Schładzanie za Wielkim Murem

Chiny zrobiły kolejny krok ku ostudzeniu rozgrzanej gospodarki. Wczoraj po raz pierwszy od dziewięciu lat tamtejszy bank centralny podniósł stopy procentowe. Reakcję było widać praktycznie na całym świecie, na wszystkich rynkach finansowych.

Chiny zrobiły kolejny krok ku ostudzeniu rozgrzanej gospodarki. Wczoraj po raz pierwszy od dziewięciu lat tamtejszy bank centralny podniósł stopy procentowe. Reakcję było widać praktycznie na całym świecie, na wszystkich rynkach finansowych.

Stopy poszły w górę nieznacznie. Od dziś oficjalna stopa oprocentowania rocznych pożyczek w juanach, podawana przez bank centralny Chin, wynosi 5,58%, zamiast 5,31%. Oprocentowanie depozytów wzrasta z 1,98% do 2,25% w skali roku.

Miękkie lądowanie

- Ten krok oczywiście ma pozwolić na dalsze zahamowanie inwestycji i miękkie lądowanie gospodarki - mówi Sarah Hewin, cytowana przez Reutera ekonomistka z American Express Bank w Londynie. Dotychczas chińskie władze stosowały mniej "drastyczne" środki - m.in. w postaci podniesienia poziomu rezerw obowiązkowych banków, ograniczeń w udzielaniu przez nie kredytów niektórym branżom (np. stalowej, motoryzacyjnej, budowlanej), czy też przez ściślejszą kontrolę zagospodarowania przestrzennego.

Reklama

Efekty tych posunięć nie okazały się jednak zbyt olśniewające. W poprzednich kwartałach tempo rozwoju gospodarczego w Chinach co prawda spadało, ale w minionych trzech miesiącach, liczone w skali roku, nadal przekraczało 9%. Tymczasem według banku centralnego w Pekinie optimum to 7-8%. Takie tempo można utrzymać przez kilkanaście kolejnych lat. Wyższe stopy procentowe mają wyhamować też inflację, która w lipcu i sierpniu wzrosła do 5,3%, poziomu najwyższego od siedmiu lat.

Choć oficjalne stopy procentowe poszły w górę minimalnie, faktyczne koszty kredytu mogą w Chinach znacznie bardziej pójść w górę. Równocześnie bank zniósł bowiem górne ograniczenie dla oprocentowania kredytów w bankach komercyjnych. Wcześniej mogły one ustalić je na poziomie najwyżej o 70% wyższym od stopy określonej przez bank centralny. Teraz nie ma limitu. Utrzymano za to dolne ograniczenie - kredyt może być tańszy tylko o 10% od stopy banku centralnego.

Po raz ostatni podwyżki stóp procentowych w Chinach dokonano w 1995 r. Potem były już tylko cięcia. Ostatnia obniżka nastąpiła w lutym 2002 r., z zamiarem pobudzenia zwalniającej wówczas chińskiej gospodarki.

Staniały surowce

Choć wczorajsza podwyżka stóp została pozytywnie odebrana przez większość ekonomistów, to była dla nich zaskoczeniem. Podobnie dla inwestorów z wielu rynków na świecie.

Największe zamieszanie panowało na rynku metali. Ceny aluminium, miedzi czy niklu na Międzynarodowej Giełdzie Metali w Londynie pospadały o 2%, do 3%, najbardziej od dwóch tygodni. Inwestorzy są świadomi, że wolniej rozwijająca się chińska gospodarka to mniejszy popyt na surowce, w tym metale. Państwo Środka jest jednym z największych ich konsumentów, a zapotrzebowanie rośnie o co najmniej kilkanaście procent rocznie. - Efekty po stronie popytu nie będą natychmiastowe. Ale w dłuższym czasie okażą się zdecydowanie negatywne - mówi Luo Wei z China International Capital. Przeceniono też akcje spółek z metalowej branży.

Z podobnych powodów spadły ceny ropy naftowej. Na rynku NYMEX w Nowym Jorku baryłka staniała do 51,60 USD, poziomu najniższego od trzech tygodni.

Chińska niespodzianka

Czwartkowy poranek był na nowojorskiej giełdzie Comex wyjątkowo nerwowy. Chińskie władze podniosły stopy procentowe w czasie, kiedy Amerykanie jeszcze nie rozpoczęli handlu. Kto w środę wieczorem nie zamknął długich pozycji w kontraktach na miedź, wiedział, że będzie podliczać straty. Kontrakty grudniowe na miedź otworzyły się na poziomie 126 centów za funt, czyli 2,2% poniżej poprzedniego zamknięcia. Jeden kontrakt na Comex opiewa na 25 tysięcy funtów i ma wartość ponad 30 tys. USD. Żeby kupić lub sprzedać taki kontrakt, wystarczy wnieść depozyt zabezpieczający w wysokości 2,7 tys. dolarów. Spadek notowań kontraktów o 2,2% w przeliczeniu na dolary to 700 USD. Posiadacze długich pozycji stracili zatem 1/4 zainwestowanych pieniędzy. Jeśli wartość depozytu spadnie poniżej 2 tys. dolarów, biuro maklerskie poprosi o jego uzupełnienie do początkowej kwoty. Wczorajsze straty nie były zatem "papierowe" - część graczy odebrała ponaglające telefony od maklerów.

Spadek notowań miedzi "z lewarem" przełożył się także na notowania spółek wydobywających ten surowiec. Między godz. 12 i 13 kursy KGHM i BHP Billiton spadły o około 4%. Do końca dnia obydwie spółki nie odrobiły już strat.

Tomasz Goss-Strzelecki

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | bank centralny | bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »