Hipermarkety nie będą płacić!

Po ostatniej fali przejęć i fuzji większość dużych sieci handlowych nie będzie wykazywać zysków, a tym samym nie będzie płacić podatku dochodowego.

W Ministerstwie Finansów nie ma twardych danych mówiących o tym, jakie podatki w ubiegłym roku zapłaciły sieci handlowe. Same hipermarkety nie ułatwiają sprawy, często odmawiając podania tego typu informacji.

W poprzednim roku podatkowym Tesco chwaliło się, że do budżetu państwa wpłaciło ponad 280 mln zł - przy obrotach wynoszących ok. 6,5 mld zł. Teraz zyski i zapłacone podatki będą prawdopodobnie dużo mniejsze, bo brytyjski koncern kupił sklepy Lider Price. Tym samym zamiast zysku i płaconego podatku będą odpisy amortyzacyjne. Podobnie jest w wypadku wielu firm na polskim rynku. Sieć Real przejęła sklepy Geant za 224 mln euro. Carrefour przejął Aholda i francuska firma przez długie miesiące, czy nawet lata, będzie korzystała z odpisów amortyzacyjnych. Najwięcej przejęć w ostatnim czasie ma jednak polska Emperia. Na koncentracji polskiego rynku najgorzej wychodzi fiskus. Prezesi spółek handlowych dokonali zimnej kalkulacji i wyszło im, że lepiej inwestować, zwiększać sprzedaż, niż mieć zyski i płacić podatki.

Reklama



Fiskus jednak zarabia

Duże sieci handlowe, niezależnie od dokonanych inwestycji, muszą płacić podatek PIT - od pensji wypłacanych pracownikom i przede wszystkim VAT. To jest bardzo duża pozycja w dochodach budżetu państwa. Oficjalnych danych Ministerstwa Finansów nie ma. Ale można szacować. Wartość polskiego rynku sprzedaży detalicznej to około 487 mld złotych rocznie. Połowa tego rynku należy do dużych sieci handlowych. Mimo że podstawowa stawka podatku VAT wynosi 22 proc., to realnie nie pobiera się więcej niż 15 proc. Tym samym, z tytułu podatku VAT, od dużych sieci handlowych, wpływa - według wyliczeń GP - rocznie ok. 70 mld zł.

Według Tomasza Grunwalda z KPMG nie opłaca się podejmować ryzyka i transferować zysków za granicę, bo nasz 19-proc. podatek dochodowy dla firm jest dość niski. Nieracjonalny byłby transfer zysku do Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii. Zupełnie inne zdanie ma Roman Dera z Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług. Według niego zagraniczne sieci handlowe na całym świecie wykazują się bardzo dużymi zyskami, a u nas tych zysków nie ma.



- Mogą zawyżać koszty sprowadzanych produktów, mogą przepłacać za nowe technologie, za nowe sposoby organizacji sprzedaży, czy w końcu płacić za korzystanie z nazwy macierzystej firmy.

- Nie spotkałem się z transferem zysku za granicę - mówi Tomasz Grunwald.

Polskie oddziały zagranicznych sieci mają sporą autonomię, a zarobki ich menedżerów zależą często od wypracowywanego zysku, więc zaniżanie tego zysku nie byłoby w ich interesie.

Jest transfer zysku za granicę

Mechanizm jest inny. Zagraniczna firma zainwestowała w Polsce, zbudowała sieć handlową i z powodu tych inwestycji przez lata nie płaciła podatku dochodowego. Teraz zapada decyzja o sprzedaży.

- Z powodu wzrostu wartości polskiego rynku, wzrostu cen ziemi taka operacja daje gigantyczne zyski, które rzeczywiście trafiają do kieszeni zagranicznych inwestorów - mówi Tomasz Grunwald.

Najważniejsze jednak, że nadal są inwestorzy, którzy uważają, że lepiej dzisiaj zainwestować, kupić sieć sklepów wystawioną do sprzedaży, by dopiero za kilka lat cieszyć się dużymi zyskami.

70 mld zł rocznie z tytułu podatków od dużych sieci handlowych może trafiać rocznie do budżetu

dane szacunkowe GP

Roman Grzyb

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: podatki | hipermarkety | VAT | sieci handlowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »