Będzie nowa propozycja budżetu UE?

Premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział w środę, że jest przekonany, iż już na początku czwartkowych negocjacji w Brukseli w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 ze strony Wielkiej Brytanii padną nowe propozycje.

Premier Kazimierz Marcinkiewicz powiedział  w środę, że jest przekonany, iż już na  początku czwartkowych negocjacji w Brukseli w sprawie budżetu UE  na lata 2007-2013 ze strony Wielkiej Brytanii padną nowe propozycje.

"Jestem przekonany, że już na samym początku jutrzejszego spotkania, gdy zobaczymy nowe liczby, to będą one rzeczywiście nowe, nie takie, jak w dniu dzisiejszym" - podkreślił premier. Zaznaczył, że w środę prawie wszystkie kraje członkowskie UE ponownie sprzeciwiły się propozycji brytyjskiej. "Nie jesteśmy osamotnieni" - ocenił.

Jak się okazuje, w walce o unijne pieniądze Polska znalazła sojusznika we Francji. Nasze kraje połączyły siły i w liście opublikowanym w dzienniku "Financial Times" jednogłośnie odrzucają nowe brytyjskie propozycje budżetu, podkreślając, że ich ofiarą padną najuboższe państwa Unii.

Reklama

Jak dodaje "Financial Times" zestawienie Polski - bliskiego sojusznika Wielkiej Brytanii we wschodniej Europie i Francji - największego rywala Londynu na Zachodzie - jest dla premiera Tony'ego Blaira wyraźnym ostrzeżeniem i sygnałem, że powinien pójść na ustępstwa.

W nowej wersji propozycji budżetu UE Wielka Brytania zaproponowała w środę, by wydatki na lata 2007-13 wyniosły 849,3 mld euro. Dla Polski - według źródeł w Komisji Europejskiej - nowa propozycja jest wyższa w stosunku do poprzedniej, przedstawionej w zeszłym tygodniu o ok. 1,2 mld euro. Obecnie byłaby to kwota 57,3 mld euro.

Marcinkiewicz dodał, że jest przekonany, iż albo Brytyjczycy jeszcze w tym roku doprowadzą do kompromisu, albo w przyszłym roku będą "bronili swojego rabatu w sposób absolutny". "Nie opłaca im się zmniejszać rabatu przy prezydencji austriackiej albo fińskiej, lepiej to zrobić wtedy, kiedy oni mają władzę, oni przewodzą UE" - powiedział.

Premier podkreślił, że delegacje wszystkich krajów UE jadą w czwartek właśnie po to, aby "wskazać na te elementy, które jeszcze są możliwe do zmiany".

Pytany, czy drugą propozycję brytyjską należy traktować jako jałmużnę, której nie należy przyjmować, Marcinkiewicz odpowiedział: "Wszystkie elementy, które negocjowaliśmy, wskazywaliśmy Brytyjczykom, znalazły się już w nowej propozycji budżetowej". Jego zdaniem, jest to "krok w dobrym kierunku".

"Te elementy są wypisane wszystkie, ale na takim poziomie, który nam jeszcze nie gwarantuje tego rozwoju, który jest Polsce i Unii potrzebny" - zaznaczył Marcinkiewicz.

Premier potwierdził informacje podane w środę przez "Fakt", że wcześniej w Londynie byli ministrowie ds. europejskich Jarosław Pietras i Ryszard Schnepf, odpowiedzialny w kancelarii premiera za sprawy zagraniczne, którzy mieli prowadzić negocjacje w sprawie budżetu UE.

"Tak, rzeczywiście, wczoraj uzgodniliśmy z premierem Blairem, że takie spotkanie się odbędzie właśnie po to, by wszystkie szczegóły jeszcze omówić i te rozmowy cały czas trwają" - powiedział Marcinkiewicz.

Premier zaznaczył, że Wielka Brytania nie zaproponowała reform. "My byliśmy otwarci na rozmowę o reformach, ale Wielka Brytania zamiast rozmowy o reformach zaproponowała cięcie budżetu dla najsłabszych, nowych państw członkowskich. To rzeczywiście nie jest dobry pomysł" - ocenił.

Dodał, że sprawa maila ambasadora Wielkiej Brytanii w Polsce Charlesa Crawforda pomogła polskiej sprawie. "Pan ambasador troszeczkę nam pomógł, bo pytanie o maila i poglądy tam przedstawione są odbierane w rozmowach w Wielkiej Brytanii dosyć interesująco" - powiedział Marcinkiewicz.

W niedzielę "Sunday Times" opublikował e-mail ambasadora Crawforda, wysłany do brytyjskich urzędników. Dyplomata kpił w liście z prezydenta Francji Jacques'a Chiraca i Polaków, w związku z "samolubnym blokowaniem działań Tony'ego Blaira, mających prowadzić do zachowania twarzy w kwestii europejskiego budżetu" na lata 2007-2013".

Jaka będzie polska taktyka na brukselskim szczycie? Posłuchaj relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego:

Co można zrobić z 4 miliardami euro?

Część pieniędzy można byłoby przeznaczyć na przykład na budowę podziemnej kolejki w Warszawie. Pod warunkiem jednak, że cała kwota poszłaby na jeden cel. Za 4 miliardy euro, czyli ponad 16 miliardów złotych, można by zbudować 5-6 linii metra - ponad 10 stacji z tunelami i torami. Taką sieć ma dziś Wiedeń - stolica tej samej niemal wielkości co nasza.

Jeśli ktoś woli własne środki transportu, to dzięki takiej dotacji można by zbudować ponad 3 tysiące kilometrów autostrad.

16 miliardów złotych na ochronę środowiska to możliwość zbudowania np. nowych oczyszczalni ścieków. W ostatnich latach Polska wydała na budowę takich obiektów nieco ponad 12 miliardów złotych.

Francuska agencja AFP doniosła w czwartek, że premier Kazimierz Marcinkiewicz oświadczył, iż liczy na poparcie Francji w zwiększeniu funduszy przeznaczonych dla nowych państw członkowskich w budżecie 2007-2013. Na kilka godzin przed decydującym szczytem UE w sprawie budżetu na lata 2007-2013 powstał nowy front - komentuje austriacka agencja APA.AFP powołuje się na wypowiedź Marcinkiewicza w samolocie w drodze

do Brukseli: Francja ma ogromną rolę do odegrania, ponieważ to właśnie Francja dotychczas przeciwstawiała się większości pomysłów brytyjskich. Członkowie polskiej delegacji dodali, że przed rozpoczęciem szczytu unijnego może dojść do spotkania przywódców Trójkąta

Weimarskiego - Polski, Francji i Niemiec - pisze AFP.

INTERIA.PL/RMF/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kazimierz | times | AFP | budżet | Kazimierz Marcinkiewicz | PROPOZYCJA | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »