Bezrobocie uderzy w dwa regiony Polski

Przewodniczący Forum Związków Zawodowych Wiesław Siewierski uważa, że w woj. zachodniopomorskim i wielkopolskim gwałtowanie wzrośnie bezrobocie w związku z upadkiem stoczni i trudną sytuacją największych firm tych regionów, m.in. Zakładów Chemicznych Police i Zakładów Cegielskiego. Wicepremier Waldemar Pawlak ocenia, że działają tam przedsiębiorcy, którzy dobrze sobie radzą na rynku.

- Zaczyna się dramat całego regionu i musimy pytać rząd, jak widzi przyszłość tej części Polski. Zostanie tam jedna duża firma, będzie to zakład usług medycznych Dolna Odra, a także Polska Żegluga Morska. Trzeba powiedzieć ludziom, że będą im groziły zwolnienia w Cegielskim i że trzeba znaleźć rozwiązania, żeby temu zapobiec - powiedział Siewierski przed spotkaniem z pracodawcami i rządem w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie.

Zdaniem przewodniczącego, pakiet antykryzysowy nie wystarczy i potrzebna jest ingerencja rządu i prowadzenie dialogu ze stroną społeczną. Wyjaśnił, że chodzi o to, żeby rząd "nie straszył" wyprzedażą akcji, ale żeby poważnie rozmawiał o sytuacji zagrożonych firm. Ustawa o łagodzeniu skutków kryzysu weszła w życie 22 sierpnia; przewiduje m.in. dopłaty do wynagrodzenia pracownika podczas tzw. przestoju ekonomicznego; kiedy firma realizuje mniej zamówień.

Reklama

Tymczasem w ocenie obecnego na spotkaniu wicepremiera Waldemara Pawlaka, w niektórych branżach następuje poprawa sytuacji. - Trzeba zauważyć, że rynek zaczyna się w niektórych branżach podnosić. W branży stalowej była duża zapaść,(...) natomiast widać już poprawę koniunktury. Jeżeli chodzi o Polskę, to możemy mówić o tym, że w wielu dziedzinach poradzimy sobie znacznie lepiej niż choćby kraje strefy euro - powiedział przed spotkaniem Pawlak.

Pytany o trudną sytuację regionu zachodniopomorskiego, odparł, że są tam przedsiębiorcy, którzy dobrze sobie radzą i np. otwierają filie swoich firm po stronie niemieckiej, a komponenty produkują w Polsce. - A potem sprowadzają to do Niemiec pod oznakowaniem "producent niemiecki". Takie przypadki też są, więc nie można się przyglądać tylko jednej grupie firm - dodał.

Zastrzegł jednocześnie, że będące w kłopotach firmy w regionie "na pewno potrzebują możliwości i szans na rynku". Zwrócił uwagę na spadek popytu na nawozy spowodowany niskimi cenami zboża, na czym ucierpiały Zakłady Chemiczne Police.

Minister w kancelarii premiera Michał Boni pytany o ewentualny wzrost bezrobocia w Polsce, odparł, że nasz kraj jest na trzecim miejscu, jeśli chodzi o najniższy wzrost bezrobocia w czasie kryzysu. - W Hiszpanii było 9 proc. (przed kryzysem - PAP); teraz jest 18 proc. W Polsce było 9,2 proc.; jest 10,8 proc., co nie znaczy, że nie ma miejsc, gdzie ludzie pracę tracą - zaznaczył.

Dodał, że konieczne jest wsparcie dla bezrobotnych z Poznania i Polic, by ludzie ci szybciej znajdowali pracę.

Boni przypomniał, że wiosną tego roku przewidywania co do wzrostu bezrobocia były bardziej pesymistyczne niż teraz. Jednak część firm myśląc o wychodzeniu z kryzysu i pozyskiwaniu nowych partnerów czy rynków może zwracać uwagę na koszty pracy, mogą się więc pojawić zwolnienia.

Pytany o stocznie, Boni podkreślił, że gdyby sytuacja stoczniowa na świecie była lepsza, to łatwiej byłoby o inwestora dla polskich stoczni w Szczecinie i Gdyni. Podkreślił, że stocznia w Gdyni działa. - Warto chyba mocniej zmobilizować służby zatrudnienia, żeby pojawiły się oferty dla zwalnianych osób. Warto przy zwolnieniach negocjować coś, co się nazywa prawem powrotu wtedy, kiedy sytuacja się poprawia - dodał. Zauważył, że taka opcja może być osiągalna w Policach.

- Chyba warto w jednym i drugim województwie uruchomić wojewódzkie komisje dialogu społecznego. Po dyskusji jest zawsze taki moment, kiedy wspólnie można się zastanowić, jak wspólnymi siłami pracodawców, związkowców i różnych innych instytucji można pomagać ludziom - zauważył szef doradców premiera.

Boni pokreślił też, że firmy powinny przeanalizować użycie narzędzi z ustawy antykryzysowej. - One pozwalają podtrzymywać zatrudnienie przez pewien czas. Natomiast, jeśli firma decyduje się na zwolnienia to znaczy, że w tym momencie w jej planie nie ma możliwości utrzymania tego zatrudnienia (...) - powiedział.

Police znalazły się pod koniec ubiegłego roku w trudnej sytuacji finansowej, ponieważ spółka miała duże zapasy, a zaczęła spadać sprzedaż nawozów azotowych. Firma ma też problemy z opcjami walutowymi. W pierwszym półroczu 2009 r. Police osiągnęły stratę netto na poziomie 232 mln zł. Spółka ma być sprywatyzowana w 2010 r. Spółka H. Cegielski Poznań SA zwolni w najbliższym czasie 497 osób z 1400 zatrudnionych. Firmie zaszkodziło załamanie się polskiego i europejskiego rynku stoczniowego.

Czytaj również:

H.Cegielski Poznań zwolni 470 osób

Związki z Polic w sporze zbiorowym z zarządem

W Polaków uderzy rosnące bezrobcie

Ponad 40 tysięcy osób straci pracę

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »