ARP wybuduje nowy zakład zbrojeniowy

Agencja Rozwoju Przemysłu planuje budowę nowej fabryki broni na terenach dawnych zakładów zbrojeniowych w Radomiu. Decyzja zapadnie, jeśli rząd zgodzi się na włączenie tego regionu do Tarnobrzeskiej SSE.

Agencja Rozwoju Przemysłu planuje budowę nowej fabryki broni na terenach dawnych zakładów zbrojeniowych w Radomiu. Decyzja zapadnie, jeśli rząd zgodzi się na włączenie tego regionu do Tarnobrzeskiej SSE.

Arkadiusz Krężel, szef ARP, nalega na nowelizację ustawy o ZUS, która umożliwi sprzedaż montowni Ursusa i zdjęcie długów z wielu innych państwowych firm - także hut, których restrukturyzacją ma się zająć ARP.

Agencja Rozwoju Przemysłu zamierza wybudować w Radomiu nową fabrykę broni. Inwestycją miałaby się zająć istniejąca spółka Fabryka Broni Radom, która przejęła produkcję po upadłych zakładach zbrojeniowych Łucznik. ARP kontroluje w niej 70 proc. udziałów.

- Chcemy zbudować fabrykę broni, która technologicznie będzie dostosowana do najnowszych standardów. Zamierzamy wykorzystać część majątku Łucznika. Rozglądamy się już za inwestorem z branży, który wniesie do spółki nowoczesne technologie - mówi Arkadiusz Krężel, prezes ARP.

Reklama

Jego zdaniem, sektor amunicyjny i broni strzeleckiej wymaga radykalnej przebudowy. W branży zbrojeniowej w najlepszej kondycji są firmy lotnicze m.in. Świdnik i Mielec, w których procesy naprawcze trwają od dwóch lat.

- Restrukturyzacja firm zbrojeniowych najczęściej prowadzi przez procesy upadłościowe, które pozwalają likwidować długi, a tym samym stwarzają możliwości znalezienia partnerów strategicznych. Równocześnie jednak na terenie, który mają do zagospodarowania przekształcane fabryki, staramy się rozszerzać działalność inwestycyjną także o branże cywilne. Dlatego zależy nam na włączeniu tych terenów w obszar SSE - dodaje szef ARP.



Wróżenie z fusów



Agencja pracuje nad czterema projektami prywatyzacyjnymi. Arkadiusz Krężel wyjaśnia, że w przypadku firm z portfela ARP nie da się ocenić, kiedy uda się zamknąć transakcje z inwestorem.

- Bardzo trudno jest opracować strategię wyjścia z kolejnych projektów. Nie sprzedajemy towaru z najwyższej półki. Bardzo często firmy mają kryzysowe sytuacje za sobą, ale są także takie, którym grozi bankructwo. Zastój na rynku inwestycyjnym w niczym nie pomaga. Od kilku miesięcy potencjalny inwestor analizuje zakup BISE - mówi Arkadiusz Krężel.

Szef Agencji przekonuje, że jego spółka coraz częściej działa jak typowy fundusz inwestycyjny wysokiego ryzyka. Nie ukrywa jednak, że często odmawia przejęcia na siebie restrukturyzacji przedsiębiorstw, jeśli istnieje zbyt wysokie ryzyko, że wniesienie jednego aktywu zrujnuje portfel ARP. Tymczasem każdego roku z Agencją kontaktuje się 30-40 podmiotów, które już nie nadają się do naprawy.



Ryzykowny program



Prawdopodobnie już wkrótce ARP rozpocznie najtrudniejszy w swojej historii program naprawczy. Wszystko wskazuje na to, że Agencja zadebiutuje jako emitent obligacji, które mają przynieść środki na restrukturyzację sektora hutniczego.

