Debata nad przyszłorocznym budżetem

Posłowie debatowali w piątek nad projektem przyszłorocznego budżetu. PiS chwali założenia ustawy budżetowej na przyszły rok, opozycja nie ustaje w krytyce i chce odrzucenia projektu.

- Budżet na 2019 rok jest najlepszym budżetem ostatnich lat, jaki wysokiej izbie przyjdzie przyjmować - mówił Andrzej Szlachta, prezentujący stanowisko klubu PiS w ramach drugiego czytania budżetu na przyszły rok.

Projekt jest zarazem - jak mówił szef sejmowej komisji finansów - budżetem realnym. Zaplanowany jest bowiem ostrożny, ale stabilny wzrost PKB 3,8 proc., a priorytetowym celem rządu jest utrzymywanie dalszego stabilnego wzrostu gospodarczego.

Przekonywał, że zaplanowany w projekcie wzrost dochodów pozwala rządowi na realizację ważnych programów społecznych, w tym ponad 40 mld zł wydatków na rzecz polskich rodzin.

Reklama

Podkreślał, że budżet na 2019 rok przyjmowany jest "w sprzyjającym i korzystnym dla Polski czasie". "Tymi sprzyjającymi czynnikami są stabilne finanse publiczne, wysokie tempo wzrostu gospodarczego, obniżenie długu publicznego, najniższy w historii ostatnich lat poziom bezrobocia" - mówił. Dodał, że budżet na 2019 rok jest kolejnym budżetem progresywnym po stronie dochodów i wydatków.

Kukiz'15: Nie możemy poprzeć budżetu

- Nie możemy poprzeć budżetu na 2019 rok - mówił podczas drugiego czytania projektu ustawy budżetowej Paweł Grabowski (Kukiz'15). Twierdził, że zdaniem jego klubu, podatki są zbyt wysokie, a utrzymywanie subwencji budżetowych dla partii jest nieuczciwe.

Występujący w imieniu klubu Kukiz'15 Paweł Grabowski przekonywał podczas debaty, dlaczego projekt nie realizuje postulatów jego klubu.

Stwierdził, że "ten budżet, jak i poprzednie budżety, zadłuża Polaków na przyszłość".

Poza tym, przypominał, Kukiz'15 postuluje, aby partie polityczne nie były finansowane z budżetu państwa i ten postulat wciąż nie jest zrealizowany.

- Dziennie zarówno PiS jak i PO, otrzymują około 50 tys. złotych - mówił. Dodał, że nie jest to uczciwe.

Podkreślał też, że "w tym budżecie nie przewiduje się podwyższenia kwoty wolnej od podatku, przynajmniej do poziomu minimum socjalnego".

PO-KO: Gigantyczne rozpasanie władzy

- Janusz Cichoń z PO-KO złożył w piątek wniosek o odrzucenie w całości projektu budżetu na 2019 r. Podczas sejmowej debaty Cichoń mówił m.in. o gigantycznym rozpasaniu władzy, za co - jego zdaniem - Polacy wystawią PiS-owi rachunek.

Cichoń pytał na wstępie swojego wystąpienia, czy PiS w ogóle chce uchwalić budżet, bowiem - jak zaznaczył - po raz pierwszy w historii trzecie czytanie budżetu ma się odbyć dopiero w styczniu, a nie przed końcem roku. "Wygląda to tak, jakbyście się tego budżetu wstydzili" - mówił.

- I macie rację. To nie jest budżet spełniający wasze obietnice i to nie jest budżet na miarę oczekiwań Polaków - ocenił poseł.

Według Cichonia wzrost gospodarczy zawdzięczamy zaradności i przedsiębiorczości Polaków i Polek i należą im się podziękowania. Tymczasem, jak podkreślił, rok 2019 będzie kolejnym rokiem drenażu budżetów gospodarstw domowych - rząd sięgnie do kieszeni Polaków jeszcze głębiej.

Według obliczeń Cichonia, z każdej wypracowanej złotówki państwo PiS zabiera 35 groszy, tyle stanowią bowiem w PKB podatki i składki.

- Państwo polskie należy dzięki wam do najdroższych w tej części Europy i nigdy od 2007 r. nie było tak pazerne jak dzisiaj - krytykował poseł opozycji.

Nowoczesna: Budżet nowych opłat i podatków

Nowoczesna jest za odrzuceniem budżetu na 2019 rok, bo nie akceptuje rosnącego opodatkowania gospodarki - mówiła w debacie przy okazji drugiego czytania projektu ustawy budżetowej Paulina Hennig-Kloska (Nowoczesna).

Posłanka podkreślała w debacie, że "budżet na rok 2019 to budżet nowych opłat i podatków".

- Na każdym kroku oszukujecie Polaków, mówiąc, że coś im dajecie, a tak naprawdę im zabieracie - zwracała się do sejmowej większości. Przekonywała, że przyszłoroczny budżet to "ponad 30 opłat i podatków, danin i podwyżek".

- Pieniądze te powinny zostać w kieszeni obywateli, a nie przez budżet iść do waszych - mówiła.

Zaznaczyła, że na przykład z podatku bankowego wpłynie w przyszłym roku do budżetu 4,5 mld złotych. - A to jest transfer w cenie opłat bankowych, kart kredytowych, kredytów hipotecznych i tak dalej - podkreślała.

Budżet na przyszły rok zapewnia stabilność finansów publicznych - oceniła w stanowisku przekazanym PAP minister finansów Teresa Czerwińska. Zapewniła, że ten rok zamknie się deficytem sektora finansów publicznych na poziomie ok. 0,5 proc. PKB.

"Jestem przekonana, że jest to dobry budżet dla Polski, który zapewnia stabilność finansów publicznych przy wspieraniu inkluzywnego wzrostu gospodarczego. Umożliwia także realizację prorozwojowych i prospołecznych programów rządowych, a równocześnie zakłada niski deficyt budżetowy" - zapewniła szefowa MF.

Zaznaczyła, że rząd prognozuje maksymalną wysokość deficytu w kwocie 28,5 mld zł.

"Konsekwentnie redukujemy deficyt budżetowy i ograniczamy zadłużenie. Bieżący rok budżetowy zamknie się deficytem sektora GG (sektor instytucji rządowych i samorządowych - general government sector -PAP) na poziomie ok. 0,5 proc. PKB" - poinformowała.

Jej zdaniem budżet na 2019 r. zabezpiecza finansowanie m.in. programów: "Rodzina 500+", "Dobry start", "Senior+". Dodała, że uwzględnia też środki na wprowadzenie małego ZUS-u, podniesienie wynagrodzeń w sferze budżetowej (m.in. dla nauczycieli, służb mundurowych, pracowników KAS), modernizację służb, darmowe leki dla seniorów, waloryzację rent i emerytur, dopłaty do paliwa rolniczego. "Chcemy, żeby ze wzrostu gospodarczego i zwiększonych dochodów budżetowych korzystali wszyscy Polacy" - podkreśliła Czerwińska.

Zaznaczyła, że resort zakłada, iż w 2019 r. dochody podatkowe wyniosą 360 mld zł, czyli będą wyższe o około 100 mld zł w porównaniu do 2015 r. "Efekty uszczelniania systemu podatkowego są widoczne" - uważa minister.

"Zależy nam na dalszym wzroście wpływów podatkowych, ale również na utrzymaniu stabilnego tempa wzrostu PKB; szacujemy, że w 2019 r. w ujęciu realnym PKB wzrośnie o 3,8 proc. Przyjęty scenariusz makroekonomiczny zakłada że głównym czynnikiem wzrostu pozostanie popyt krajowy, głównie spożycie prywatne, z rosnąca rolą nakładów brutto na środki trwałe" - poinformowała.

Dodała, że w trakcie dotychczasowych prac sejmowych przyjęte zostały głównie poprawki o charakterze technicznym, bez zmian o istotnym charakterze dla kształtu budżetu.

W piątek w Sejmie trwa drugie czytanie projektu budżetu na 2019 r.

Ministerstwo finansów przewiduje w projekcie, że dochody budżetu państwa wyniosą w przyszłym roku 387,6 mld zł, wydatki w kwocie 416,1 mld zł, co oznacza, że deficyt budżetu państwa będzie nie większy niż 28,5 mld zł. Natomiast deficyt sektora finansów publicznych (liczony według metodologii UE) ma wynieść 1,7 proc. PKB. Przygotowując projekt resort finansów założył, że PKB w ujęciu realnym wzrośnie o 3,8 proc., średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 proc., przeciętny roczny fundusz wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent wzrośnie nominalnie o 6 proc., a konsumpcja prywatna będzie wyższa o 5,9 proc.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: budżet | podatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »