Giełda czeka na odbicie

Rozmowa z W. Rozłuckim, prezesem GPW

Rozmowa z W. Rozłuckim, prezesem GPW

- Ilu debiutów możemy oczekiwać w tym roku?

- Szacujemy, że będzie to 8-10 nowych spółek. Liczymy też na dalszą współpracę ze skarbem państwa - część procesów wejścia jest już mocno zaawansowanych. Kilka firm opuści jednak parkiet, stąd liczba notowanych firm nie ulegnie znaczącej zmianie.

- Rynek doczekał się wreszcie dwóch nowych ofert. Niebawem na giełdzie zadebiutują papiery W.Kruk i ITI Holding. Szczególne poruszenie wywołuje Grupa ITI. Czy teoretyczne zainteresowanie inwestorów przełoży się na powodzenie oferty?

- Mam nadzieję, że tak. Spółka dynamicznie się rozwija, działa na rynku masowego konsumenta. Niewątpliwym jej atutem jest także profesjonalne zarządzanie. W dużej mierze zależy to również od wypracowania dobrych kontaktów firmy z uczestnikami rynku. Sukces oferty zależy bowiem w dużym stopniu od tego, na ile analitycy, doradcy inwestycyjni, czy zarządzających funduszami, uwierzą w zwrot z inwestycji w papiery Grupy ITI.

Reklama

- Dwie nowe atrakcyjne spółki będą niebawem notowane na parkiecie. Czy w związku z tym można oczekiwać wyraźnego zaktywizowania inwestorów?

- Zdecydowanie tak, pokazała to historia giełdy. Powiem więcej - historycznie efekt ten występował właśnie na przełomie czerwca i lipca. Przypomnę choćby debiut Banku Handlowego, czy KGHM. Wtedy wywoływało to duże ożywienie na rynku, co znalazło pozytywne odzwierciedlenie nie tylko na papierach tych spółek, ale i na pozostałych akcjach. Według mnie przyczyną obecnej dekoniunktury na giełdzie, obok słabych wyników finansowych notowanych spółek, jest właśnie brak dużych ofert, które przyciągają zainteresowanie rynkiem kapitałowym. To nie jest tak, że rynek kapitałowy może sobie żyć bez inwestorów - to właśnie ich zainteresowanie wprawia w ruch wiele instrumentów, które finalnie dają możliwość większego zarobku dla wszystkich.

Proszę popatrzeć - większe zainteresowanie ofertą ITI oznacza większy obrót i wzrost koniunktury. To znowu przekłada się nie tylko na same akcje, ale także na indeksy giełdowe oraz instrumenty oparte na nich - choćby MiniWIG20. Wzrost indeksów i instrumentów pochodnych znów nakręca koniunkturę, zbierając to wszystko w całość.

- Od początku roku giełda coraz boleśniej odczuwa efekty trwającej od ponad dwóch lat bessy. Co będzie dalej?

- Przyznam, że to jeden z najtrudniejszych okresów w historii Giełdy Papierów Wartościowych. Nastąpił znaczny spadek cen akcji spółek. Co prawda liczba zawieranych transakcji nie spadła aż tak drastycznie, jednak wartościowo zauważyliśmy wyraźny spadek. GPW jako firma czerpie dochód nie z liczby transakcji, ale z ich wartości, więc taka sytuacja ma silny wpływ na wynik finansowy GPW. Jest to sytuacja bardzo niepokojąca, zwłaszcza że w porozumieniu z biurami maklerskimi giełda obniżyła swoje opłaty. Wbrew niektórym przewidywaniom nie doprowadziło to do zwiększenia obrotów. Cały czas poszukujemy nowych źródeł przychodu, tak by zrównoważyć nasz bilans, na którym osłabienie gospodarki położyło się cieniem. Jestem jednak optymistą - giełda to silny organizm i odbuduje się wcześniej niż gospodarka Polski.

- Jak w takiej sytuacji można być optymistą i wierzyć zapewnieniom ekspertów, że niebawem będzie lepiej, może już nawet w drugiej połowie roku?

- W tej sytuacji należy odwołać się do doświadczenia. Zdecydowanie gorsza sytuacja na rynku miała miejsce w 1992 roku. Puls giełdy zanikał, wszyscy wokół spodziewali się problemów i dalszego osłabienia rynku. My zapewnialiśmy, że rynek się obudzi, tylko nie wiedzieliśmy, kiedy. W połowie roku nastąpiło gwałtowne i silne odbicie trendu. Nawet dziś nie potrafię wskazać jednej konkretnej przyczyny dlaczego tak się stało - zwykle jest to kombinacja wielu czynników od politycznych po makroekonomiczne. Wierzę, że i tym razem stanie się podobnie, choć nie potrafię powiedzieć kiedy.

- Czyli nadal wszystko wskazuje na to, że 2002 rok Giełda Papierów Wartościowych podsumuje stratą?

- Niestety tak. Ta sytuacja wynika oczywiście z czynników niezależnych od GPW, ale podchodzimy do niej bardzo poważnie. Chcę podkreślić jednak, że utrata płynności finansowej nam absolutnie nie grozi, a ta niewielka strata nie ma żadnego wpływu na naszą działalność operacyjną.

- Jak często w historii giełda odnotowywała straty?

- Jak dotąd tylko w pierwszych dwóch latach działalności, czyli w 1991 i 1992 roku. Zdarzały się straty miesięczne, ale niwelowane były zyskami z następnych okresów. Tym razem raczej tak się nie stanie, nawet jeśli druga połowa roku będzie lepsza.

- Czy wprowadzenie ETF, czyli certyfikatów inwestycyjnych na zagraniczne indeksy, jest słuszną koncepcją?

- Chcemy, by nasi inwestorzy mieli możliwość poszerzenia swoich portfeli. Oczywiście wolałbym, aby rodzimi inwestorzy koncentrowali swoją uwagę na polskich papierach i polskich spółkach. Zdaję sobie jednak sprawę, że w obecnej sytuacji na rynku gracze powinni mieć szerszą możliwość różnicowania swojego portfela. Pracujemy także nad rozszerzeniem naszego obecnego systemu informatycznego, czyli technicznym modułem opcji. Mam nadzieję, że na przełomie roku uda nam się go wprowadzić.

- Jaki kierunek prywatyzacji giełdy jest według Pana właściwy?

- Nie jestem podmiotem prywatyzującym, ja jedynie kieruję przedmiotem prywatyzacji i moją rolą jest spełnianie oczekiwań akcjonariuszy giełdy. Wszelkie decyzje w tej materii należą więc do Ministerstwa Skarbu Państwa. Przytoczę jednak dwie opinie przeważające na rynku co do sposobu prywatyzacji giełdy. Pierwsza z nich zakłada, że prywatyzacja - uwzględniając interesy krajowych uczestników rynku - powinna zmierzać do pozycjonowania giełdy w szerszych strukturach europejskich. Według tej opinii przyszłość GPW znajduje się we współpracy z innymi giełdami. Według drugiej opinii, parkiet powinien być instytucją infrastrukturalną, która daje innym możliwości działania, a sama stoi w cieniu. Czyli rola giełdy ograniczałaby się tutaj jedynie do bycia operatorem na rynku. Według mnie ta druga wizja jest spóźniona o kilka lat. Tak giełdy funkcjonowały kiedyś, teraz jest inaczej. Rynek papierów wartościowych nie może działać jak spółdzielnia wykonująca usługi dla swoich członków. Z tego powodu osobiście większe szanse dla rynku kapitałowego widzę w integracji z innymi giełdami, oczywiście z uwzględnieniem interesów krajowych uczestników rynku.

- Czy w tym roku można się spodziewać rozstrzygnięć co do sposobu prywatyzacji?

- Rozstrzygnięć nie, ale rozpoczęcia procesu - owszem. Mam nadzieję, że kierunkowe decyzje zapadną w końcu tego roku, ale ich realizacja zajmie przynajmniej kilkanaście miesięcy. Ze swej strony uważam, że działania prywatyzacyjne powinny być prowadzone równolegle z kwestią sojuszu strategicznego. Nie zapominajmy - Polska w sensie funkcjonalnym jest już częścią rynku UE. Nowa struktura organizacyjna musi się więc dostosować do funkcjonujących na nim zasad, bo tego spodziewają się uczestnicy.

- Na początku lutego GPW podpisała umowę o wzajemnym członkostwie z Euronextem. Umowa ta nie determinuje jednak ewentualnego sojuszu strategicznego. Fuzja z jaką giełdą realizowałaby najlepiej interes polskiego rynku?

- W Europie jest kilka giełd, które mają ambicje paneuropejskie. Dwie z nich: Londyn i Frankfurt, umacniają swoje pozycje poprzez koncentrowanie obrotu papierów innych krajów u siebie. Nie ma z ich strony działań w kierunku współpracy strategicznej z innymi giełdami, obie kierują się w stronę rozszerzania swoich wpływów na pozostałe rynki. Nowocześniejszym rozwiązaniem jest Euronext. To typowa giełda paneuropejska, otwarta na przyjmowanie nowych członków. Podobną strategię ma skandynawski Norex, choć w tym przypadku stopień integracji jest mniej zaawansowany. Oprócz tych czterech giełd (Euronext, Norex, Londyn i Frankfurt) warto też wymienić Helsinki, które dopiero próbują swoich sił. To właściwie wszystkie inicjatywy, które wykraczają poza własne terytoria. Wyraźnie więc widać więc, że giełdy europejskie dążą do konsolidacji, a my powinniśmy w tym aktywnie uczestniczyć. Na razie sugerowałbym jednak spokój i brak pośpiechu. Sądzę, że w drugiej połowie roku zaprosimy wymienione przeze mnie giełdy do zaprezentowania swoich ofert. Z tymi ofertami wrócimy do właścicieli giełdy i dopiero po ich przeanalizowaniu uczynimy następny krok.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: Michał Czekaj | odbicie | GPW | giełdy | ITI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »