Rynki emerging markets wchodzą w okres bessy

Przed rynkami wschodzącymi stoi w najbliższym czasie szereg wyzwań, w szczególności mocniejszy dolar, polityka monetarna Fed, kwestie wojen handlowych, obawy o światowy wzrost oraz oczekiwania względem siły rynku akcji USA - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI".

"Strukturalnym problemem dla krajów emerging markets jest zacieśniająca się polityka monetarna Fed. Umocnienie dolara i rosnące stopy procentowe w USD sprawiają, że rynki wschodzące, które muszą się refinansować w twardej walucie, też w USD, mają coraz większe trudności w regulowaniu tych zobowiązań - to strukturalny problem. Nie zmieni się to w najbliższych miesiącach.

W perspektywie roku-trzech też ciężko być optymistą. W krótkim terminie widać bardzo duże dychotomie w zachowaniu się krajów wschodzących względem rozwiniętych. Nie wykluczamy jednak, że w średnim terminie może dojść do odbicia na rynkach wschodzących" - ocenił Sławomir Kościak, zarządzający funduszem TFI PZU.

Reklama

"Wydaje się, że na rynkach wschodzących cykl się już zakończył. Fed jest dalej w trybie, może nieco łagodniejszym, ale wciąż podwyżek stóp proc. Globalnie, światowa gospodarka osiągnęła szczyt. Do tego dochodzą: silniejszy dolar i niższa płynność na rynkach - w wakacje mieliśmy punkt zwrotny i mamy co miesiąc globalnie coraz mniejszą płynność (...) Ponadto pojawia się temat wojen handlowych i protekcjonizmu - to wszystko nie napawa optymizmem, co do zasady, dla emerging markets, szczególnie tych o najgorszej strukturze" - powiedział Sławomir Sklinda, zastępca dyrektora departamentu zarządzania aktywami PKO TFI.

Zdaniem głównego stratega Skarbiec TFI Grzegorza Zatryba emerging markets wchodzą w okres bessy, do czego przyczynia się m.in. duża niepewność w związku z globalną wojną handlową.

"Wydaje się, że wchodzimy w okres bessy na rynkach wschodzących, ale to nie wynika z tego, że fundamentalnie wszystkie te kraje stały się +Argentynami+. Powodem jest ogromna niepewność ze strony administracji USA, która uruchamia wojny handlowe. To jest coś, czego konsekwencje są trudne do oszacowania, to są bardzo skompilowane powiązania. Pojawiają się szacunki, jak to wpłynie na PKB jednego, czy drugiego kraju, ale do końca nikt nie wie, co się stanie z tymi gospodarkami i w którą stronę te wojny handlowe pójdą. To nie muszą być tylko cła. Osłabienie juana było na przykład interpretowane jako element działań odwetowych, które mogą pojawić się też w inny sposób i zaskoczyć rynek" - powiedział Zatryb.

Indonezja, RPA i być może Ukraina mogą podzielić wkrótce los pogrążonych w problemach gospodarek Turcji i Argentyny - uważa Sklinda.

"Należy obserwować, analizując ryzyko, te kraje, które mają podwójny deficyt, one są najbardziej narażone. Kolejnymi podejrzanymi, po Turcji i Argentynie, są Indonezja i Republika Południowej Afryki. Lokalnie trochę zapomnieliśmy o sąsiedzie, bardziej w kategorii frontier niż emerging - o Ukrainie. Jest bardzo duże ryzyko, że kraj nie dogada się z MFW, a do końca roku musi oddać 1 mld USD pożyczki. Bez MFW do tego nie dojdzie. Dodatkowo wewnętrznie jest też opozycja przeciwko podnoszeniu cen gazu" - powiedział.

Jakub Bentke, zarządzający portfelami AgioFunds oraz Andrzej Domański, członek zarządu i zarządzający funduszami Eques Investment TFI, zwracają uwagę na ryzyko pogorszenia się sentymentu ze strony ewentualnych problemów rynku akcji w USA.

"Poza poszczególnymi przypadkami o losach EM raczej będą decydowały duże dojrzałe rynki. Potencjalne ryzyko to Brexit. Im "twardszy" tym gorszy. Jest także ryzyko polityki fiskalnej we Włoszech (...) Trzecim zagrożeniem są wyceny na amerykańskim rynku, które są o 20-30 proc. wyższe niż długoterminowa średnia. Wyobrażam sobie potencjalnie, że bankructwo, czy problemy Tesli mogą odbić się echem na całym rynku, co może spowodować sporą korektę, a przez efekt bogactwa, obniżając wydatki, nawet recesję" - powiedział Bentke.

"Poziomy wycen w USA, w relacji do innych rynków - też w stosunku do wschodzących, są wymagające. Widzimy w tej chwili podwyższone ryzyko +zawinięcia z góry+, że rynek amerykański aż tak dobrze zachowywać się nie będzie. W szczególności, że pojawiają się przypadki specyficzne, jak Tesla.

Widzimy także większe zainteresowanie regulatora absolutnie kluczowymi spółkami z sektora nowych technologii, które w ostatnich kwartałach stanowiły o znaczącej części wzrostu nie tylko Nasdaq, ale także S&P 500. Jeśli tutaj niepewność inwestorów odnośnie poprawy wyników, czy przychodów zostanie nadszarpnięta, to tam siedzi olbrzymia ilość kapitału. Ostatnie ankiety Merill Lynch pokazują, że przeważenie w sektorze FAANG jest potężne. Gdyby doszło tu do tąpnięcia, to skutki tego będą bardzo mocne" - powiedział Domański.

W XIX debacie "Strategie rynkowe TFI 2018" zorganizowanej przez PAP Biznes udział wzięli przedstawiciele PKO TFI, TFI PZU, Skarbiec TFI, Eques Investment TFI oraz AgioFunds TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.

......................

Najsłabsze gospodarki padają jak muchy

Po Wenezueli, Turcji, Argentynie i Brazylii do grona zagrożonych poważnymi perturbacjami państw dołączyła Republika Południowej Afryki, która weszła w recesję. Rośnie też ryzyko, że problemy maruderów przeniosą się na inne, bardziej stabilne regiony świata. Polska może nie być wyjątkiem - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

Republikę Południowej Afryki gnębi podwójny deficyt - budżetowy oraz na rachunku obrotów bieżących. W obu przypadkach sięga on blisko 4 proc. PKB, co sugeruje, że kraj potrzebuje sporo zewnętrznego finansowania i nie jest w stanie utrzymywać się w ryzach wydatków.

Zagraniczne finansowanie zasadniczo może przybrać formę inwestycji bezpośrednich (FDI) lub portfelowych. Te pierwsze są lepsze, gdyż zwykle bardziej wiążą inwestora z krajem, kreują miejsca pracy i zwiększają konkurencyjność. Te drugie natomiast praktycznie tylko odpowiadają na bieżące zapotrzebowanie na twarde waluty oraz kapitał i raczej są odpowiedzią na objawy problemów, niż leczą ich przyczynę.

Niestety, według danych MFW (2018 Article IV Consultations) w ostatnich czterech latach FDI w RPA były ujemne (w 2017 r. minus 1,5 proc. PKB). To oznacza, że deficyt był finansowany kapitałem portfelowym, który jest wrażliwy na koniunkturę.

Początkowo kapitał chętnie pożyczał kapitał RPA ze względu na pozytywne zmiany polityczne. Prezydentem został Cyril Ramaphosa, który zastąpił populistycznego i oskarżanego o kurupcję Jackoba Zumę. Inwestorzy jednak szybko zobaczyli, że zmiany gabinetu czy nowe twarze w spółkach skarbu państwa to kropla w morzu potrzeb niestabilnej południowoafrykańskiej gospodarki.

Tragiczny rynek pracy i poziom edukacji

Gospodarka RPA w znacznym stopniu zależy od wydobycia metali przemysłowych i szlachetnych oraz węgla (ok. 50 proc. eksportu). Kopalnie jednak są stosunkowo mało wydajne, chociażby ze względu na problemy z elektrycznością, a słabe warunki pracy i niskie płace generują często powtarzające się strajki. Kraj jest także w znacznym stopniu uzależniony od rolnictwa. I to właśnie słaba kondycja tego sektora wprowadziła RPA w recesję w drugim kwartale br.

Fatalnie w RPA wygląda także rynek pracy. Odsetek zatrudnionych w relacji do populacji w wieku produkcyjnym (15-64 lata) wynosi zaledwie 43,5 proc. i jest najniższym z ponad 40 krajów badanych przez OECD (średnia dla OECD to 68,2 proc, a w Polsce jest to 66,9 proc.). Prawie jedna trzecia młodych ludzi w RPA nie pracuje, nie uczy się, ani nie uczestniczy w szkoleniach.

Dramatycznie wyglądają również wyniki uczniów w RPA. Dane MFW pokazują, że wyniki z matematyki (TIMMS math score) poniżej 400 pkt osiąga aż 65 proc. badanych, podczas gdy w Korei czy Japonii praktycznie nikt nie zdobywa tak małej liczby punktów, a w Włoszech czy w Australii najniższe wyniki osiąga mniej niż 10 proc. badanej populacji.

Tragiczne wyniki w edukacji to nie tylko efekt przepełnionych klas czy braków infrastrukturalnych. "The Economist" w artykule "South Africa has one of the world's worst education systems" zwracał uwagę, że dekadę temu 79 proc. nauczycieli osiągnęło w testach matematycznych wyniki poniżej oczekiwanego poziomu dla 11-12 latków.

Wraca sprawa sprzed ponad 100 lat

RPA przez ostatnie ćwierćwiecze (od upadku Apartheidu) nie była w stanie zbudować także odpowiednio silnych instytucji. Krajem co jakiś czas wstrząsają afery korupcyjne, a majątek w postaci spółek skarbu państwa jest źle zarządzany i generuje ryzyka wzrostu zadłużenia krajowego, gdyby doszło do jego faktycznej nacjonalizacji (spółki energetyczne, poczta itp.).

W ostatnich tygodniach ze zdwojoną siłą wróciła także sprawa własności gruntów w RPA. Nadal nie została do końca rozliczona kwestia kolonizatorów, którzy przejęli ziemię od rodowitych mieszkańców RPA w 1913 r. Chociaż od zakończenia Apartheidu zwrócono część terenów ich prawowitym właścicielom oraz wypłacono odszkodowania za zajęte ziemie, nadal kwestia ta wzbudza olbrzymie emocje.

Ostatnio trafiła ona na nagłówki zagranicznej prasy finansowej ze względu na plany wywłaszczenia właścicieli gruntów bez wypłaty odszkodowania. Chociaż ma to dotyczyć tylko tych ziem, które nie są uprawiane, to słabe instytucje i ryzyko powrotu do władzy bardziej populistycznego skrzydła ANC (Afrykański Kongres Narodowy, który formalnie sprawuje władzę od 1994 r. w RPA) znacznie zwiększyło obawy przedsiębiorców.

Gospodarki wschodzące na cenzurowanym

Biorąc pod uwagę strukturalne słabości RPA, nie jest zaskoczeniem, że ten kraj pierwszy wpadł w szpony recesji. Amerykę Łacińską również można oceniać jako odosobniony regiony ze szeregiem problemów. Kwestię Turcji także da się odbierać jako rezultat fatalnej polityki gospodarczej ekipy prezydenta Erdogana.

Z czasem jednak problemy kilkuset milionów ludzi z państw pogrążonych w kryzysie przełożą się na zmniejszenie konsumpcji i zysków globalnych przedsiębiorstw. Zmniejszy się apetyt na inwestycje również w innych, bardziej stabilnych krajach. Dodatkowo cały czas nad wieloma gospodarkami ciąży widmo wojny handlowej z USA (nie tylko bezpośrednio nad Chinami), co zwiększa ryzyka dla przedsiębiorstw.

Polska się obroni?

Złudne byłoby więc myślenie, że rosnące turbulencje zewnętrzne nie wpłyną na koniunkturę w Polsce. Jedyną niewiadomą pozostaje skala wpływu tych problemów. Może chodzić jedynie o spadek rozwoju do potencjalnego poziomu - ok. 3,5 proc. w 2019 r. Ale może także zakończyć się znacznie głębszym zmniejszeniem tempa wzrostu, jeżeli przedsiębiorcy i konsumenci na świecie przestraszą się, w jakim tempie odpadają najsłabsze ogniwa.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: rynki wschodzące | Brazylia | Wenezuela | RPA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »