Jeden człowiek rządzi
Resort skarbu twierdzi, że odzyskał kontrolę nad PZU. EUREKO i BIG BG uważa, że bezprawnie.
Nie wiem, kto w tej chwili rządzi jedną z największych istytucji finansowych w Polsce. My możemy jedynie bacznie przyglądać się, co dzieje si w firmie w której mamy 20 procentowy udział - powiedział PG Michał Nastula z Eureko.
Po dramatycznych wydarzeniach w nocy z poniedziałku na wtorek, kiedy to przedstawiciele resortu skarbu, wbrew woli mniejszościowych akcjonariuszy - konsorcjum Eureko i BIG Banku Gdańskiego, a także pracowników, doprowadzili do wymiany rady nadzorczej i usunięcia prawie całego zarządu z Jerzym Zdrzałką na czele. Firmą formalnie kieruje jedyny pozostawiony na stanowisku członek Marcin Moskalewicz. W wydanym wczoraj komunikacie MSP wyraża nadzieję, że już w najbliższym czasie rada nadzorcza firmy uzupełni skład zarządu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, stanie się to najprawdopodobniej jutro. Być może zostaną nimi delegowani do zarządu przedstawiciele rady.
Tymczasem konsorcjum Eureko i BIG BG uważa działania większościowego udziałowca za kompletnie bezprawne.
Mimo, że nie skończyliśmy rejestracji wszystkich akcjonariuszy reprezentant skarbu państwa, dyr. Karol Miłkowski rozpoczął obrady WZA i zgłosił na jego przewodniczącego prawnika Andrzeja Wyglądałę. Kiedy zarówno my, jak i przedstawicele pracowników pytaliśmy, jak możliwe jest rozpoczęcie NWZA bez zakończenia rejestracji, pan Miłkowski po prostu wyszedł z sali. Potem, gdy siłą głosów większościowego akcjonariusza zdecydowano o odwołaniu zarządu, na znak protestu, opuściliśmy sale. Odtąd nie bierzemy zadnej odpowiedzialności za to co dzieje się w PZU - relacjonował nam wydarzenia nocnego NWZA, ich uczestnik Michał Nastula z Eureko.
Ale Eureko, mimo całego oburzenia na przedstawicieli polskiego resortu skarbu nie zamierza wycofać sie ani z PZU, ani z Polski.
Nie chcielibyśmy, jako orędownicy członkostwa Polski w Unii, by postępowania przed komisją Europejską jaką w związku z tym formalnie rozpoczniemy, stanęło na drodze Polski do UE - mówił dyrektor wykonawczy Eureko Ernst Jansen. Jego zdaniem konflikt, jaki od kilu miesięcy istnieje między resortem skarbem i Eureko to ?aberracja wynikająca z transformacji?. Jego zdaniem ministerstwo występując przeciwko konsorcjum wielokrotnie wprowadzało w błąd opinię publiczną, a także przedstawiało nieprawdziwe i niepełne informacje parlamentarzystom.
Jansen zapowiedział, że niebawem konsorcjum wystąpi do polskiego sądu o rekompensatę za szkody poniesione w PZU. Na razie eksperci rozpoczęli szacować te szkody. Przedstawiciel Eureko pytany o sumy, jakie mogą wchodzić w grę, odparł: Umowa prywatyzacyjna ubezpieczyciela stanowiła, że konsorcjum będzie miało większe wpływy w PZU aniżeli wynikaloby to z posiadanego 30 proc. pakietu akcji. Eureko właśnie za te wpływy zapłaciło więcej pieniędzy, czyli ponad 3 mld zł.
Zdaniem konsorcjum resort skarbu wprowadza również w błąd uprawnionych do poboru 15 proc akcji pracowników firmy. Gdyby bowiem stało się tak jak chce resort i umowa prywatyzacyjna zostałaby rzeczywiście wypowiedziana (pozew tej treści MSP złożyło do sądu) pracownicy utraciliby prawo do akcji. Minister Chronowski zlekceważył interesy pracowników, bowiem w przypadku unieważnienia umowy ich akcje staną się bezwartościowe - oświadczył Jansen.
Ministerstwo twierdzi jednak, że ewentualne wypowiedzenie umowy prywatyzacyjnej nie będzie oznaczało utraty praw do akcji przez pracowników i twierdzi, że wszystkie nabyte przez pracowników prawa będą realizowane.