Inwestorzy wycenili G-8 wyżej niż GZE

460 mln USD to, według nieoficjalnych źródeł, najwyższa z cen zaproponowanych przez inwestorów zabiegających o zakup 25 proc. akcji spółek dystrybucyjnych z grupy G-8.

460 mln USD to, według nieoficjalnych źródeł, najwyższa z cen zaproponowanych przez inwestorów zabiegających o zakup 25 proc. akcji spółek dystrybucyjnych z grupy G-8.

460 mln USD (prawie 2 mld zł) to, według nieoficjalnych źródeł, najwyższa z cen zaproponowanych przez inwestorów zabiegających o zakup 25 proc. akcji spółek dystrybucyjnych z grupy G-8. Kolejne oferty opiewają na 401, 380 i 350 mln USD (odpowiednio: ponad 1,7 i 1,6 oraz blisko 1,5 mld zł). Propozycje są jednak na tyle złożone, że doradca MSP jeszcze nie przygotował rekomendacji.

Jeszcze zanim do MSP wpłynęły wiążące oferty zakupu dystrybutorów z G-8, w branży przeważała opinia, że najważniejszym kryterium wyboru kontrahenta będzie cena - zwłaszcza w obecnej sytuacji budżetu państwa. Najwyraźniej z takiego założenia wyszedł belgijski Electrabel, który - według nieoficjalnych informacji - złożył MSP najwyższą ofertę. Za 25-proc. pakiety akcji ośmiu spółek Belgowie mieli zaoferować 460 mln USD, czyli blisko 2 mld zł. Potwierdza to wcześniejsze prognozy analityków branży, którzy przewidywali, że jeden odbiorca prądu obsługiwany przez G-8 może "zostać sprzedany" drożej niż pojedynczy klient Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego.

Reklama



Drodzy odbiorcy

Szwedzki koncern Vattenfall, nabywca GZE, wycenił każdego spośród 1,1 mln odbiorców śląskiej spółki na sporo ponad 2,4 tys. zł (za 25 proc. akcji Szwedzi zapłacili 670 mln zł). Belgowie rywalizujący o G-8 poszli dalej, szacując wartość jednego klienta grupy (łącznie jest ich 2,5 mln) na przeszło 3,1 tys. zł. Wyższą niż w przypadku GZE cenę zaoferowało również konsorcjum Elektrimu, Kulczyk Holding, PKN Orlen i PGNiG. Zdaniem czwórki konsorcjantów, za jednego odbiorcę prądu obsługiwanego przez G-8 warto zapłacić znacznie ponad 2,7 tys. zł (401 mln USD za 25 proc. akcji spółek grupy). O około 5 proc. niższa od elektrimowskiej jest oferta cenowa niemieckiego koncernu E.ON (380 mln USD za 25 proc. akcji, blisko 2,6 tys. zł za klienta), najsłabszą zaś propozycję złożyli Hiszpanie z Iberdroli, wyceniając osiem 25-proc. pakietów na 350 mln USD, co w przeliczeniu na jednego konsumenta energii daje tylko niespełna 2,4 tys. zł, czyli mniej niż w przypadku GZE. Oni też mają najmniejszą szansę zakwalifikowania się do kolejnego etapu przetargu.



Ostateczna rozgrywka

Z roboczego harmonogramu prywatyzacji grupy G-8 wynikało, że już po tygodniu od złożenia przez inwestorów wiążących ofert zakupu doradca ma przedstawić resortowi skarbu swoją rekomendację. Tak się jednak nie stało - Arthur Andersen wciąż pracuje nad oceną czterech propozycji. W tej sytuacji nie uda się zapewne zrealizować wcześniejszego założenia, że już na początku sierpnia wybrany przez MSP inwestor rozpocznie wyłączne negocjacje w sprawie zakupu 25 proc. akcji ośmiu spółek.

Ostateczną walkę stoczą prawdopodobnie dwaj lub trzej potencjalni nabywcy - jest bowiem mało prawdopodobne, aby MSP zdecydowało się dopuścić do dalszych negocjacji tylko jednego inwestora. Doświadczenia zebrane podczas przetargu na GZE wskazują, że Skarb Państwa może zyskać nie mało, prowadząc równoległe rokowania z kilkoma zainteresowanymi.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: dolar | MSP | inwestorzy | zakup
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »