Bez pojedynczego fixingu

Od 1 kwietnia nie będzie już pojedynczego fixingu. 89 spółek, które dotychczas miały ustalany kurs tylko raz w ciągu sesji, przejdzie do grupy z dwoma fixingami.

Od 1 kwietnia nie będzie już pojedynczego fixingu. 89 spółek, które dotychczas miały ustalany kurs tylko raz w ciągu sesji, przejdzie do grupy z dwoma fixingami.

Zdaniem analityków, z punktu widzenia poprawienia płynności znacznie większe znaczenie mogą mieć przewidywane nowe zasady kwalifikacji emitentów do poszczególnych grup notowań, dzięki którym łatwiej będzie się znaleźć w notowaniach ciągłych.

Obecnie notowania jednolite dwukrotne ma tylko 31 spółek, a 89 kwotowanych jest raz w ciągu sesji.

Głównym kryterium, z niewielkimi wyjątkami, była tu przynależność do rynku: 2 fixingi mają spółki z rynku równoległego, a jeden z wolnego. W notowaniach ciągłych znajdują się natomiast 103 walory, przede wszystkim spółki z rynku podstawowego oraz zakwalifikowane do SiTechu. - Doświadczenie pokazuje, że poziom obrotów w dużym stopniu uzależniony jest właśnie od przynależności spółki do systemu. Stąd propozycje zmian. Chcemy też, by emitenci mogli sami bardziej wpływać na to, w którym systemie są notowani - powiedział Mirosław Szczepański, wicedyrektor Działu Notowań GPW na seminarium na temat płynności spółek. Z sygnałów dochodzących do giełdy wynika, że silne zainteresowanie wejściem do notowań ciągłych przejawia około 10% spółek, które obecnie mają fixingi. Dążenie do zmiany jest tym bardziej zrozumiałe, że od kiedy funkcjonuje Warset, obroty na walorach spółek z notowań jednolitych stanowią ok. 1,5% całości obrotów na GPW.

Reklama

Według Marcina Sadleja, dyrektora Departamentu Doradztwa i Analiz w CDM Pekao, podwójny fixing nie rozwiąże problemu marginalizowania licznego grona spółek. - Zmiana giełdowego systemu na Warset sprawiła, że od momentu jego wprowadzenia prawie wcale nie oglądam tabel ze spółkami z notowań jednolitych. Pewnym wyjściem z tej sytuacji byłoby stworzenie dla nich rynku prowadzonego na wzór CeTO, z mniejszymi obowiązkami informacyjnymi i koniecznością posiadania market makera - uważa Marcin Sadlej.

Raz na kwartał między systemami notowań jednolitym i ciągłym dokonywane będą przesunięcia - na tabelę ciągłych można będzie trafić, ale także z niej wypaść. O przejściu do notowań ciągłych będzie decydowała płynność lub też posiadanie animatora, który płynność tę będzie mógł podtrzymać. Animator emitenta, z którym spółka będzie podpisywała umowę chcąc trafić do notowań ciągłych, będzie musiał jednak zapewnić spółce co najmniej takie warunki, jak te oferowane przez animatorów rynku, z którymi umowy podpisuje GPW. Minimalne warunki, jakie powinien spełniać animator spółki zainteresowanej znalezieniem się w notowaniach ciągłych, to: zgłaszanie ofert nie później niż 5 minut przed rozpoczęciem notowań ciągłych, minimalna oferta nie mniejsza niż 10 tys. zł, rozpiętość ofert nie większa niż 5% oraz aktualizacja zrealizowanych ofert maksymalnie w ciągu 5 minut. Według zasad przyjętych przez GPW, jeśli animator rynku złoży w ciągu jednej sesji 5 zleceń z minimalną wartością, uznaje się, że wywiązał się ze swojej roli. - Chroni go to przed nadmierną ekspozycją - zaznacza Mirosław Szczepański.

Obecnie rolę animatora emitenta pełni 15 domów maklerskich. Na rynku jednolitym animatora emitenta mają 72 spółki, a na rynku ciągłym 68. - Jak wynika z naszych analiz umów podpisywanych między animatorami emitenta a spółkami z notowań ciągłych, warunki, jakie zapewniają animatorzy, są znacznie gorsze niż te, których oczekuje od animatorów rynku GPW. Umowy te należałoby zweryfikować - mówił Mirosław

Szczepański.

Zmiany, jakie giełda zamierza wprowadzić od kwietnia, przewidują również, że z danych statystycznych przekazywanych z giełdy po każdej sesji spółki dowiadywałyby się, jaka jest aktywność animatora i dealera (wyodrębnienie obrotów generowanych przez dealera byłoby ujawnianiem informacji poufnych).

W statystyce z obrotami wyodrębniona jest wyraźnie kategoria aktywności animatora rynku, obroty animatora emitenta znajdują się na jednym koncie ze zleceniami dealera.

- Liczy się przecież jednak aktywność i czy to będzie dealer czy animator nie ma większego znaczenia. Ważne, że zapewnia płynność. Będziemy jednak we własnym zakresie dokonywać dla spółek kontroli i informować, czy ich animatorzy wypełniają swoje obowiązki - zaznaczał M. Szczepański.

- Do tej pory nie było żadnych standardów działania animatorów, a wcześniej maklerów specjalistów. Spółki płaciły właściwie nie do końca wiadomo za co - mówiła Anna Rapacka, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. Zdaniem Krzysztofa Wantoły, prezesa Izby Domów Maklerskich, zrozumiała jest próba zestandaryzowania umów podpisywanych przez GPW z animatorami rynku, giełda nie powinna się jednak wtrącać w relacje między spółką a brokerem.

Animator rynku - dom maklerski będący członkiem giełdy, który na podstawie umowy z GPW zobowiąże się do stałego zgłaszania ofert kupna lub sprzedaży danego papieru wartościowego na własny rachunek na zasadach określonych przez zarząd GPW. W umowie określone są m.in. minimalna wielkość oferty i maksymalna różnica pomiędzy cenami ofert.

Animator emitenta podpisuje umowę ze spółką i działa na warunkach określonych w tej umowie.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: GPW | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »