Dług publiczny Polski nie jest "żadną ujmą"

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział w czwartek w Sejmie, że dług publiczny Polski nie jest "żadną ujmą". "Należymy do tych państw, które są najmniej zadłużone w Europie" - podkreślił.

Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział w czwartek w Sejmie, że dług publiczny Polski nie jest "żadną ujmą". "Należymy do tych państw, które są najmniej zadłużone w Europie" - podkreślił.

Przedstawiając stanowisko PSL w sprawie projektu budżetu na 2011 rok, Żelichowski zaznaczył, że dług publiczny Polski "to normalny element ekonomiczny państwa". "Należymy do tych państw, które są najmniej zadłużone w Europie. Warto byłoby jednak - zdaniem klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego - opracować i przyjąć strategię długu publicznego. Być może warto rozważyć przesunięcie pewnych papierów z tzw. krótkich na długie" - powiedział.

Ocenił, że założenie projektu przyszłorocznego budżetu dotyczące PKB na poziomie 3,5 proc. to "bardzo ładny wynik na tle pokryzysowej Europy". "Jesteśmy w ścisłej czołówce europejskiej. Możemy to osiągnąć m.in. przez uruchomienie popytu wewnętrznego, szczególnie konsumpcyjnego. Będzie to o tyle trudne, że spożycie indywidualne spadnie z 3,1 proc. w tym roku do 2,1 proc. w przyszłym. Ale jednocześnie w całej Europie zaczyna przeważać optymizm. Wszystkie firmy poprawiają swoje wskaźniki" - zaznaczył.

Reklama

"Dla PSL bardzo ważne jest to, że tempo wzrostu inwestycji publicznych wyniesie 8,6 proc. Wierzymy, że uda się uprościć bardzo skomplikowane procedury, które w tej chwili obowiązują" - dodał.

Według PSL - jak mówił Żelichowski - "w żadnej polskiej gminie nie może zabraknąć środków na wkład krajowy, aby w pełni wykorzystać środki pomocowe (z UE - PAP)". Ocenił, że "należy wszystko uczynić, by skrócić czas maksymalnego zwrotu środków z Unii Europejskiej, który obecnie trwa trzy miesiące. Naszym zdaniem, w sytuacji kiedy wiele grup społecznych +zaciska pasa+, nie stać nas na dalszą zapłatę za biurokrację europejską". "Liczymy na zdecydowane działania ministra finansów w tym zakresie" - dodał.

"Warto, aby nie było tak, jak jest obecnie, że każdy kontakt polityka z biznesem jest uważany jako kontakt wręcz kryminogenny. Dobre relacje, rozmowa z biznesem mogą przyczynić się do przyjmowania dobrych rozwiązań, których wszyscy oczekujemy" - zwrócił uwagę Żelichowski.

W Sejmie trwa pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2011 r. Zgodnie z nim, przyszłoroczne wydatki państwa mają wynieść 313 mld 500 mln 662 tys. zł, a dochody 273 mld 300 mln 662 tys. zł. Projekt przewiduje maksymalny deficyt na poziomie 40,2 mld zł.

Dokument przewiduje, że dochody podatkowe państwa sięgną w przyszłym roku 242 mld 670 mln 10 tys. zł. Dochody z VAT mają wynieść 119,3 mld zł, z akcyzy 58,7 mld zł, z CIT - 24,8 mld, a PIT - 38,2 mld zł.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »