Co przeszkadza przedsiębiorcom

Lepiej byłoby zrobić prawdziwą reformę finansów publicznych, a nie udawać, że robi się reformę podatkową, której tak naprawdę nie będzie. Przedsiębiorcom najbardziej przeszkadzają wysokie pozapłacowe koszty pracy - mówi Henryka Bochniarz, wiceprezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".

- Kilka dni temu brała pani udział w zorganizowanej przez Gazetę Prawną dyskusji panelowej, w trakcie której zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądała polska gospodarka za 10 lat. Perspektywy nie są najgorsze. A jak będzie wyglądała polska gospodarka za kilka miesięcy?

- Patrząc na dane makroekonomiczne, nie sądzę, żeby można było zrobić jej krzywdę w najbliższym czasie. Dalsze perspektywy też wyglądają dobrze. Najgorzej zrobić prognozę średniookresową, np. na 2008 rok, bo jeszcze w 2007 roku będzie można odcinać kupony od tego, co zdarzyło się w 2004 roku.

- W jakim czasie biznes planuje swoją przyszłość?

- Najważniejszy jest horyzont 3-4-letni. Jeśli przedsiębiorca zaciąga kredyt, korzysta z dofinansowania ze środków unijnych, musi mieć czteroletnią perspektywę. A taka właśnie perspektywa jest dziś największym wyzwaniem.

- Dlaczego miałaby być zła? Gospodarka jest rozpędzona. Mamy dziś ponad 5-procentowe tempo wzrostu PKB.

- Byłabym ostrożna z tymi szacunkami. Poczekajmy na wyniki maja. Już kwiecień dał sygnały, że trudno będzie się utrzymać na aż tak szybkiej ścieżce wzrostu. To zresztą przyczynek do refleksji nad tym, co robią dziś rządzący. Myślą, jak wydać pieniądze, a nie, jak je zakumulować i jak utrwalić dobrą tendencję wzrostu.

- Skoro mamy wysoki wzrost PKB, to może warunki prowadzenia biznesu w Polsce nie są tak złe, jak narzekają przedsiębiorcy?

- Większość przedsiębiorców to małe firmy. One mają silną wolę przetrwania. A co mają robić? Na państwową posadę przecież nie pójdą, do demonstracji górników też się nie przyłączą. Osiągają jednak 4 albo 5 procent wzrostu. Można więc zapytać - dlaczego nie siedem?

- Co dziś najbardziej przeszkadza przedsiębiorcom w prowadzeniu biznesu?

- Lista barier jest stała. Pod numerem pierwszym znajdują się na niej wysokie pozapłacowe koszty pracy. Propozycje ratowania służby zdrowia ministra Zbigniewa Religi tylko je zwiększą. Becikowe, wydłużone urlopy macierzyńskie, gwarancje powrotu do pracy, dodatek na osoby niepełnosprawne i starsze - wszystko to prowadzi do wyższych kosztów pracy. To, co zaproponowała minister finansów w reformie podatkowej, również nie będzie służyć temu, czemu powinno - obniżaniu kosztów zatrudniania pracowników. Propozycje rządu będą kosztowały kilkanaście miliardów złotych. Dużo lepiej byłoby zrobić prawdziwą reformę finansów publicznych, a nie udawać, że robi się reformę podatkową, której tak naprawdę nie będzie.

- Rząd chce jednak pomóc przedsiębiorcom i przymierza się do nowelizacji ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Jak ocenia pani te propozycje?

- Rząd chwali się projektem nowelizacji, a my nie możemy dostrzec, gdzie ten sukces. Projektodawcy powinni najpierw przeczytać ustawę i sprawdzić, co z niej jest realizowane, a dopiero później wprowadzać jakieś zmiany.

Rząd twierdzi, że wprowadzi rejestrację w jednym okienku, ale przecież w już obowiązującej ustawie był zapis, że stanie się to w 2007 roku. Tymczasem termin ten zostanie przesunięty na 2008 rok. Mam też wątpliwości, czy urząd skarbowy jest właściwym miejscem do zasięgania informacji o przedsiębiorcach. Uważam, że należy zostawić rejestrację firm w gminach, tylko ją skomercjalizować.

- Dobrze ocenia pani ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Co dała dobrego?

- Na przykład wpłynęła na zmniejszenie liczby kontroli. Już sam fakt wprowadzenia ograniczeń skutecznie działa na wiele instytucji. Sukcesem było wprowadzenie wiążących interpretacji podatkowych. Jeszcze nie sprawdzają się one jednak w przypadku małych firm. Jak wynika z naszych badań - ponad 50 proc. małych i średnich firm w ogóle nie wie, co to są wiążące interpretacje podatkowe. Wiele nadal obawia się pytać urząd o interpretację, bo uważają, że to tak, jakby pisali na siebie donos.

- A co z zarzutem, że na skutek wprowadzenia wiążących interpretacji prawo podatkowe jest zupełnie inne w różnych częściach kraju?

- Można tego uniknąć. Pierwsza interpretacja w danej sprawie powinna być gromadzona w Ministerstwie Finansów. Ministerstwo powinno ją przesłać elektronicznie do wszystkich urzędów jeszcze tego samego dnia.

Największym problemem jest słaba współpraca Ministerstwa Finansów i jego agend. Płacą za to przedsiębiorcy. Czy urzędy nie mogą się wymienić interpretacjami i powiedzieć, która jest właściwa?

- Jak właściwie wygląda dziś dialog między pracobiorcami a rządem? Wszystko, o czym mówimy, wskazuje nie tylko na brak dialogu, ale nawet na brak przepływu zwykłej informacji.

- Sygnalizowaliśmy wielokrotnie, że zdecydowanie pogorszyła się komunikacja między rządem a środowiskami gospodarczymi. Na spotkaniu z premierem Marcinkiewiczem mówiliśmy o tym, że trzeba to radykalnie zmienić. Pan premier obiecał, że się to radykalnie zmieni, ale nic się radykalnie nie zmieniło. Administracja nie ma chęci informowania, konsultowania. Od 16 lat funkcjonuję w różnych strukturach reprezentujących gospodarkę i muszę powiedzieć, że tak źle jak teraz jeszcze nie było.

Lepiej zrobić prawdziwą reformę finansów publicznych, a nie udawać, że robi się reformę podatkową, której i tak nie będzie

- Dlaczego PKPP jest przeciwna ustawie o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym?

Przecież mamy w Polsce straszną korupcję, potwierdzają to wszystkie dane i oceny.
- W Polce jest jedenaście instytucji, które walczą z korupcją. Czy ich efektywność się zwiększy, jeśli powstanie dwunasty urząd? Należy się zastanowić, dlaczego administracyjna walka z korupcją jest tak mało skuteczna. Podłożem dla tego szkodliwego zjawiska jest nieprzejrzyste, dające wiele możliwości interpretacyjnych prawo. Sama ustawa o CBA jest dowodem na to, jak nie należy pisać prawa. Jest tam cała masa uznaniowości, możliwości dowolnej interpretacji, choćby tego, kto może być kontrolowany. Dlatego kwestionujemy powołanie kolejnej instytucji śledczej i przyznanie jej ogromnych uprawnień, które zdecydowanie wykraczają poza standardy europejskie i amerykańskie.

- Ustawa mówi, że kontrole mogą dotyczyć wszystkiego, co dotyczy pieniędzy publicznych, które trafiają do przedsiębiorców. Przecież to jasne.

- Do kontroli wydawania pieniędzy publicznych konstytucyjnie powołana jest przecież Najwyższa Izba Kontroli. Niektóre zapisy ustawy o CBA dokładnie powielają to, co zostało zapisane w ustawie o NIK. Po co nam dwie instytucje do tego samego? Nie tylko jednak o to chodzi. Tworzy się ciało, które będzie mogło podejmować działania operacyjne na podstawie decyzji jej szefa.

W Stanach Zjednoczonych, chociaż po zamachach terrorystycznych prawo jest tam wyjątkowo ostre, nie do pomyślenia byłaby kontrola bez określenia, jaki będzie jej przedmiot, bez wskazania dokumentów, które będą badane, oraz osób, których będzie to dotyczyło. Kontrola, po decyzji sądu, rozpoczyna się tam w momencie, kiedy urząd ma już tyle argumentów, że trzeba tylko znaleźć na nie uzasadnienie w dokumentacji przedsiębiorstwa. W Polsce do firmy będzie mógł przyjść funkcjonariusz, pokazać legitymację i oznajmić o rozpoczęciu kontroli.

Ma się to odbywać poza kontrolą sądów. Decydował będzie jakiś urzędnik. W USA kontrola zasadniczo może trwać najwyżej jeden dzień, w skomplikowanym przypadku Enronu przeciągnęła się do 5 dni. W Polsce będzie mogła trwać nawet do 9 miesięcy. Przedsiębiorca nie dostaje żadnej możliwości obrony. W Unii Europejskiej podstawową wartością jest zasada nadrzędności wolności obywatelskich. Ustawa o CBA ją narusza.

- Czy PKPP dopuszcza możliwość zaskarżenia ustawy do Trybunału Konstytucyjnego?

- Jeśli ustawa przejdzie w obowiązującym stanie przez Senat, to zapewne zostanie zaskarżona. Mam wniosek w sprawie ustawy o kontroli skarbowej ze stycznia 2004 roku skierowany do Trybunału Konstytucyjnego. Wnioskodawcy podkreślali w nim, że ustawa narusza konstytucję, ogranicza przedsiębiorczość. Wnioskodawcą był? PiS. Trybunał w orzeczeniu z czerwca 2005 roku podzielił argumenty wnioskodawców. Jeśli więc będziemy składać wniosek do Trybunału, to użyjemy w nim tych samych argumentów.

- Jak należałoby więc walczyć z korupcją?

- Trzeba ograniczyć uznaniowość urzędników i funkcjonowanie państwa w sferach, w których nie musi ono funkcjonować. Tymczasem idziemy w odwrotnym kierunku, gdyż chęci do prywatyzacji nie ma. Jeżeli uważa się, że im więcej państwa - tym lepiej, konsekwencją jest powoływanie kolejnych służb do potwierdzania władzy państwa.

- Czy nie byłoby dobrym rozwiązaniem wprowadzanie ustawy o odpowiedzialności urzędników za podejmowane decyzje?

- Przede wszystkim należy się zastanowić, dlaczego tak się dzieje, że urzędnicy nadużywają swobody decyzji. Dopóki nie będzie pozytywnej selekcji ludzi idących pracować do administracji, dopóty nic się nie zmieni. Zachętą może być odpowiednio wysoka pensja i zapewnienie stabilnej kariery. Tymczasem rząd przymierza się do zmiany ustawy o służbie cywilnej. Z pewnością bardziej przydatna byłaby ustawa wprowadzająca odpowiedzialność urzędników za ich decyzje.

Reklama

Teresa Siudem

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: gospodarka | CBA | kontrola | przeszkadzanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »