Comarch analizuje inwestycję za ok. 10 mln dol. w centrum danych pod Nowym Jorkiem

Comarch analizuje budowę własnego centrum danych pod Nowym Jorkiem ze względu na wysokie koszty obecnego wynajmu powierzchni w USA - poinformował Janusz Filipiak, prezes spółki. Inwestycja jest na etapie studium wykonalności, a jej koszt mógłby wynieść ok. 10 mln dol.

- Najprawdopodobniej będziemy budować centrum danych pod Nowym Jorkiem. Obecnie wynajmujemy powierzchnię w Columbus w Ohio i w Chicago, mamy tam też swoje maszyny i ludzi. Utrzymywanie sprzętu na cudzej powierzchni jest kosztowne i mamy kłopoty, by mieć tam odpowiednie standardy m.in. przesyłu danych i zabezpieczeń - powiedział prezes.

- Analizujemy inwestycję we własny budynek - to nie będzie tak duża inwestycja jak mogłoby się wydawać. To może być inwestycja rzędu 10 mln dol. Jesteśmy na etapie studium wykonalności. Obecne opłaty na wynajmowanie powierzchni są tak wysokie, że uzasadnione jest posiadanie własnego budynku - dodał.

Reklama

Filipiak poinformował, że grupa nie planuje obecnie innych inwestycji w przestrzeń biurową i produkcyjną.

- Po znaczących inwestycjach w Krakowie i Łodzi przez chwilę mamy spokój, rozbudowaliśmy infrastrukturę w niemieckim Dreźnie i zakończyliśmy inwestycję we francuskim Lille - powiedział prezes.

Teraz Comarch świadczy usługi za pośrednictwem 15 centrów danych zlokalizowanych w Europie, Ameryce Północnej i Azji: należących do grupy dwóch obiektów w Krakowie i po jednym w Warszawie, Dreźnie (Niemcy) i Lille (Francja) oraz 10 lokalizacji partnerskich.

- - - - - -

Główny akcjonariusz i prezes Comarchu, Janusz Filipiak, chce by spółka utrzymała poziom dywidendy, który wypłacała w ostatnich latach - poinformował Filipiak. W ocenie prezesa, zapotrzebowanie spółki na kapitał obrotowy jest "bardzo duże", m.in. ze względu na oferowanie coraz większej liczby usług w technologii chmury danych.

Z zysków za lata 2016 i 2017 Comarch wypłacał akcjonariuszom po 1,5 zł dywidendy na akcję. W obu latach na dywidendę spółka przeznaczyła 12,2 mln zł, wobec odpowiednio 45,6 mln zł zysku netto w 2016 roku i 39,3 mln zł zysku w 2017.

- Raczej będziemy patrzeć w kierunku utrzymania obecnego poziomu dywidendy. Zapotrzebowanie Comarchu na kapitał obrotowy jest bardzo duże, jeżeli mówimy o rozwiązaniach chmurowych, to trzeba zwrócić uwagę, że dawniej instalowaliśmy nasz system na infrastrukturze klienta w jego budynkach, a my musimy mieć własne centra danych, własny sprzęt by na tym sprzęcie świadczyć usługę - powiedział Filipiak.

- To jest bardzo duży wydatek, potrzebujemy gotówki. Poza tym obroty Comarchu wzrosną. Mamy duże zakontraktowanie. A im większe obroty tym większe zapotrzebowanie na kapitał obrotowy. Nie chcemy, by to stało się problemem Comarchu. Dodatkowo musimy się dzielić wypracowywanymi zyskami z pracownikami - dodał.

Janusz Filipiak z żoną Elżbietą posiadają akcje dające łącznie 67,9 proc. głosów na walnym zgromadzeniu Comarchu.

Sprawdź bieżące notowania CMR na stronach BIZNES INTERIA.PL

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »