Fundusz antypodakowy czy lokata bankowa?

W listopadzie 2001 r. uciekaliśmy przed podatkiem Belki m.in. zakładając wieloletnie lokaty bankowe. Na początku oprocentowanie wyglądało atrakcyjnie, potem banki szybko zredukowały stawki. Lokaty Inteligo, Citibanku czy PKO BP zmniejszyły swoją rentowność nawet ok. 8 pkt proc. w ciągu pierwszego roku. Rozczarowani klienci zaczęli wycofywać pieniądze.

Później przed podatkiem można się było schować tylko na giełdzie. Pojawiły się pierwsze fundusze antypodatkowe. Sporo pieniędzy zgarnął z rynku innowacyjny Pioneer Arbitrażowy, który kusił zyskiem 25 proc. w skali roku. Niestety okazał się niezwykle kosztownym funduszem ... rynku pieniężnego. Banki tymczasem zaczęły emitować własne obligacje notowane na giełdzie i tworzyły lokaty oparte na tych papierach. Pamiętacie lokatę PKO BP oprocentowaną na poziomie 5,5 proc., lecz obciążoną 1,2-proc. prowizją pobieraną na jej zakończenie?

Pod koniec ubiegłego roku nastąpił prawdziwy wysyp funduszy antypodatkowych tworzonych z perspektywą likwidacji w grudniu tego roku. Okazały się niewypałem. Zarobiły mniej niż zwykłe otwarte fundusze, a dodatkowe prowizje zniwelowały zupełnie korzyści wynikające z braku podatku. Ciekawie zapowiadał się fundusz CA IB, który dość precyzyjnie szacował swój zysk między 7,2 a 9 proc. Niestety nie udało mu się spełnić obietnicy.

Reklama

Warto przypomnieć te "osiągnięcia" instytucji finansowych przed założeniem kolejnej lokaty antypodatkowej. Tym bardziej, że kreatywność osób tworzących tego typu produkty rośnie wraz ze wzrostem świadomości klientów. Tym razem w ramach funduszy drobnym ciułaczom oferowane będą np. opcje na indeksy zagranicznych giełd. Fundusze konstruowane są tak, by zapewnić pewien minimalny zysk lub gwarancję, że nie stracimy zainwestowanych pieniędzy (trzeba sprawdzić czy obietnice te zapisane są w prospekcie emisyjnym). Jednocześnie fundusze kreślą perspektywy nieograniczonych zysków, jeśli ceny polskich lub zagranicznych akcji pójdą w górę.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że fundusze antypodatkowe tworzone są po to, by przynieść zysk samym TFI, a nie ich klientom. To co zyskamy na braku podatku od zysków, oddamy w postaci opłat pobieranych przy sprzedaży certyfikatów (nawet 2,5 - 3 proc.) i opłatach za zarządzanie. Przykład? Zarządzanie jednym z funduszy antypodatkowych ING FIM Akcji kosztuje np. 3,5 proc., podczas gdy opłaty wielu otwartych funduszy akcji kształtują się na poziomie 2 proc.

Tu sprawdzisz notowania funduszy inwestycyjnych

Pozostaje więc pytanie: po co klient zainteresowany inwestowaniem w akcje miałby "wchodzić" w drogi i skomplikowany fundusz mieszany? Fundusz, który pobiera różnego rodzaju prowizje, zmusza do założenia rachunku maklerskiego i zamrożenia środków w praktyce przynajmniej na rok? Czy nie lepiej środki w określonych proporcjach podzielić pomiędzy wybrane fundusze otwarte? Większość funduszy rynku pieniężnego nie pobiera żadnych opłat manipulacyjnych. Pozostałe typy funduszy otwartych: obligacji, akcji, zrównoważone czy stabilnego wzrostu także często rezygnują z tych opłat w ramach promocji. - Fundusz, który nalicza rozsądne opłaty za zarządzanie i jednocześnie nie pobiera opłaty dystrybucyjnej może się okazać lepszym rozwiązaniem niż fundusz antypodatkowy - uważa Piotr Rudaś, Niezależny Doradca Finansowy z Expandera - firmy pośredniczącej w sprzedaży funduszy inwestycyjnych.

Jeśli chcemy oszczędzać z przynajmniej kilkuletnią perspektywą, ciekawym rozwiązaniem wydają się inwestycyjne polisy na życie. W kilku towarzystwach są to polisy tylko z nazwy. Bardziej adekwatne jest określenie: program inwestycyjny. Praktycznie cała składka ubezpieczeniowa alokowana jest pomiędzy fundusze inwestycyjne. - Tych produktów nie należy mylić z polisami oferowanymi kilka lat temu przez niezbyt uczciwych agentów. Ubezpieczeniowe produkty inwestycyjne np. Skandii czy Nationwide mają przejrzystą konstrukcję i znakomicie nadają się na długoterminową lokatę. W ramach takiego programu inwestycyjnego klient ma do wyboru kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt funduszy inwestycyjnych - mówi Piotr Rudaś. Jego zdaniem, warunkiem pełnego wykorzystania potencjału tych polis jest prawidłowe skonstruowanie portfela inwestycyjnego w zależności od indywidualnej skłonności do ryzyka i celów inwestycji. - Naszym zadaniem jest pomóc mu w wyborze tych, które są dla niego najbardziej odpowiednie - wyjaśnia Doradca Expandera.

Co ciekawe polisy tego typu także oferują korzyści podatkowe. Środki zgromadzone w takim programie można bezkarnie (tj. bez podatku) przesuwać pomiędzy dostępnymi funduszami. Standardowa konwersja pomiędzy funduszami otwartymi bez "osłony" polisy oznaczałaby konieczność opłacenia podatku Belki i prowizji. Co więcej, środki zgromadzone na polisie nie będą objęte podatkiem spadkowym w przypadku śmierci oszczędzającego.

Ochotę na przejęcie środków z wygasających właśnie lokat antypodatkowych mają także firmy asset management. Zajmują się one zarządzaniem portfelami papierów wartościowych na zlecenie klientów. Wbrew pozorom nie są to usługi wyłącznie dla krezusów dysponujących setkami tysięcy złotych. W przypadku firm takich jak Fortis Securities Polska, BMD PKO BP, czy IDM Kredyt Banku wystarczą kwoty rzędu 35 - 50 tys. zł.

Jeśli zdecydujemy się na portfel składający się w 100 proc. z akcji, od osiągniętego zysku nie zapłacimy podatku, podczas gdy zysk osiągnięty w zwykłym otwartym funduszu inwestycyjnym jest tą daniną obłożony. Jeśli w portfelu asset management oprócz akcji znajdują się także papiery dłużne, klient zapłaci podatek wyłącznie, jeśli akurat w dzień wypłaty odsetek lub wykupu dana obligacja będzie na jego rachunku. Zarządzający, aby zmaksymalizować zysk tak dobierają papiery i zawierają transakcje, aby uniknąć płacenia daniny na rzecz fiskusa.

Kolejnym pomysłem na zagospodarowanie większej gotówki jest kupno nieruchomości. W tym przypadku możemy się dodatkowo wspomóc kredytem hipotecznym. Zdaniem ekspertów największą stopę zwrotu można osiągnąć inwestując w działkę budowlaną pod dużym miastem. Przyzwoity zysk powinno wygenerować jednak także np. mieszkanie kupione na wynajem. Wewnętrzna stopa zwrotu z takiej inwestycji może sięgnąć - według naszych obliczeń - 10 proc.

Taką stopę zwrotu można osiągnąć kupując w Warszawie niewielkie mieszkanie na wynajem. Przyjęliśmy, że inwestujemy środki na 10 lat, a w tym okresie cena naszej nieruchomości rośnie o 20 proc. Co ciekawe, najwyższą stopę zwrotu osiągniemy kupując lokum na kredyt - najlepiej bez żadnego wkładu własnego. - Obecnie coraz więcej klientów zaciąga kredyty z wkładem własnym poniżej standardowych 20 proc. Klient może wykupić dodatkowe ubezpieczenie i kupić mieszkanie nawet bez nakładu własnych środków - wyjaśnia Doradca Expandera. W oddziałach firmy można skorzystać z ofert kredytowych 16 banków.

Podstawowym argumentem za inwestowaniem w nieruchomości jest perspektywa wzrostu ich cen po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Nie należy oczywiście oczekiwać skokowego wyrównania cen mieszkań w Warszawie do cen w Londynie czy Paryżu. Specjaliści twierdzą jednak, że podwyżka jest pewna i może sięgnąć nawet 50 proc. w ciągu pierwszych pięciu lat po akcesji. Przewidywania co do wzrostu cen nieruchomości - tym razem jednak głównie biurowych - skłoniły CA IB TFI do uruchomienia funduszu nieruchomości. Ten zamknięty fundusz ma, zdaniem CA IB, przynieść stopę zwrotu między 10 a 12 proc. rocznie.

Kiepskim pomysłem jest lokowanie nadwyżek finansowych w walutach obcych. Kursy walut w dłuższym terminie są wielką niewiadomą. Sytuację na rynku walutowym kształtuje zbyt wiele czynników - z tego część ma charakter całkowicie losowy. Nie sugerujemy się więc tym, że w ciągu ostatniego roku sporo można było zarobić na lokatach w euro czy franku szwajcarskim. W najbliższym czasie sytuacja może się diametralnie odwrócić. Jeśli jednak posiadamy oszczędności w walutach obcych warto przyjrzeć się ofercie funduszy inwestycyjnych. Część z nich przyjmuje wpłaty bezpośrednio w dolarach czy euro dzięki czemu nie musimy dokonywać niekorzystnych przeliczeń. Fundusze inwestujące za granicą mają jednak dla nas podatkową niespodziankę. Podatek Belki jest w ich przypadku liczony od zysku po przeliczeniu na złotówki. Może się wiec zdarzyć tak, że fundusz przyniesie stratę w walucie obcej, lecz dzięki jej umocnieniu względem złotego będzie na plusie w PLN. Wówczas także zostanie naliczony podatek.

Niezbyt korzystnym rozwiązaniem jest także lokata bankowa. Oprocentowanie depozytów jest obecnie zdecydowanie niższe niż wyniki bezpiecznych funduszy inwestycyjnych i co ważne wciąż spada. Wysokością oprocentowania nadal wyróżniają się banki internetowe. Nawet jednak atrakcyjnie oprocentowane lokaty bankowe przegrywają z funduszami na dłuższym dystansie. Przy każdym odnowieniu lokaty naliczany jest podatek od odsetek, podczas gdy inwestycja w fundusz zostanie opodatkowana dopiero po jej zakończeniu - choćby miało to nastąpić za 20 czy 30 lat.

Możliwości inwestowania jest więc kilka. Nie dajmy się po raz trzeci ponieść antypodatkowej gorączce. Analizujmy oferty dokładnie pamiętając, że diabeł tkwi szczegółach. Warto przyjąć zdrowie nastawienie, że firma oferująca produkt chce wykorzystać naszą nietypową sytuację (konieczność szybkiego ulokowania większej gotówki) po to, by osiągnąć ponadprzeciętny zysk.

*********
O godz. 13:00 zapraszamy do rozmowy z Kamilem Kobusem, niezależnym doradcą finansowym z firmy Expander, który powie, gdzie opłaca się lokować gotówkę, czy warto skusić się na reklamowane "antypodatkowe" oferty banków czy funduszy, kiedy warto inwestować w nieruchomości, jak dobrać odpowiedni fundusz w zależności od swojej skłonności do ryzyka i jak planować swoje krótko- i długoterminowe finanse.

Expander.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »