Nasz dług rośnie o 300 mln zł dziennie!

300 mln zł dziennie! O tyle średnio przyrastał dziennie dług publiczny naszego kraju w I półroczu tego roku, kiedy premier Tusk i jego główny ekonomista minister finansów Jan Vincent-Rostowski co i rusz ogłaszali Polskę zieloną wyspą wzrostu na unijnym czerwonym morzu kryzysu.

Resort finansów podał właśnie informację, że dług publiczny (obejmuje nominalne zadłużenie podmiotów sektora finansów publicznych, ustalone po wyeliminowaniu przepływów finansowych pomiędzy podmiotami należącymi do tego sektora - skonsolidowane zadłużenie brutto) w tym okresie powiększył się aż o 51,3 mld zł do kwoty 721,2 mld zł, ale są to niestety dane nie uwzględniające wszystkich zobowiązań, jakie zaciągnęły w tym czasie instytucje publiczne, choćby Krajowy Fundusz Drogowy. Gdyby doliczyć zobowiązania KFD (a tak liczy nasz dług UE), to na koniec I półrocza dług publiczny wzrósłby do kwoty około 745 mld zł, czyli aż 54,2 proc. PKB.

Reklama

Jak możemy zmniejszyć dług publiczny? Dyskutuj na forum

Wszystko wskazuje na to, że tempo przyrostu długu w II półroczu będzie jeszcze szybsze i przyrośnie on o kolejne 58 mld zł, a więc dług publiczny na koniec tego roku wyniesie według metody unijnej 803 mld zł (57 proc. PKB), a według metody krajowej (czyli bez uwzględnienia zobowiązań KFD) 780 mld zł (55,3 proc. PKB). A więc już niezależnie od metody liczenia na koniec 2010 r. dług publiczny przekroczy II próg ostrożnościowy z Ustawy o finansach publicznych, co oznacza poważne ograniczenia dla budżetu w roku 2012 (niski deficyt, brak waloryzacji emerytur i rent, zamrożenie płac wszystkich pracowników sfery budżetowej, a także konieczność uchwalenia przez wszystkie samorządy budżetów bez deficytów).

Nieskuteczne działania Ministerstwa Finansów

Gigantyczny przyrost długu w ciągu ostatnich trzech lat (od grudnia 2007 do grudnia 2010 r.) aż o prawie 300 mld zł (po obecnym kursie o 100 mld dol., czyli nominalnie cztery razy więcej niż w ciągu dziesięciolecia Gierka) dokonuje się przy masowej wręcz wyprzedaży majątku narodowego na około 50 mld zł (w roku 2009 przychody z tego tytułu wyniosły 12 mld zł, w roku obecnym mają wynieść 25 mld zł, a w roku 2011 kolejne 15 mld zł), a także wręcz ograbianiu państwowych spółek z zysku na około 20 mld zł (w 2009 r. około 4 mld zł, w tym roku około 5 mld zł, w roku 2011 aż około 10 mld zł). Gdyby nie było wyprzedaży majątku na tak gigantyczną skalę i gdyby nie wysysano z państwowych spółek prawie całości wypracowanych zysków, to -jak wynika z zestawienia - dług publiczny byłby wyższy o kolejne 70 mld zł.

Na koniec każdego roku minister finansów podejmuje także działania, aby umacniać złotego głównie poprzez wymianę setek milionów euro na złote na rynku, a nie za pośrednictwem NBP. Każde wzmocnienie złotego w stosunku do euro o 1 proc. pozwala na obniżenie wartości części zagranicznej naszego długu publicznego po przeliczeniu na złote o 2 mld zł. Wprawdzie szkodzi to polskiemu eksportowi, a tym samym i miejscom pracy w Polsce, ale ważniejsze okazuje jednak sztuczne obniżanie wartości długu.

Nie będzie przełomu

Nic nie wskazuje na to, żeby rok 2011 był jakimś przełomem w kształtowaniu się długu publicznego. Skoro mimo zapowiedzianej podwyżki podatku VAT i akcyzy, kontynuowania wyprzedaży majątku i drenażu spółek państwowych z dywidendy deficyt finansów publicznych ma wynieść około 6 proc. PKB, to oznacza, że dług publiczny przyrośnie o kolejne 90 mld zł. A to będzie już oznaczało przekroczenie 60 proc. PKB, czyli progu zawartego w Konstytucji RP.

Zgodnie więc z zapowiedzią premiera Tuska, czekają nas kolejne podwyżki stawek VAT o 2 punkty procentowe, a więc podstawowej do maksymalnej, czyli 25 proc., a obniżonych do 5 proc. i 10 proc., co bardzo źle wróży popytowi konsumpcyjnemu. A to jest ciągle najważniejszy czynnik naszego wzrostu gospodarczego.

Kto się myli?

Informacje dotyczące długu nie są zaskoczeniem. Takie prognozy dotyczące długu od dawna przedstawiała Komisja Europejska, tylko wtedy Ministerstwo Finansów gorliwie temu zaprzeczało, twierdząc, że KE się myli. Teraz, kiedy mimo kreatywnej księgowości ministra Rostowskiego dług publiczny na koniec roku 2010 przekroczy II próg ostrożnościowy ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami, wypada zapytać, czy Polską rządzą odpowiedzialni ludzie? Skoro w ciągu trzech lat pożyczą oni cztery razy więcej niż przez dziesięć lat Edward Gierek, a długi z lat 70. spłaciliśmy ostatecznie dopiero parę lat temu, to wygląda na to, że długi Tuska będą nie tylko spłacały nasze dzieci, lecz także nasze wnuki.

dr Zbigniew Kuźmiuk

autor jest wykładowcą z zakresu finansów publicznych na Politechnice Radomskiej

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL

ZOBACZ AUTORSKĄ GALERIĘ ANDRZEJA MLECZKI

Gazeta Finansowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »