Kreatywna księgowość budżetowa znana nie od dziś

W Solidarnościowym Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych jest za mało pieniędzy by finansować zadania, które zamierzają na niego nałożyć posłowie PiS. W projekt ustawy wpisano więc możliwość zaciągania pożyczek z budżetu. W ten sposób posłowie PiS zakładają kreatywną księgowość: budżet pożyczy Funduszowi pieniądze, ale taki dług nie jest wliczany do deficytu budżetowego.

Pierwszą pożyczkę - 9 mld zł na 13-tą emeryturę Fundusz ma dostać jeszcze w tym roku. Z projektu ustawy budżetowej na przyszły rok wynika, że Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych będzie w przyszłym roku dysponował 2,6 mld ze składek od osób pracujących (to część składki 0,45 proc. wynagrodzenia pracownika czy osoby samo zatrudnionej, która do zeszłego roku zasilała Fundusz Pracy) oraz 1,15 mld zł jako tzw. danina solidarnościową (zapłacą ją po raz pierwszy osoby, których dochód w tym roku przekroczy 1 mln zł).

Reklama

Już w samym projekcie budżetu na przyszły rok zapisano, że wydatki Solidarnościowego Funduszu wyniosą ponad 5 mld zł. Oznacza to, że część pieniędzy Fundusz będzie musiał dodatkowo otrzymać z budżetu centralnego jako dotację rządową. Ale w zeszłym tygodniu posłowie PiS zgłosili w Sejmie projekt nowelizacji ustawy. Chcą by finansował dodatkowo 13-te świadczenie dla emerytów i rencistów, a także zasiłek pogrzebowy i ten który przysługuje w razie śmierci osoby pobierającej rentę socjalną (obecnie te dwa ostatnie świadczenia są one finansowane z budżetu państwa).

W projekcie posłowie PiS rozszerzyli wydatki na które Fundusz może dostać dotację budżetową. Wpisali też możliwość zaciągania przed Fundusz niskooprocentowanych pożyczek, w tym pożyczek od państwa. Co więcej zapisana rozwiązanie dotyczące już tego (2019) roku. Posłowie PiS proponują w noweli, by już w tym roku wypłata 13-tej emerytury (ta która odbyła się wiosną) była kosztami Solidarnościowego Funduszu.

Zaproponowana przez nich konstrukcja księgowa jest skomplikowana. Po pierwsze minister finansów wpłaci do Funduszu Rezerwy Demograficznej pieniądze z budżetu państwa zablokowane w części dotyczącej Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS nadzoruje Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, z którego między innymi są wypłacane emerytury i renty). Po drugie Fundusz Rezerwy Demograficznej pożyczy Solidarnościowemu Funduszowi Wsparcia Osób Niepełnosprawnych 9 mld zł na 13-tą emeryturę. Po trzecie Solidarnościowy Fundusz odda te pieniądze do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jeszcze w tym roku.

Dzięki zapisowi o pożyczkach budżetowych na 13-tą emeryturę i przepisom przejściowym posłowie PiS w dwojaki sposób mogą pomysłem pomóc równowadze budżetowej. Po pierwsze FUS zakończy rok z lepszym wynikiem finansowym niż wynika to z ustawy budżetowej. Dotacja do FUS może być niższa lub może być w wysokości zapisanej w budżecie na 2019 rok, a to oznacza, że rząd będzie miał (przynajmniej zapisane księgowo) dodatkowe 9 mld zł na wypłatę przyszłorocznej 13-tej emerytury. Po drugie, nawet jeśli będzie potrzebował pieniędzy na wypłatę 13-tej emerytury to zamiast dotacji będzie mógł "pożyczyć" pieniądze. Pożyczki nie są wliczane do deficytu budżetowego. Ten księgowy zabieg umożliwia (przynajmniej teoretycznie) trzymać deficyt w przyszłym roku w ryzach.

Pomysł za stosowanie pożyczek zamiast dotacji wymyślił rząd poprzedniej koalicji PO - PSL. ZUS jako instytucja nadzorująca FUS otrzymała w ciągu kilku lat ok. 45 mld zł. Pożyczki budżetowe nie są bowiem zapisywane jako wydatki, a jako rozchód budżetu państwa, który nie ma wpływu na deficyt. PiS przy uchwalaniu budżetu na 2017 rok zapewniał, że wszystkie pieniądze potrzebne FUS jako dodatkowe wsparcie będzie wyliczone w dotacji budżetowej i od trzech lat tak się dzieje.

Za to ta koalicja stosuje inną praktykę wykorzystywaną przez poprzednie rządy: wydawanie pieniędzy z Funduszu Pracy i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych do realizowania bieżącej polityki socjalnej.

Od kilku lat te fundusze celowe mają wysoką nadwyżkę. Nie są jednak obniżane składki, a rozszerzany katalog wydatków. Przyszły rok Fundusz Pracy ma rozpocząć z 20 mld zł nadwyżki, przedsiębiorcy zapłacą 12 mld zł składek (2 proc. pensji pracowników i samozatrudnionych). FP wyda 10 mld zł w ciągu roku i na koniec 2020 ma mieć ponad 21 mld zł nadwyżki. Przy czym w kosztach wliczonych jest ponad 2,24 mld zł na staże dla lekarzy i pielęgniarek oraz 1,42 mld zł, jako opłaty powitalne i roczne do Pracowniczych Planów Kapitałowych.

Znacznie mniejszy budżet ma FGSP. Przyszły rok zacznie z 1,5 mld zł nadwyżki, firmy zapłacą niespełna 0,5 mld zł składek. Ponad pół miliarda wyniosą koszty. FGSP na koniec roku będzie miał więc nieco tylko trochę mniej pieniędzy niż na początku, bo 1,47 mld zł.

Tak wynika z projektu budżetu, który jak zapowiedzieli posłowie PiS może się zmienić jeśli w życie nie wejdzie zniesienie tzw. 30-krotności składek.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »