Gazociąg Bernau-Szczecin na pewno powstanie

Gazociąg Bernau-Szczecin, który połączy Polskę z europejskim systemem gazowniczym, jednak powstanie. Tak twierdzi Aleksander Gudzowaty, szef zainteresowanego inwestycją Bartimpexu. Projekt, który stawia pod znakiem zapytania budowę podmorskiej rury z Danii, pochłonie 400 mln zł.

Gazociąg Bernau-Szczecin, który połączy Polskę z europejskim systemem gazowniczym, jednak powstanie. Tak twierdzi Aleksander Gudzowaty, szef zainteresowanego inwestycją Bartimpexu. Projekt, który stawia pod znakiem zapytania budowę podmorskiej rury z Danii, pochłonie 400 mln zł.

Aleksander Gudzowaty, szef PHZ Bartimpex, zapewnia, że gazociąg Bernau-Szczecin jednak powstanie. Ma on umożliwić połączenie polskiego systemu gazowniczego z europejskim. Jego realizacja opóźni się jednak o rok. Prace mogą zacząć się wiosną 2002 r. Jest to konkurencyjny projekt wobec podmorskiego rurociągu, mającego transportować gaz z Danii, a w przyszłości ze złóż norweskich na Morzu Północnym. W realizacji tego projektu mają uczestniczyć m.in. PGNiG, duński DONG i norweski Statoil. Umowę w tej sprawie rządy Polski i Norwegii podpisały we wrześniu.

Reklama



Jak Feniks z popiołów

- Z tego, co wiem, nowy rząd jest przychylny projektowi Bernau-Szczecin. Rozmawiałem także z przedstawicielami Statoil. Z ich deklaracji wynika, że bardzo chętnie poprowadziliby gaz tym połączeniem, gdyż może ono powstać szybciej i skraca drogę transportu. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to bardziej racjonalne rozwiązanie - twierdzi Aleksander Gudzowaty.

Budowa 30 kilometrowego odcinka gazociągu Bernau-Szczecin ma pochłonąć 200 mln DEM (400 mln zł). Są to łączne wydatki na budowę rurociągu po stronie polskiej i niemieckiej. Projekt będzie realizowany przez spółkę IRB, którą Bartimpex założył z niemieckim Ruhrgasem. Środki na inwestycję będą pochodzić przede wszystkim z kredytu. Bartimpex poniesie 20 proc. wydatków. Zadaniem IRB jest także rozwijanie infrastruktury gazowniczej w północno-zachodniej Polsce.



W rękach PGNiG

Jednym z koniecznych warunków powstania gazociągu Bernau-Szczecin jest zgoda PGNiG na odbiór gazu.

- Czekamy na powołanie nowego zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Wówczas przystąpimy do rozmów w sprawie odbioru przez PGNiG minimum 500 mln m sześc. gazu - mówi Aleksander Gudzowaty.

Zdaniem Aleksandra Gudzowatego, rząd Jerzego Buzka blokował realizację projektu Bernau-Szczecin z udziałem Bartimpexu. Mimo to przedstawiciele obecnego zarządu PGNiG, z prezesem Andrzejem Lipko na czele, podkreślali możliwość wykorzystania w przyszłości tego połączenia do sprzedaży za granicę nadwyżek gazu z rurociągu Baltic Pipe.

Aleksander Gudzowaty twierdzi, że budowa podmorskiego odcinka gazociągu jest pozbawiona ekonomicznego sensu i nie dojdzie do jego budowy.



Nie tylko handel

Bartimpex wystąpi także ponownie o uzyskanie dostępu do sieci przesyłowej PGNiG. Wcześniejsze starania o taki przywilej zakończyły się fiaskiem. Zarząd PGNiG twardo stał na straży monopolu i realizacji długoterminowych umów na dostawy gazu z klauzulą take or pay (bierz lub płać). Takimi umowami są kontrakt gazowy z Rosją czy zawarty we wrześniu kontrakt norweski.

- Powrócimy do rozmów na temat dostępu do sieci przesyłowej PGNiG, ale już z jego nowym zarządem - zapewnia Aleksander Gudzowaty.

Obecnie PGNiG nakłada wysokie opłaty za możliwość przesyłu gazu jego siecią. Sprowadzanie gazu z zagranicy przez inne podmioty niż monopolista jest więc nieopłacalne. Od 2003 r. jednak nastąpi liberalizacja rynku gazowego również w Polsce. Wówczas dostęp sieci będą miały inne podmioty. Obecnie ta zasada dotyczy jedynie gazu pochodzącego z krajowego wydobycia.

- Posiadanie dostępu do sieci przesyłowej PGNiG da nam możliwość sprowadzania taniszego gazu ze wschodu, a także zachodu Europy - zapewnia Aleksander Gudzowaty.

Jego zdaniem, mogłyby na tym skorzystać także najwięksi konsumenci gazu w Polsce - zakłady ciężkiej chemii. Branża chemiczna zabiegała o taką współpracę z Bartimpexem, jednak odmowa PGNiG ją uniemożliwiła. Teraz Bartimpex musi się spieszyć, gdyż konkurencja już zabiega o współpracę ze spółkami chemicznymi.



Papierowy projekt

Aleksander Gudzowaty twierdzi również, że nie powstanie druga nitka rurociągu jamalskiego.

- Mam wrażenie jakby nikt tego tak naprawdę nie chciał - nawet Rosjanie, którzy nie mają w tym rejonie zbytu na gaz. Brakuje im ponadto środków na tę inwestycję - uważa Aleksander Gudzowaty.

Twierdzi natomiast, że trzeba dokończyć budowę pierwszej nitki. Na wybudowanie trzech kompresorowni brakuje 280 mln USD (ponad 1,1 mld zł). Nadal jednak nie ma porozumienia między PGNiG a Gazpromem na temat zamknięcia finansowania pierwszego odcinka rurociągu. Ta sytuacja zagraża spółce EuRoPol Gaz - powołanej do budowy i eksploatacji Jamału. Już jest zadłużona na ponad 1 mld USD. Stało się tak, ponieważ EuRoPo Gaz ma małe wpływy z opłat za przesył. Nie została bowiem osiągnięta docelowa przepustowość sieci, którą określono na około 33 mld m sześc. gazu rocznie. Obecnie wynosi ona 18 mld m sześc.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »