W Polsce wciąż tykają ekologiczne bomby

Ile jest w Polsce bomb ekologicznych? Trudno o precyzyjną odpowiedź, bo jak zastrzegają urzędnicy, to kwestia umowna. Bernard Błaszczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, podaje dziesięć przykładów, z czego pięć w woj. śląskim. Jan Swatoń, dyrektor Departamentu Ochrony Ziemi w NFOŚiGW, wyliczył 13 bomb, z czego kilka na Śląsku, ale... nie są to do końca te same przypadki, co w wykazie resortu. Skąd te rozbieżności?

- Zestawienia bomb ekologicznych sporządza Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Natomiast Narodowy Fundusz, jako instytucja finansowa, może co najwyżej sporządzać wykaz obiektów (zadań), którym udzieli finansowego wsparcia w ramach środków, jakimi dysponuje - wyjaśnia Jan Ruszkowski z Departamentu Komunikacji i Strategii NFOŚiGW.

Reklama

Od lat wiemy, że takie zjawisko istnieje, że jest ogromnie niebezpieczne - i od lat nie stworzono centralnego wykazu bomb ekologicznych. Nie było więc, i w zasadzie nadal nie ma, centralnego planu ich rozbrajania, skutecznego finansowania takich operacji i konsekwentnej, krok po kroku, realizacji zadań. Słowem - brakuje strategii.

Nie oznacza to jednak, że nic się nie robi. Co roku na kolejne etapy tej batalii przekazywane są spore środki z narodowego i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska, z kas samorządowych, a także od przedsiębiorstw będących spadkobiercami zakładów, które zagrożenie stworzyły. Środków brakuje - dlatego przyjęto, że aby być bombą ekologiczną zasługującą na rewitalizację i pomoc finansową, trzeba się samemu zgłosić do centralnych urzędów. Tam wniosek ma szansę zyskać poparcie, a bomba trafido wykazu. Wnioskodawca może wystąpić o wsparcie finansowe.

Aktualnie w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej prowadzone są postępowania w sprawie wsparcia finansowego dla następujących zadań: wyciek zanieczyszczonych wód i emisja H2S do atmosfery w Wałbrzychu, składowiska odpadów azbestowych w Ogrodzieńcu, składowiska odpadów niebezpiecznych po ZCh Tarnowskie Góry, zbiornik odpadów niebezpiecznych po zakładach "Górka" w Trzebini oraz ok. 900 ton odpadów w postaci utleniacza paliwa rakietowego w woj. pomorskim i zachodniopomorskim.

Oprócz tych obiektów, istnieje też sporządzany przez GIOŚ "Wykaz zakładów z problemami ekologicznymi do rozwiązania, przekraczającymi możliwości finansowe zakładów, o dużej skali potencjalnego oddziaływania na środowisko". W październiku 2009 r. doliczono się 22 takich obiektów.

Unieszkodliwienie czy likwidacja niebezpiecznych składowisk jest czasochłonna i bardzo kosztowna. Wymaga stosowania unikalnych metod technologicznych, czasami pionierskich, eksperymentalnych. Przykładem niech będzie największa dotychczas operacja rewitalizacji skażonych terenów po zagłębiu siarkowym w rejonie Tarnobrzega. Po 20 latach i wydaniu 1,5 mld zł dobiega końca. Dotacja NFOŚiGW w 2009 roku wynosi 52,5 mln zł.

Na posiarkowych terenach, obok wielkiej dziury w ziemi, miejscami głębokości blisko 100 metrów, wyrosła potężna hałda. Całkowitej dewastacji uległo 1600 hektarów gruntów, nastąpiły zmiany w układzie wód podziemnych. W miejscu wyrobiska poeksploatacyjnego Machów utworzony został zbiornik wodny o charakterze rekreacyjnym o powierzchni 500 ha i głębokości 42 metrów Zatopiono największą bombę ekologiczną w Polsce. W odzyskane dla środowiska tereny wprowadza się nowe życie.

Chęci, pieniądze, paragrafy

Ogromne możliwości pozyskania wsparcia UE na rekultywację terenów zdegradowanych daje Program Operacyjny "Infrastruktura i Środowisko". Działanie 2.2 Przywracanie terenom zdegradowanym wartości przyrodniczych i ochrona brzegów morskich. W przypadku jednostek samorządu terytorialnego maksymalne dofinansowanie może wynosić 85 proc. wydatków kwalifikowanych. Jeśli występującym o wsparcie jest wojewoda, dofinansowanie może wynosić nawet 100 proc. wydatków kwalifikowanych.

- Właściwie jedynym ograniczeniem, które uniemożliwia przedsiębiorstwom lub samorządom skorzystanie z tego wsparcia, są stosunki własnościowe. Ale w tej chwili jest tak szeroki katalog beneficjentów, że właściwie nie powinno być problemu, aby dobry projekt przygotować i złożyć. Na rekultywację terenów zdegradowanych w Działaniu 2.2 jest jeszcze ponad 160 mln euro - zachęca Adam Zdziebło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego.

Dofinansowanie mogą uzyskać projekty wielkoobszarowe realizowane na terenach niezurbanizowanych, a co najważniejsze - takie projekty, w których wnioskodawca, obecny właściciel gruntu nie jest odpowiedzialny za powstałą degradację środowiska. Te warunki spełnia większość polskich bomb. Jaki jest zatem udział wsparcia europejskiego?

- Praktycznie żaden - mówi Bernard Błaszczyk. - Szukanie środków przez programy operacyjne, przez pomoc europejską to jedyne wyjście. Ale samorządy o taką pomoc nie występują.

W ramach czterech ogłoszonych konkursów w kraju złożono zaledwie dwa projekty. Zdaniem potencjalnych beneficjentów, a więc samorządów, główną przeszkodą jest nieuregulowanie spraw własnościowych na obszarach zdegradowanych. Inni wskazują na skomplikowaną procedurę, jeszcze innym przeszkadza, że cel tej rewitalizacji może być tylko przyrodniczy i krajobrazowy.

- Niezbędne stają się zmiany na poziomie ustawowym, umożliwiające szybkie wywłaszczenie obszarów, które są skażone odpadami niebezpiecznymi - radzi Gabriela Lenartowicz, prezes WFOŚiGW w Katowicach. - Jeżeli rozbrajanie bomb ekologicznych nie będzie sfinansowane z tych wielkich programów, to nie tylko szkoda, to... wstyd.

Chemia przenika w głąb

Tarnogórska ekologiczna bomba szkodzi środowisku, przede wszystkim wodom podziemnym. Podczas 70 lat działalności tutejszych zakładów chemicznych bezpośrednio na nieuszczelnionym podłożu zgromadzono odpady zawierające m.in. związki baru, boru, cynku, miedzi, strontu, kadmu, ołowiu i arsenu.

Toksyczne związki przez lata swobodnie przenikały do zbiorników wód podziemnych w rejonie gliwickim i lubliniecko-myszkowskim - początkowo około 400 ton toksyn rocznie, ostatnio ok. 140 ton. Wszystkie studnie głębinowe w pobliżu składowiska zamknął Sanepid. Ich naturalne samooczyszczenie będzie trwało ponad sto lat.

W celu zahamowania dalszej degradacji w ciągu minionych kilkunastu lat zabezpieczono ponad 14 ha terenu, uregulowano 700 m koryta płynącej w pobliżu składowiska rzeki. Do unieszkodliwienia pozostało ok. 600 tys. m sześc. odpadów. Władze prowadzącego rekultywację powiatu tarnogórskiego oceniają, że część odpadów na terenach Skarbu Państwa uda się unieszkodliwić do końca 2011 r. Na wszystkie prace wydano ok. 220 mln zł. Potrzeba jeszcze co najmniej 100 mln zł.

- Wniosek złożony w poprzednim okresie programowania nie mógł zostać sfinansowany, bo część tego gruntu została swego czasu sprzedana osobom fizycznym - wyjaśnia Lenartowicz. Sprzedaży 10 ha dawnego poligonu, gdzie m.in. składowano odpady, dokonała Agencja Mienia Wojskowego. Innymi słowy, Skarb Państwa.

Jak podkreśliła, przygotowywane są m.in. projekty zmian pozwalających łatwiej regulować stan prawny nieruchomości, na których zalegają niebezpieczne odpady. Sposobem na wyjście z impasu ma być nowelizacja Ustawy o gospodarce nieruchomościami, tak aby możliwe było wywłaszczenie prywatnego właściciela w celu neutralizacji znajdujących się na jego działce niebezpiecznych odpadów.

- Jeden projekt został już jednak złożony do Ministerstwa Infrastruktury i przepadł - przypomniał Józef Korpak, starosta tarnogórski. Czy teraz będzie podobnie?

Nikt nie ma takich trucizn...

Choć ustawa z 1997 r. wprowadziła całkowity zakaz produkcji wyrobów zawierających azbest, to do dziś w kilku regionach naszego kraju istnieje problem azbestu zalegającego w środowisku, a wynikający z niewłaściwego wykorzystania i składowania odpadów azbestowych. - Likwidację 14,5 mln ton azbestu przewidujemy dopiero na koniec 2030 roku - twierdzi Błaszczyk. - W ramach tego projektu trzeba wybudować 44 składowiska na odpady azbestowe. Oto skala problemu.

Największy kłopot sprawia składowisko w Szczucinie (Małopolska), gdzie zalega około 1,5 mln ton odpadów, m.in. azbestowych. Fabryka azbestu, która miała być dobrodziejstwem dla regionu, okazała się przekleństwem. Badania wykazały katastrofalny stan skażenia terenu gminy - nawet 50-krotne przekroczenia dopuszczalnych norm stężenia respirabilnych włókien azbestu!

W przeszłości mieszkańcy Szczucina byli wręcz zakochani w azbeście. Z mas betonowych łączonych z odpadami azbestu budowano wszystko - mostki, parkany i drogi. Po latach okazało się, że objętość odpadów azbestowych i ziem zanieczyszczonych azbestem na terenie gminy Szczucin wynosi 0,8-1 mln m sześc., w tym tylko na drogach o długości ponad 100 km ok. 330 tys. m sześc. Duża część tych odpadów to odpady zawierające krokydolit, czyli odmianę azbestu najbardziej szkodliwą dla organizmu ludzkiego.

W Szczucinie zdecydowano, że nie ma sensu usuwanie materiału zawierającego azbestowe włókna. Zdecydowano się na ich pogrzebanie pod grubą warstwą asfaltu. W minionych latach udało się w ten sposób potraktować ok. 135 km dróg gminnych i dziś... miejscowość należy do krajowej czołówki w oddawaniu do użytku nowych dróg.

Burmistrz Jan Sipior podaje, że w tym roku złożono wniosek do Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy o dofinansowanie demontażu i składowania wyrobów zawierających azbest. Maksymalne dofinansowanie z Funduszu Szwajcarskiego może wynieść 85 proc. wartości projektu. Pozostałą część musi dać gmina, ale tu liczy na dofinansowanie z NFOŚiGW.

Wartość projektu szacowana jest na ok. 43 mln zł.

Problem usuwania tak ogromnych ilości azbestu dotyczy nie tylko gminy Szczucin. Podobne problemy mają gminy Ogrodzieniec, Wierzbica, Małkinia Górna, Trzemeszno - tam najintensywniej działały zakłady produkujące wyroby azbestowe.

Na składowisku Zakładów Chemicznych "Organika-Azot" w dolinie potoku Wąwolnica w Jaworznie analitycy Greenpeace znaleźli najgroźniejsze substancje świata. Są tam cyjanki, metale ciężkie, a także dioksyna TCDD, którą jesienią 2004 roku prawdopodobnie próbowano zabić Wiktora Juszczenkę, obecnego prezydenta Ukrainy. Tych odpadów jest tam 220 tysięcy ton! Woda wypłukuje trucizny ze składowiska, te trafiają do rzek. Istnieje nawet ryzyko, że chemikalia mogą zatruć państwa całego rejonu Morza Bałtyckiego.

Jest szansa, że jedna z największych w Europie bomb ekologicznych będzie zlikwidowana przy wykorzystaniu najnowocześniejszej na świecie instalacji przygotowanej przez ostrawski Instytut Zdrowia Publicznego. Na czym polega pomysł Czechów? Chodzi o "wyrwanie" chloru przy użyciu aktywnego węgla. Powstała w tym procesie substancja jest zupełnie nieszkodliwa. To popiół wolny od toksyn oraz bezpieczne paliwo w postaci bryłek węglowych, które można wykorzystać w elektrowni do produkcji prądu. Metoda już została przetestowana laboratoryjnie. Następny krok już w przyszłym roku. Chodzi o uruchomienie doświadczalnej instalacji w Jaworznie przy składowisku.

Jaworznickie składowisko jest jednym z głównych tematów programu naukowego FOKS (finansowany z unijnego Programu dla Europy Centralnej). Jaworzno ma najmniejszy udział finansowy w tym programie, ale badania będą prowadzone u nas w największej skali. Dlaczego?

- Dlatego, że nasz problem jest największy i stwarza realne zagrożenie oraz dlatego, że jest to doskonałe poletko doświadczalne dla naukowców, bo nigdzie na ma takiej bomby jak nasza, gdzie na 1000 gramów odpadów 980 gramów stanowił czysty odpad, w dodatku trujący. Nigdzie na ma też takiej różnorodności trujących substancji - wyjaśnia prezydent Jaworzna Paweł Silbert.

Jest szansa na to, że w 2015 roku jedno z największych składowisk trucizn w Europie zostanie zlikwidowane. Nie wszędzie jednak są takie perspektywy. Brakuje nie tylko pieniędzy, ale także konsekwencji w rozbrajaniu bomb, które bez stanowczych działań pozostaną śmiertelnie groźne.

Tadeusz Gańczarczyk

Dowiedz się więcej na temat: gminy | bomby | odpady | ekologia | Niebezpieczne odpady | dofinansowanie | bomb
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »