Hipermarkety oszukują klientów

Inspekcja Handlowa zakończyła kontrolę dużych sieci handlowych - w większości sklepów wielkopowierzchniowych. Okazuje się, że hipermarkety często rażąco naruszają prawo, nie wyciągnęły też żadnych wniosków z poprzednich kontroli IH.

Inspekcja Handlowa zakończyła kontrolę dużych sieci handlowych - w większości sklepów wielkopowierzchniowych. Okazuje się, że hipermarkety często rażąco naruszają prawo, nie wyciągnęły też żadnych wniosków z poprzednich kontroli IH.

Nieprawidłowości mają podobny poziom, a ich różnorodność musi budzić niepokój - mówi Eugeniusz Cyra, dyrektor Biura Kontroli i Bezpieczeństwa Produktów Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej.

Promocje na bakier z prawem

Nieprawidłowości stwierdzone przez Inspekcję Handlową dotyczą w dużej mierze promocji organizowanych w hipermarketach. Okazuje się, że sklepy nierzetelnie podają informacje o promocjach - dotyczy to co trzeciej partii skontrolowanych towarów. Klient jest wprowadzany w błąd - przekonany, że korzysta z okazji, płaci taką samą albo i wyższą cenę.

Nadużycia dotyczą często tzw. ceny dotychczasowej - czyli tej, która obowiązywała przed promocją. Klient powinien dokładnie wiedzieć, z jakiej poprzedniej ceny nastąpiła obniżka. Dlatego stara cena powinna zostać przekreślona, a obok niej widnieć nowa cena. Kontrola wykazała, że aż 1/4 cen promocyjnych to w rzeczywistości stara cena. Zdarzało się nawet, że cena promocyjna była wyższa niż ta, która obowiązywała przed promocją.

Przykładowo, w jednym ze sklepów w metalowych koszach znajdowały się rozmaite produkty, a kosze zostały opatrzone dużymi napisami Stop promocja. Okazało się jednak, że ani jeden produkt, który się w nich znajdował, nie był objęty taką promocją. Kierownik sklepu tłumaczył, że pracownicy rzekomo zapomnieli zdjąć napisy o promocji.

Zdarza się również, że stara cena wcale nie jest ceną ostatnio obowiązująca przed promocją. Przykładowo, dyrektor hipermarketu Geant tłumaczył kontrolerom, że jest to najwyższa cena stosowana w sieciach Geant na terenie Polski na 10 dni przed rozpoczęciem promocji. Okazuje się więc, że zasady stosowania promocji są niezwykle uznaniowe.

Gratis nie zawsze za darmo

Kontrola wykazała również nieprawidłowości w ramach sprzedaży wyrobów, do których dołączane są tzw. gratisy. Okazuje się, że ceny takich zestawów są często wyższe niż tych samych wyrobów bez gratisów. Krótko mówiąc, gratis wcale nie jest za darmo. Różnice w cenach kształtowały się od 1 grosza do aż 130 zł. Przykładowo płyn do prania Vanish w promocji "2l + 50 proc. gratis" kosztował 35,98 zł, podczas gdy sam Vanish bez gratisu - 21,88 zł. Zdaniem IH, hasło gratis ma często jedynie zwrócić uwagę klienta na wyrób, którego zakup nie jest żadną okazją.

Kontrola wykazała również nieprawidłowości w oznaczaniu towarów ceną - zarówno na sklepowych wywieszkach, jak i w materiałach reklamowych. Zdarza się, że brakuje ceny detalicznej albo ceny jednostkowej (te ostatnie są liczone np. za kg czy za litr). Nie są również podawane jednostki miar, do których odnosi się cena - czyli np. podano cenę wyrobu, jednak nie wiadomo, za jaką gramaturę. W trakcie kontroli okazało się, że ceny promocyjne wskazane na wywieszkach różnią się od cen w kasach lub podanych w gazetkach reklamowych. Ponadto, w materiałach reklamowych nie określa się terminu obowiązywania danej ceny. Bywa również, że w sklepach brakuje wyrobów, które są wskazane w gazetkach reklamowych jako oferowane w promocji.

Sprzeczne z prawem oznaczanie towarów ceną dotyczy również braku na produktach oznaczeń w języku polskim. Aż 23 proc. skontrolowanych artykułów spożywczych nie miało w ogóle żadnych oznaczeń po polsku. Natomiast na części towarów brakowało polskich oznaczeń dotyczących terminów przydatności do spożycia, nazwy produktu, sposobu jego przygotowania czy składu surowcowego.

Gwarancje na cenzurowanym

W 21 sklepach skontrolowano również karty gwarancyjne dołączane do niektórych towarów. Okazuje się, że prawie 30 proc. tych kart zawiera postanowienia ograniczające prawa konsumentów. W kartach brakuje określenia obowiązków gwaranta, a także jego adresu. Nie jest również określany terytorialny zasięg gwarancji i czas trwania naprawy gwarancyjnej. Klienci bywają obligowani do pokrywania kosztów nieuzasadnionej reklamacji i obciążani kosztami dowozu towaru do serwisu. W jednej z kart gwarancyjnych zapisano, że reklamacja nie zostanie uznana, jeśli zawarte w karcie dane będą niemożliwe do odczytania. W innej - że urządzenie nie posiada zewnętrznych plomb, a każda próba ingerencji w sprzęt grozi utratą gwarancji. Nie wiadomo jednak, jak taka ingerencja ma zostać stwierdzona, skoro urządzenie nie posiada plomb...

Zdaniem Inspekcji Handlowej, skala stwierdzonych nieprawidłowości jest duża i, co gorsza, nie wykazuje żadnych tendencji spadkowych w porównaniu z wcześniejszymi kontrolami.

Reklama

Ewa Usowicz

OPINIA

Andrzej Faliński
sekretarz generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji

Nieprawidłowości stwierdzone przez Inspekcję Handlową to nie tylko efekt błędów popełnianych przez pracowników, ale również rosnącej na rynku konkurencji. Przedsiębiorcy, chcąc sprzedać swoje towary i usługi, podejmują często szybkie decyzje, które okazują się być sprzeczne z prawem. Nie mam wątpliwości, że sklepy, w których stwierdzono nieprawidłowości, muszą zostać zobligowane do ich usunięcia. Wydaje się jednak, że lepszą sankcją dla nieuczciwych przedsiębiorców (niż chociażby kary pieniężne) byłoby promowanie ich konkurentów, którzy działają zgodnie z prawem.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: nieprawidłowości | oszukiwanie | okazuje się | kontrola | hipermarkety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »