Hortexowi grozi upadłość

Bank Gospodarki Żywnościowej chce wkrótce zakończyć negocjacje w sprawie sprzedaży pozostałym trzem inwestorom finansowym prawie 30-proc. pakietu akcji Hortexu.

Bank Gospodarki Żywnościowej chce wkrótce zakończyć negocjacje w sprawie sprzedaży pozostałym trzem inwestorom finansowym prawie 30-proc. pakietu akcji Hortexu.

Zdaniem Roberta Pydzika, wiceprezesa BGŻ, jeśli Bank Handlowy, Bank of America oraz EBOR nie doprowadzą do transakcji, która warunkuje dofinansowanie Hortexu, to niedługo producent soków będzie musiał ogłosić upadłość.

Rada nadzorcza Hortex Holding wybierze wkrótce nowy zarząd spółki, który dokończy restrukturyzację jednej z największych firm spożywczych w Polsce. O zmianę prezesa od wielu miesięcy zabiegali przedstawiciele Banku Gospodarki Żywnościowej, głównego akcjonariusza Hortexu. Zdaniem Roberta Pydzika, wiceprezesa BGŻ, osoba Wojciecha Mądalskiego, który do początku września kierował rozlewnią soków, była jednym z głównych powodów braku porozumienia między czterema akcjonariuszami finansowymi Hortexu: z jednej strony BGŻ, z drugiej - Banku Handlowego, EBOR i Bank of America.

Reklama



Otwarte drzwi do skarbca

Zgoda trzech banków, o których powszechnie wiadomo, że miały zupełnie różną od BGŻ politykę wobec Hortexu, pozwoliła wrócić do negocjacji w sprawie odkupienia od BGŻ prawie 30 proc. akcji holdingu. Rozmowy między akcjonariuszami toczą się od ponad półtora roku. Transakcja między udziałowcami uzależnia dofinansowanie Hortexu kilkudziesięcioma milionami złotych, które mogą uratować go od upadłości. Robert Pydzik twierdzi, że porozumienie musi być zawarte szybko.

- Negocjacje są trudne, bo biorą w nim udział cztery różne podmioty. Jeśli jednak mamy pomóc firmie, musimy to zrobić jak najszybciej. Hortex nie mógł sprawnie funkcjonować mając czterech inwestorów, z których żaden nie miał decydującego głosu. Sprzedajemy nasze akcje, bo BGŻ nie jest bankiem inwestycyjnym. Zależy nam jednak na dobrej kondycji Hortexu. Nadal będziemy mieć duże zaangażowanie kredytowe i oczekujemy zwrotu pieniędzy. Spółka stoi przed zakupami surowca na następny sezon. Musi zostać zasilona finansowo - wyjaśnia Robert Pydzik, wiceprezes BGŻ.



Być albo nie być

Schemat dofinansowania przygotowany wiele miesięcy temu nie zmienił się: trzy banki, które odkupią akcje BGŻ, przekażą do Hortexu dodatkowe pieniądze, które zasilą bieżące środki. Nie wiadomo na razie, jak akcjonariusze podzielą pakiet od BGŻ. Następnie wszyscy dokonają restrukturyzacji swojego zadłużenia. Wkład finansowy BGŻ wobec Hortexu przekracza 100 mln zł.

- Zmienimy krótkoterminowe zaangażowanie na długoterminowe. Bony handlowe, które posiadamy i my, i pozostali akcjonariusze, zostaną skonwertowane na długoterminowe, kilkuletnie obligacje. To odciąży spółkę w bieżących przepływach. Akcjonariusze zasilą też spółkę krótkoterminowymi kredytami - mówi Robert Pydzik.



Wiceprezes rysuje dwa scenariusze.

- Albo doprowadzimy do tej transakcji i pozwolimy rozwijać się spółce, albo nie dostanie ona wsparcia finansowego i wkrótce zarząd będzie zmuszony wystąpić w sądzie o otwarcie postępowania układowego z wierzycielami. Brak decyzji o finansowaniu i zarządzaniu w Hortexie grozi doprowadzeniem firmy do upadłości - twierdzi przedstawiciel BGŻ.



Winny zarząd

Kwoty, którymi ma być zasilony Hortex, zostały dostosowane do programu restrukturyzacji. Zdaniem Roberta Pydzika, niektórych kłopotów finansowych w możnaby uniknąć, gdyby spółka dostała zastrzyk finansowy - zgodnie z pierwotnym planem - rok temu.

- Hortex ma dużą masę krytyczną i ciężko mu nabrać takiego tempa rozwoju, jak nowej firmie. Sytuacja spółki nie byłaby jednak tak dramatyczna, gdyby wcześniej zmieniono zarząd. Spółka rozwijałaby się szybciej, gdyby procesy restrukturyzacyjne przebiegały tak jak je zaplanowano. Restrukturyzacja trwa zbyt długo. Zmiana struktury firmy przebiegała za wolno, za co odpowiada Wojciech Mądalski, były prezes - uważa Robert Pydzik.



Poszukiwania trwają

Wejście czterech różnych instytucji finansowych do Hortexu miało być przejściowym układem. Spółka potrzebuje inwestora branżowego, którego poszukuje firma doradcza. Akcjonariusze dopuścili możliwość sprzedaży spółki w częściach, jeśli dostaną satysfakcjonujące oferty - mówi Robert Pydzik, wiceprezes BGŻ.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | BGŻ S.A. | upadłość | negocjacje | upadłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »