Dalsza hossa?
Podczas wczorajszej sesji uprzemysłowiony indeks Dow Jones Industrial Average przebił styczniowe maksimum, ustanawiając historyczny rekord.
Tym samym, DJI jako ostatni indeks amerykański zakończył korektę z początku roku i wspiął się na nowe szczyty. Dzięki temu zniknęła dywergencja pomiędzy indeksami (S&P500, Nasdaq Composite, DJI, Russell2000), czyli zostały spełnione przesłanki teorii Dowa do kontynuacji hossy - średnie muszą się potwierdzać. Wyczyn Dow Jonesa jest tym bardziej spektakularny, że nowe szczyty udało się osiągnąć we wrześniu, który statycznie jest jedynym miesiącem w roku, w którym średnio indeksy notują stratę (w pozostałych 11 miesiącach indeksy średnio notują zysk).
Prawdopodobnie ostatnie ryzyka, jakie mogą się zmaterializować w tym roku i ewentualnie zagrozić hossie to przyszłotygodniowe nałożenie ceł przez USA na Chiny i wyczekiwana reakcja odwetowa Państwa Środka oraz środowe posiedzenie Fed, na którym bank centralny najpewniej podniesienie stopy procentowe. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywanego, to rozpoczęty w połowie kwietnia marsz na północ może być kontynuowany, a ewentualny, zbliżający się rajd św. Mikołaja mógłby wywindować indeksy jeszcze wyżej. Wczoraj wszystkie indeksy sektorowe odnotowały wzrost, a wiodącym segmentem rynku była (jak zwykle) technologia i sektor dóbr podstawowych.
Trochę słabiej na tle całego rynku wypadł sektor energetyczny, który oczekuje na powstanie konsensusu przed listopadowym posiedzeniem OPEC+ (na chwilę obecną dwaj główni gracze mają wzajemnie wykluczające się oczekiwania - Rosja chciałaby zwiększyć wydobycie o 1 mln baryłek dziennie, a Arabia Saudyjska czułaby się komfortowo z ceną ropy Brent powyżej 80 USD i raczej chce pozostawić wydobycie na niezmienionym poziomie). Ostatecznie wczorajszy rajd widoczny był na wszystkich, głównych amerykańskich indeksach, które solidarnie zyskiwały prawie 1 proc. Jedynie nieco słabiej spisał się indeks S&P500, który zyskał "zaledwie" +0,85 proc.
Marcin Działek