- To my ryzykujemy nasze pieniądze, więc to od nas będzie zależał przebieg programu. Będziemy grali według własnych reguł. Nie mamy pieniędzy do wyrzucenia, więc na początku trzeba jasno powiedzieć, że nie wszystkie zakłady da się uratować. Trzeba skupić się na najbardziej opłacalnych sektorach całej branży hutniczej. Wiadomo, że z 1 mld zł pozyskanych na emisji obligacji będziemy chcieli sfinansować wydzielenie rentownych części majątku hut. Ratunkiem dla całego sektora może być tylko koncentracja zakładów, które mogą być konkurencyjne wobec innych firm i połączenie ich z jednym z powstających koncernów globalnych. Trzeba więc przygotować dla nich wspólną politykę produktową, handlową i wyeliminować wzajemną konkurencję. Jeśli się je odpowiednio poprzycina, to powstanie całkiem sprawna struktura - wylicza prezes Krężel.

Arkadiusz Krężel tłumaczy, że trzeba szybko znaleźć sposób na zagospodarowanie majątku nie używanego przez huty, żeby nie ponosić dodatkowych kosztów.

- Na pewno szansę na prywatyzację ma Huta Częstochowa, której kłopoty finansowe wynikają przede wszystkim z przeinwestowania. Zakład został zmodernizowany, ma rynek zbytu, ale nie może pozbyć się zaległości finansowych. Podobny problem ma Huta Katowice - firma zaciągnęła kredyty na inwestycje prowadzone z myślą o prywatyzacji i zamierzeniach przyszłego inwestora. Inwestor się wycofał, a pożyczki zostały - przypomina szef ARP.

Do pozyskiwania kapitału na restrukturyzację hut wybrano emisję papierów dłużnych, ponieważ trwanie programu zaplanowano na około pięć lat, a obligacje są długoterminowym źródłem finansowania. Gwarantem emisji będzie SP.

- Nie ma jeszcze ostatecznych decyzji w sprawie emisji obligacji. Ponieważ to rozwiązanie w dłuższej perspektywie obciąża budżet państwa - musi się na nie zgodzić Sejm. Gwarancja SP jest determinantem jakości tych papierów. Spodziewamy się jednak, że efektywność programu będzie na tyle wysoka, że środki wypracowane przez branżę do budżetu w czasie jego trwania będą stanowiły możliwości gwarancyjne dla całego układu finansowego - tłumaczy Arkadiusz Krężel.

Jego zdaniem, inwestycja w gwarantowane papiery wartościowe ARP będzie atrakcyjna dla każdego inwestora finansowego, który buduje swój portfel grając na różnych poziomach ryzyka.



Kula u nogi



Zaangażowanie ARP w restrukturyzację hutnictwa może mieć też korzystny wpływ na zamknięcie jednego z najtrudniejszych przekształceń prowadzonych przez spółkę. Huty obciążone są starymi długami wobec ZUS (zgodnie z ustawą, wierzytelności wobec ZUS jako jedyne nie mogły być umarzane w ramach bpu). Taki garb finansowy obciąża również spółkę Ursus - jedyną część majątku dawnego kombinatu, która nadal pozostaje własnością Skarbu Państwa. Firma jest współwłaścicielem lub właścicielem spółek utworzonych na bazie majątku Ursusa, właścicielem marki, zajmuje się też sprzedażą ciągników produkowanych w montowni. Zdaniem Arkadiusza Krężla, sprzedaż Ursusa i wielu innych państwowych firm w podobnej sytuacji będzie możliwa dopiero po zlikwidowaniu tych wierzytelności. Taką możliwość może im otworzyć nowelizacja ustawy o ZUS.

- Trzy razy podchodziliśmy do prywatyzacji ZPC Ursus. Wiem na pewno, że żaden inwestor nie kupi firmy, która ma do spłacenia ZUS ponad 250 mln zł. Do końca roku zarząd Ursusa musi przygotować strategię odcięcia się od długu. Na razie liczymy na działania systemowe - mówi prezes Krężel.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: fabryka | ZUS | ARP | Radom | firmy | agencja | specjalna strefa ekonomiczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »