Giełda przeżyła defekt stycznia

Giełdowi inwestorzy musieli przełknąć gorzką pigułkę. W tym roku nie było prawdziwego "efektu stycznia". Powód to brak przełomu w konflikcie USA-Irak.

Giełdowi inwestorzy musieli przełknąć gorzką pigułkę. W tym roku nie było prawdziwego "efektu stycznia". Powód to brak przełomu w konflikcie USA-Irak.

To nie mógł być dobry miesiąc na inwestowanie w akcje. Napięta sytuacja geopolityczna, słabe dane makroekonomiczne oraz zawirowania w rządzie skutecznie tłumiły zapędy polskich inwestorów liczących na tradycyjny "efekt stycznia". Wzrosty co prawda były, ale tylko do 13 stycznia. Silne spadki w drugiej połowie miesiąca sprowadziły giełdowe indeksy poziomów niższych niż na początku roku. Polski rynek i tak dzielnie się bronił.

Zachodnie indeksy spadły znalazły się na poziomach niewidzianych nawet od 1995 roku - najlepszy przykład to londyński FTSE.

Reklama

Zgodnie z trendem

Podążająca w ostatnich miesiącach własną drogą, warszawska giełda w styczniu poddała się jednak dyktatowi największych parkietów, zgodnie z nimi spadając. Całe szczęście, że tym razem towarzyszyło temu niewielkie, w porównaniu ze styczniem 2002 roku, zaangażowanie inwestorów. W szczytowym okresie, który był przez część komentatorów odczytywany jako zapowiedź utrzymania obserwowanej od października korzystnej tendencji, obroty wyniosły 376 mln zł. Kolejne sesje nie potwierdziły jednak tego optymizmu i wartość obrotów spadła podczas niektórych notowań nawet poniżej poziomu 80 mln zł. Rok wcześniej średnie obroty były wyższe o ponad 70 proc.

W styczniu tego roku wartość indeksu WIG 20 spadła o około 4 proc. przebijając chwilowo nawet istotny poziom wsparcia na wysokości 1100 pkt. W styczniu 2003 r. wskaźnik największych spółek notowanych na warszawskiej giełdzie wzrósł natomiast aż o 19 proc. W dziewięcioletniej historii indeksu WIG 20, był to trzeci styczeń, w którym nie doszło do oczekiwanych wzrostów.

Własne brudy

Oprócz wpływu czynników zewnętrznych, inwestorzy z warszawskiej giełdy żyli przede wszystkim sprawą opodatkowania zysków z inwestycji giełdowych. Niejasne stanowisko ministra finansów, który z dnia na dzień zmienia poglądy, nie służy rynkowi kapitałowemu. Abstrahując od tego, czy taki podatek jest "politycznie, społecznie i ekonomicznie" słuszny, wydaje się, że przy obecnej kondycji rynku może przynieść więcej szkód niż korzyści. Pomysł ten stoi także w zupełnej opozycji wobec tzw. pakietu stymulacyjnego prezydenta George'a W. Busha, który chcąc przyciągnąć inwestorów na giełdę, zamierza znieść podatek od dywidend.

Bolesna korekta

Rodzimy rynek i tak lepiej zniósł załamanie koniunktury od zachodnioeuropejskich parkietów. Giełdy w Londynie i Frankfurcie odnotowały bowiem zdecydowanie głębszą korektę, sięgającą nawet 10 proc. Zaskakująco dobrze zachowały się natomiast rynki w Stanach Zjednoczonych. Szczególnie rynek Nasdaq, gdzie w pierwszych dniach stycznia doszło do silnego odbicia. W jego efekcie, indeks Nasdaq Composite znalazł się na tak wysokim poziomie, że nawet późniejsza korekta nie zdołała go sprowadzić poniżej poziomu z zamknięcia ostatniej ubiegłorocznej sesji.

Doniesienia z frontu

Największy wpływ na giełdowe notowania miały informacje dotyczące Iraku. Napięcie związane z niemal przesądzoną już akcją militarną Amerykanów w Iraku odstraszały inwestorów od akcji, nakazując im poszukiwanie bezpieczniejszych celów inwestycyjnych. Prawdziwą hossę przeżywał za to amerykański rynek obligacji. Z dnia na dzień rosła także cena złota oraz metali strategicznych.

Giełdowym inwestorom nie pomagały też informacje makroekonomiczne, potwierdzające stagnację największych światowych gospodarek. Niewiele też wniosły raporty finansowe poszczególnych branżowych potentatów. Ich wyniki przeważnie były zgodne z oczekiwaniami analityków oraz zdyskontowane w wycenie akcji. Za to prognozy było jednak zdecydowanie negatywne. Światowi potentaci jak IBM, czy Nokia, jasno sugerowali, że nie oczekują poprawy koniunktury.

W krótkoterminowej perspektywie o trendach na rynku decydować będzie rozwój wypadków w Zatoce Perskiej. Rynki akcji odetchną z ulgą, jeśli uda się wojnie zapobiec. Jeśli już do niej dojdzie, to wzrosty nastąpią tylko po sprawnej, krótkiej i skutecznej interwencji, która rozwiąże problem iracki.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »