Nowa TVP najpóźniej za pół roku

Na Placu Powstańców w Warszawie, gdzie mieszczą się redakcje m.in. "Wiadomości" TVP1, "Panoramy" TVP2 i TVP Info, panuje strach przed nową ekipą rządzącą. Ktoś zaprosił Samuela Pereirę z "Gazety Polskiej Codziennie" do jednego z wiodących programów publicystycznych. Inny dziennikarz, który do tej pory nie był lubiany przez zwolenników Prawa i Sprawiedliwości, zachwala na serwisie społecznościowym przyszły rząd. Wielka niepewność także na sejmowych korytarzach, gdzie na co dzień można spotkać wielu dziennikarzy telewizji publicznej. - Lepiej nie nagrywać wypowiedzi Piotra Glińskiego - można czasem usłyszeć. To właśnie on będzie najważniejszą osobą z punktu widzenia mediów publicznych. Wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego już zaczyna zdradzać, jak te media będą wyglądać.

Krótko przed wyborami parlamentarnymi spekulowano, że PiS zreformuje je w pierwszym miesiącu sprawowania rządów. Już wiadomo, że tak szybko to nie nastąpi, ale potwierdzają się informacje o założeniach reformy. Telewizja Polska, Polskie Radio i Polska Agencja Prasowa zostaną instytucjami kultury.

"Gazeta Wyborcza" powołuje się na wypowiedzi Piotra Glińskiego, który w sobotę mówił na temat przyszłości mediów publicznych podczas kongresu Klubu Jagiellońskiego. Nowych prezesów TVP, Polskiego Radia i PAP wybiorą pięcioosobowe rady, które z kolei zostaną wybrane przez Sejm, Senat i prezydenta (do tej pory rady powoływała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji).

Reklama

Ustawa powinna wejść w życie w ciągu od trzech miesięcy do pół roku. Oznacza to koniec rządów na Woronicza Janusza Daszczyńskiego (został wybrany na prezesa w czerwcu br.). - Ta instytucja potrzebuje zmian większych niż kosmetyczne - miał uzasadnić tak krótkie rządy Daszczyńskiego przyszły minister kultury.

Przypomnijmy, że Daszczyński zapowiedział nieprzedłużenie umów dotyczących programów Tomasza Lisa i Jana Pospieszalskiego. Deklarował się wiele razy jako zwolennik walki z tabloidyzacją telewizji. W podobnym kierunku ma pójść jego następca. TVP ma promować ambitną kulturę.

"Gazeta Wyborcza" pisze, że Gliński za przykład dał muzyków rockowych grających pieśni patriotyczne i Konkurs Chopinowski, jego zdaniem niesłusznie zepchnięty do kanału tematycznego TVP Kultura.

- Nie będzie natomiast pieniędzy na "prymitywne kabarety" oraz "tańce na czymś tam". W efekcie - żartował Gliński - nastolatki siłą kulturalnego snobizmu, zamiast piszczeć na widok popowych piosenkarzy, znów będą kochać się w pianistach, jak kiedyś w Ivo Pogoreliciu, gwieździe Konkursu Chopinowskiego w 1980 r. - mówił.

Więcej ambitnej kultury na najważniejszych antenach telewizji publicznej to z pewnością dobra wiadomość dla telewizji komercyjnych. Te będą mogły emitować więcej programów dla mniej ambitnego widza. Pytanie, czy profesor Gliński zdaje sobie sprawę z dzisiejszej siły TVP Kultura. Stacja ma identyczny zasięg co TVP1 czy TVP2, dzięki naziemnej telewizji cyfrowej.

Konkurs Chopinowski w tym roku miał poważną konkurencję... polityczną. Finały odbywały się w tym samym czasie, co debata Beata Szydło-Ewa Kopacz. Nowe władze TVP zyskałyby znacznie więcej sympatii ze strony widzów, gdyby odkodowały i wprowadziły do DVB-T takie kanały jak TVP Sport czy TVP Seriale. W końcu kibicowanie reprezentacjom Polski i ambitne seriale historyczne, które TVP produkuje, to też misja.

Daniel Gadomski

Źródło informacji

SatKurier
Dowiedz się więcej na temat: TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »