Inwestorzy złapali oddech

Siła z jaką rynki finansowe zareagowały na poniedziałkową wypowiedź Bena Bernake jest wprost proporcjonalna do zaufania jakim darzą one tak szacowną instytucję jaką jest FED, amerykański bank centralny.

Siła z jaką rynki finansowe zareagowały na poniedziałkową wypowiedź Bena Bernake jest wprost proporcjonalna do zaufania jakim darzą one tak szacowną instytucję jaką jest FED, amerykański bank centralny.

Zaufanie jednak to forma kredytu. Jak długo w takim razie Ben Bernanke będzie utrzymywał zdolność kredytową? Zależy to od trafności jego przewidywań. Jeśli okaże się, że podwyżki stóp procentowych skutecznie poskromią inflację a ich wpływ na wzrost gospodarczy będzie znikomy, wówczas obecnego szefa FED czeka świetlana przyszłość podobnie jak jego poprzednika.

Na rynku wyczuwa się dużą chęć do zakupów akcji i surowców, lecz sama chęć nie wystarczy. Zewsząd dochodzą informacje świadczące o silnym wzroście gospodarczym. Dla przykładu, wzrost PKB Australii okazał się w I kwartale 2006 silniejszy od oczekiwań ekonomistów i wyniósł 0,9% kw/kw (3,1% r/r) głównie dzięki silnej konsumpcji oraz rozwojowi przemysłu wydobywczego, który podwoił swoje inwestycje. Stało się tak ze względu na wysokie ceny surowców i popyt na nie ze strony azjatyckich przedsiębiorstw. Z kolei okres wzrostu gospodarczego w Japonii może okazać się najdłuższy w powojennej historii. Tamtejszy indeks aktywności gospodarczej pozostał na poziomie 50 pkt (podobnie jak w kwietniu), co oznacza, że wysoce prawdopodobne jest utrzymanie wzrostu gospodarczego jeszcze w perspektywie 3 do 6 miesięcy. Japońską gospodarkę również napędzają wydatki konsumpcyjne i inwestycje przedsiębiorstw, które szukają zbytu za granicą głównie w Stanach Zjednoczonych. Podobnie dzieje się w innych azjatyckich gospodarkach.

Reklama

Wobec wszechobecnych sygnałów wzrostu gospodarczego możliwe spowolnienie w Stanach Zjednoczonych jest zagrożeniem dla innych gospodarek zawdzięczających swój rozwój popytowi zza oceanu. Czy zatem popyt wewnętrzny poszczególnych państw będzie na tyle silny i wystarczy, aby utrzymać dynamikę wzrostu światowego PKB, jeśli amerykańska gospodarka zwolni tempo rozwoju? Oto jest pytanie, na które szukają odpowiedzi miotający się pomiędzy akcjami i obligacjami uczestnicy rynku. Jeśli świat poradzi sobie i utrzyma tempo wzrostu, mimo oczekiwanego spowolnienia w USA wówczas giełdowe indeksy podążą na północ ku radości inwestorów.

O chęci do zakupów akcji mogą świadczyć dzisiejsze sesje. Indeksy za oceanem korygują wczorajsze spadki. O godz. 18.00 DJIA i S&P500 rosną o 0,6% a Nasdaq o 0,9%. Także europejskie parkiety kończyły dzień na plusie, choć na rynkach wschodzących nastroje inwestorów nie były pozytywne. Węgierski BUX spadł o 2,3% a czeski CTX obniżył swoją wartość o 3%. Na warszawskim parkiecie spadki nie były tak silne. WIG20 na koniec dnia zanotował wartość 2849,59 pkt to o 0,22% niższą niż na wtorkowym zamknięciu przy obrotach nie przekraczających 800 mln PLN.

Mimo, iż na wielu parkietach panowały dziś dobre nastroje, to za wcześnie, aby mówić o powrocie do hossy. Publikowane w przyszłym tygodniu dane o inflacji w USA wprowadzą dużą zmienność na rynek. Wyższe odczyty mogą przełożyć się na dalszą przecenę, sugerować bowiem będą kontynuację cyklu podwyżek stóp procentowych za oceanem, co między wierszami zadeklarował Ben Bernanke podczas poniedziałkowej przemowy.

Na rynku walutowym panowała dziś duża zmienność, lecz dzień kończy się neutralnie. O godz. 18.30 EUR/USD znajduje się ponad poziomem 1,28. W tym samym czasie za euro płaci się 3,95 zł a za dolara trochę ponad 3,08 zł. Nie doszło zatem do rozstrzygnięcia na rynku bazowym, choć przed godz. 16.00 test poziomu 1,2760 dawał nadzieję na dalszą aprecjację amerykańskiej waluty i spadek do 1,27 gdzie znajduje się silne techniczne wsparcie.

Dzisiejszy dzień przyniósł uspokojenie inwestorom, choć dylematy nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. Kondycja amerykańskiej gospodarki będzie obserwowana przez uczestników rynku, a jej stan odciśnie piętno na giełdowych parkietach. Oznaki potencjalnego zagrożenia inflacyjne w USA są bowiem najpilniej wypatrywaną informacją, która zadecyduje o losach portfeli inwestorów.

Michał Kowalski Analityk Expander

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: one | Ben Bernanke | inwestorzy | Fed | rynki finansowe | USA | oddech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »