoscihandlowe.pl Jakub Szkopek, analityk finansowy z departamentu analiz Biura Maklerskiego mBanku.
Takie prognozy wynikają z obserwacji rosnących cen energii na rynku hurtowym. Jak zaznacza Jakub Szkopek ceny, które stanowiły podstawę obliczenia taryfy B na ten rok wahały się w granicach 220 - 230 zł za MWh. Teraz jest to 300 zł za MWh.
- Jeśli chodzi o przedsiębiorców, to większość dużych spółek, które są objęte naszą analizą podpisują umowy roczne, czyli na dwanaście miesięcy do przodu. Bezpośrednio się dogadują ze spółkami energetycznymi. Dlatego w tym roku podwyżki cen prądu jeszcze nie dotkną wszystkich. Natomiast na rok 2022 przedsiębiorcy będą musieli kontraktować wyższą cen w taryfie B - wyjaśnia Szkopek.
Dodaje też, że 2020 rok był szczególny dla przedsiębiorców. Gospodarka wychodziła z pandemii koronawirusa wykorzystując swoje zapasy, nastąpiło duże odbudowanie koniunktury na przykład ze strony poddostawców branży automotiv, producentów mebli, branży metalowej, budowlanej itd.
- Przyszły rok będzie inny, bo efekt odbudowy zapasów już nie będzie mieć już miejsca. To rodzi pytanie, w jaki sposób gospodarka będzie się zachowywać. Wydaje się, że akurat w Polsce wzrost gospodarczy nie jest zagrożony, ale nie wiadomo jak inne rynku będą sobie radzić. W mojej ocenie, presja kosztowa będzie dużym wyzwaniem dla przedsiębiorców. To już nie będą tak wysokie marże, w porównaniu do osiąganych wyników w 2021 roku. W tym widzę zagrożenie dla spółek przemysłowych - kontynuuje Szkopek.
Zauważa także, że firmy, które wcześniej zainwestowały w alternatywne źródła energii, m.in. sieci sklepów montujące panele fotowoltaiczne na dachach placówek handlowych łagodniej przejdą przez burzę podwyżek cen prądu.
- Wydaje mi się, że trend zielonej energii będzie cały czas postępowac. Jest to efekt tego, że są silne mechanizmy wsparcia ze strony rządu w odnawialne źródła energii - chodzi tu nie tylko o energię słoneczną, ale i wiatrową. Myślę, że detaliści będą aktywnie w to inwestowali. Pomoże im to w pewnym stopniu uciec przed kosztami. Natomiast pamiętajmy, że powodem wzrostu cen energii w Polsce są certyfikaty CO2, bo mamy tzw. "brudną energetykę". Ponad 70 proc. wolumenu pochodzi z właśnie z tego źródła, a cena certyfikatu CO2 wzrosła do 50 euro za tonę. Jeszcze kilka lat temu kosztowały one 5 euro za tonę. Jest to duże wyzwanie dla wszystkich gałęzi przemysłu - dodaje Szkopek.
Czy małe niezależne sklepy to udźwigną?
- Mówiąc kolokwialnie, sam prąd ich nie wykończy. Jest szereg czynników, które powoduje rosnącą liczbę zamknięć placówek handlowych w tym segmencie rynku detalicznego. Jednym z nich jest trend przechodzenia z tradycyjnego kanału sprzedaży w nowoczesny. Odpowiadają za to nie tylko ceny prądu, ale też m.in. dystrybucja, pozycją negocjacyjna dużego przedsiębiorstwa w kontekście kosztów najmu powierzchni, zatowarowania sklepów, itd. Poza cenami energii jest jeszcze wiele innych czynników, które decydują o tym, kto przetrwa na rynku.
IRINA NOWOCHATKO-KOWALCZYK
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze