Wiatraki staną dalej od budynków mieszkalnych? Komisje przyjęły ustawę

Członkowie sejmowych komisji przyjęli "ustawę wiatrakową", która, zgodnie z informacją przekazaną przez rzecznika rządu Piotra Müllera, trafi pod obrady Sejmu w "tym lub najbliższym posiedzeniu".

  • Rządowy projekt nowelizacji "ustawy wiatrakowej" został w czwartek przyjęty przez komisje sejmowe.
  • Jak zapowiedział rzecznik rządu Piotr Müller ustawa trafi pod obrady Sejmu w bieżącym lub kolejnym posiedzeniu.
  • Uchwalenie nowelizacji "ustawy wiatrakowej" stanowi ostatni z kamieni milowych do odblokowania rządowych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy.
  • Podczas pierwszego dnia obrad komisji siedem opozycyjnych projektów ustawy zostało odrzucone.

Sejmowe Komisje do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej przyjęły "ustawę wiatrakową". W pierwszym dniu posiedzenia odrzucono siedem projektów opozycji, przegłosowując rządowy projekt nowelizacji. 

Reklama

Zgłoszona przez szefa komisji energii Marka Suskiego (PiS) poprawka ustanawia na 700 m minimalną odległość budowy wiatraków od budynków, ale wyłącznie o funkcji mieszkalnej. Zapowiedziane na posiedzeniu komisji dalsze zmiany mają sprecyzować, że zmiana nie dotyczy budynków rolniczych, gospodarczych itp. Poprawka została przyjęta w głosowaniu.

Zniesienie "odwróconej zasady 10H"

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa przytoczyła w czwartek wnioski z raportu NIK z 2014 na temat rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce w latach 2009-2013. Podkreśliła, jej zdaniem, najważniejszy z nich:

- W części gmin - ok. 30 proc. - elektrownie wiatrowe lokalizowane były na gruntach należących do osób pełniących funkcje organów gminy bądź zatrudnionych w gminnych jednostkach organizacyjnych, m.in. do radnych, burmistrzów, wójtów (...), tj. osób, które jednocześnie w imieniu gminy uczestniczyły w podejmowaniu bądź podejmowały decyzje co do miejsca inwestycji (...) W zdecydowanej większości - 80 proc. - zgoda organów gmin na lokalizację była uzależniona od sfinansowania przez inwestorów dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny w wysokości co najmniej ekwiwalentnej do kosztów zmiany założeń zagospodarowania przestrzennego - mówiła Moskwa. Dodała, że wówczas przepisy prawa w Polsce nie określały w jednostkach długości odległości lokalizacji elektrowni wiatrowych od zabudowań czy form ochrony przyrody.

- Mając poczucie, że proces dialogu społecznego w terenie został przez nas przeprowadzony prawidłowo - dodała minister.  

Moskwa podkreślała także zniesienie "odwróconej zasady 10H".

- W ustawie stosujemy "lustrzane odbicie", czyli poza elementem dotyczącym regulacji wiatrakowej przywracamy Polakom możliwość budowania się w odległości między 500 m a nieokreślonej, tam, gdzie te wiatraki już są. (...) Znosimy tę "odwróconą zasadę 10H" (...) Przywracamy możliwość zabudowy, wprowadzając zasadę 500 m - mówiła szefowa resortu.

Kłopotliwa odległość 10H

Analizy Fundacji Instrat pokazują, że obecny kształt ustawy wyklucza z inwestycji wiatrowych 99,7 proc. obszaru Polski. Największym problemem okazuje się minimalna wymagana odległość wiatraków od zabudowy mieszkalnej i form ochrony przyrody wynosząca obecnie 10H - dziesięciokrotność wysokości elektrowni. W praktyce oznacza to ok. 1,5 km. 

Jednocześnie rząd sam przyznaje, że rozwój energetyki wiatrowej w Polsce jest konieczny.

"Utrzymanie obecnego miksu energetycznego w perspektywie długookresowej wiązałoby się ze znacznym wzrostem cen energii elektrycznej oraz niewypełnianiem zobowiązań w zakresie udziału energii odnawialnej w krajowym zużyciu energii brutto w 2030 r. wynikających z prawodawstwa UE. Polska powinna więc kontynuować rozwój swojego miksu energetycznego, aby móc zapewnić Polakom dostęp do czystej i taniej energii, która w sposób niezakłócony i bezpieczny będzie trafiać do odbiorcy" - czytamy w Ocenie Skutków Regulacji rządowego projektu.

"Jesteśmy otwarci na różne korekty"

Rządowy projekt noweli ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw wpłynął do Sejmu w połowie lipca ub.r. Przewiduje, że decyzja o możliwości lokalizowania nowych lądowych elektrowni wiatrowych oraz o odblokowaniu możliwości rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie tych elektrowni będzie zależała od gmin.

Jak zapowiedział rzecznik rządu Piotr Müller ustawa wiatrakowa trafi pod obrady Sejmu "na tym lub następnym posiedzeniu".

- Jesteśmy otwarci na różne korekty w tym projekcie, takie, które zasadniczą nie zmienią możliwości liberalizacji budowy wiatraków, ale z uszanowaniem głosu lokalnej społeczności, i te przepisy, które wyszły z rządu, naszym zdaniem już te kryteria spełniają. Jeśli parlament uzna inaczej, pewne modyfikacje są możliwe - zaznaczył Müller.

Uchwalenie nowelizacji "ustawy wiatrakowej" stanowi ostatni z kamieni milowych do odblokowania rządowych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy.

PSEW: Poprawka sprawi, że moc wiatraków spadnie o 60 proc. 

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) poddało analizie ponad 30 projektów nowych farm wiatrowych, które pierwotnie zakładały minimalną odległość od istniejących i planowanych zabudowań mieszkalnych równą 500 m. Z przeprowadzanego przeglądu wynika, że zwiększenie minimalnej odległości do 700 m, powoduje redukcję możliwej mocy zainstalowanej o około 60-70 proc.

- Odejście od zasady 500 m oznacza istotne zmniejszenie możliwości inwestycyjnych w nowe źródła wiatrowe - każdy metr zwiększenia tej odległości to nieproporcjonalnie większe ograniczenie potencjalnych lokalizacji - to oznacza brak możliwości budowy silnego polskiego przemysłu, nowych, innowacyjnych miejsc pracy, a także oznacza dalsze uzależnienie polskiej energetyki od importu paliw - ocenił prezes PSEW Janusz Gajowiecki. Jego zdaniem, w efekcie zamiast kilkunastu powstanie co najwyżej kilka nowych GW mocy wiatrowych.

"Decyzje o lokalizacji inwestycji powinny być podejmowane na poziomie lokalnym, a nie centralnym. Od tego są samorządy, aby decydować o przyszłości lokalnych społeczności i razem z mieszkańcami powinny mieć głos decydujący. Gminy czekały na te 500 metrów, dziś te możliwości jedną poprawką zostały nam drastycznie zmniejszone" - podkreślił z kolei cytowany w komunikacie PSEW wójt gminy Kobylnica Leszek Kuliński.

PB

Zobacz również:

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »