Sytuacja eksportu nie najgorsza, ale Niemcy coraz większą niewiadomą

Ostatnie informacje o kondycji przemysłu i prognozach dla gospodarki Niemiec sprawiają, że polscy eksporterzy mogą się zacząć obawiać o trwałość kontraktów z odbiorcami na tym rynku. Sytuacja jest trudna w całej strefie euro, do tego dochodzą problemy na Wschodzie. Mimo to eksport ma przed sobą lepsze widoki niż handel wewnętrzny - ocenia Michał Burek, ekonomista Raiffeisen Polbank.

- Nie ma powodów do dramatyzowania, bo w dalszym ciągu sytuacja eksporterów jest lepsza niż sytuacja producentów krajowych - mówi ekonomista Raiffeisen Polbank.

W Polsce przewidywania dotyczące popytu wewnętrznego nie są optymistyczne, ceny spadają, a to zmusza producentów do ograniczania produkcji. Firmy coraz częściej decydują się na zwolnienia, trudno więc oczekiwać wzrostu sprzedaży detalicznej. Inaczej jest z eksporterami, którzy - mimo trudnej sytuacji na Wschodzie - mają do dyspozycji coraz więcej rynków zbytu. I wiele wskazuje na to, że będą też musieli znaleźć alternatywę dla przynajmniej części eksportu do Niemiec, bo tam - podobnie jak w całej strefie euro - sytuacja nie napawa optymizmem.

Reklama

- Cały czas wzrasta ryzyko dla polskiego eksportu płynące ze spowolnienia w strefie euro i przede wszystkim gorszych wskaźników dla naszego głównego partnera handlowego, czyli Niemiec - mówi Burek. - Myślę, że wskaźniki dla Niemiec pokazują, że ten sentyment wyraźnie się pogorszył.

Ostatni odczyt indeksu IFO, opisującego klimat gospodarczy w Niemczech. spadł bardziej niż oczekiwano. Indeks PMI dla przemysłu, pokazujący nastroje menedżerów ds. zakupów, spadł po raz pierwszy od 15 miesięcy poniżej granicy 50 pkt, a to oznacza co najmniej stagnację. Spowolnienie u naszego największego partnera handlowego może być zatem poważniejsze niż dotychczas przewidywano.

- Kluczowym pytaniem będzie to, czy za tym pójdą również gorsze odczyty z realnej gospodarki, czy to jest tylko pogorszenie sentymentu bazujące przede wszystkim na ryzykach geopolitycznych - mówi Burek.

Europejskim gospodarkom pomóc ma zapowiedziany przez Mario Draghiego skup papierów zabezpieczonych aktywami i obligacji zabezpieczonych. Skup tych drugich ma się rozpocząć w połowie października, tych pierwszych - w IV kwartale. Jego łączna wartość może sięgnąć 1 biliona euro. Przed miesiącem EBC zaskoczył rynek, obniżając i tak już niskie stopy procentowe o 10 punktów bazowych. W drugiej połowie września uruchomił też pierwszą transzę tanich długoterminowych pożyczek celowych dla banków, ale popyt wyniósł tylko 82,6 mld euro.

Źródło informacji

Newseria Inwestor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »