Kredyt Bank porządkuje grupę

Porządki, porządki i jeszcze raz porządki - to czeka Kredyt Bank w przyszłym roku. Stanisław Pacuk, jego szef, przyznaje, że spółka musi wyczyścić portfel akcji, dokończyć restrukturyzację zatrudnienia i poważnie ograniczyć koszty działania. O ekspansji na razie trzeba zapomnieć.

Porządki, porządki i jeszcze raz porządki - to czeka Kredyt Bank w przyszłym roku. Stanisław Pacuk, jego szef,  przyznaje, że spółka musi wyczyścić portfel akcji, dokończyć restrukturyzację zatrudnienia i poważnie ograniczyć koszty działania. O ekspansji na razie trzeba zapomnieć.

"Puls Biznesu": Czy jest Pan zadowolony z osiągnięć Kredyt Banku na polu inwestycyjnym?

Stanisław Pacuk: W mijającym roku nie byliśmy zbyt aktywni na rynku bankowości inwestycyjnej. Większość transakcji, które realizowaliśmy, to subemisje usługowe oraz operacje typu "parkowanie akcji" z gwarancją odkupu, zapewniające nam zysk.

Duże zaangażowanie banku, choćby w branżę stoczniową, wydaje się bardzo ryzykowne. Chodzi przecież m.in. o stocznie Gdynia i Północną, dawną Szczecińską.

- Rzeczywiście, jest to przemysł, który przeżywa obecnie ogromne trudności. Rząd i banki finansujące Stocznię Gdynia intensywnie pracują nad jej uzdrowieniem. Sądzę, że sprawa dla wszystkich zaangażowanych w ten projekt stron zakończy się pomyślnie. Z kolei naszej obecności w Stoczni Gdynia nie traktujemy strategicznie. Jeżeli nadarzy się okazja, odsprzedamy udziały. Z drugiej jednak strony, musimy poczekać aż stoczni zostanie przywrócona płynność i zacznie przynosić zyski. Wtedy naturalnie będziemy mogli liczyć na lepszą cenę za akcje.

Reklama

Na razie jednak ta branża sporo was kosztuje...

- To prawda, tylko w tym roku stworzyliśmy na zaangażowanie w Stocznię Gdynia ponad 50 mln zł rezerw.

W trzecim kwartale wielkość utworzonych rezerw wyniosła aż 294 mln zł, a więc tych mocno wątpliwych projektów jest jednak znacznie więcej. O co chodzi?

- Taka sytuacja wynika z kilku powodów. Przede wszystkim złej sytuacji naszych kredytobiorców oraz ostrożnego podejścia naszego głównego akcjonariusza. KBC ma o wiele ostrzejsze kryteria tworzenia rezerw i wyceny zabezpieczeń. I zgodnie z nimi dokonaliśmy analizy portfela kredytowego i utworzyliśmy rezerwy. Swój wpływ na wielkość tworzonych rezerw miały także organizowane wcześniej emisje papierów dłużnych spółek, które teraz mają kłopoty finansowe.

Proszę więc o krótką inwentaryzację tych projektów. Co z Optimusem?

- Jest to inwestycja czasowa. Chcemy wyjść z niej z zyskiem jeszcze w tym roku.

Indykpol?

- To także spółka, którą sprzedamy, tyle że jeszcze nie w tym roku. Mamy opcję sprzedaży akcji po cenie gwarantującej zysk na transakcji. Na bieżąco też realizujemy zyski z tytułu parkowania akcji.

Relpol?

- Było to zwykłe parkowanie akcji, zabezpieczone przyrzeczeniem odkupu w przyszłym roku.

Strzelec?

- Akcje browaru sprzedamy, prawdopodobnie w przyszłym roku. Obecnie Strzelec jest na etapie pozyskiwania nowych kapitałów w ramach prowadzonej emisji publicznej akcji. Wpływy z emisji pozwolą na sfinalizowanie operacji przejęcia browaru Brok i w konsekwencji na zdecydowane zwiększenie udziału w rynku.

I jest Pan przekonany, że Kredyt Bank zdoła wyjść z tych inwestycji z zarobkiem, mimo dramatycznej przeceny akcji tych spółek?

- Są różne strategie inwestowania. Czasami zdarza się, że akcje należy przetrzymać, aby zyskać. Jeśli rynek nie będzie stwarzał możliwości sprzedaży w przyszłym roku, część transakcji przełożymy na później.

Czy czuje się Pan dobrze ze świadomością, że został Pan uznany za winnego upadku Centrum

Leasingu i Finansów? Według publikowanych dokumentów chciał Pan kupić tą spółkę, a odmowa akcjonariuszy wywołała represje z Pana strony. Czy to prawda?

- CLiF miał kłopoty, poszukiwał inwestorów, o czym poinformował w komunikacie giełdowym. Ofertę złożył także nam, proponując objęcie 51 lub 25 proc. akcji oraz rozważenie fuzji CLiF i Kredyt Lease. Analiza spółki wykazała poważne niedociągnięcia w jej działalności, m.in. brak podstaw prawnych określonych produktów. Także audytor miał zastrzeżenia do publikowanych wyników finansowych. W tej sytuacji, zarówno Kredyt Bank jak i nasz inwestor strategiczny nie zgodzili się na zaangażowanie. Jeśli chodzi natomiast o aspekt kredytowy, to CLiF przestał spłacać kredyty. W tej sytuacji musieliśmy podjąć działania zmierzające do odzyskania środków.

I nie ma Pan sobie w tej sprawie nic do zarzucenia?

- Absolutnie. I podkreślam: doprowadzanie do bankructwa naszych kontrahentów nie leży w moim stylu działania ani w interesie banku. To CLiF pierwszy zwrócił się do sądu z propozycją układu z wierzycielami. Nie byliśmy nim zainteresowani, bo zarząd spółki naszym zdaniem nie gwarantował jego realizacji. Proszę zwrócić uwagę, że wielu szefów firm ma tendencję do składania winy za niepowodzenia na banki. Ale za strategię i działalność przedsiębiorstwa odpowiadają jego szefowie, a nie bank, który udzielił kredytu.

Przy finansowaniu spółki budowlanej PIA Piasecki KB nie był już tak ostrożny. To chyba kolejne źródło tegorocznych kłopotów banku?

- Faktycznie, nie była to dobra inwestycja, choć wiemy o tym od niedawna. Musieliśmy stworzyć 30 mln zł rezerw na kredyty udzielone tej spółce. Obecnie czekamy na propozycją rozsądnego rozwiązania problemów PIA Piaseckiego.

W jakim celu Kredyt Bank odkupił od Piaseckiego dwie spółki?

- Zaangażowanie w te spółki jest teraz odnotowane po stronie inwestycji kapitałowych, a nie kredytów zagrożonych, na które trzeba by stworzyć rezerwy. Poza tym odkupione spółki można stosunkowo łatwo zrestrukturyzować. Obie wychodzą z problemów i pozyskują nowych kontrahentów.

Podsumowując, czego nauczyły Pana ostatnie doświadczenia inwestycyjne?

- Nadal będziemy prowadzić działalność inwestycyjną. Poddamy ją jednak większym rygorom, także jeżeli chodzi o kredytowanie. Będziemy też ograniczać emisje papierów dłużnych i inne transakcje o dużym ryzyku. Chcę jednocześnie podkreślić, że jesteśmy bankiem uniwersalnym, nie wyspecjalizowanym tylko w działalności inwestycyjnej, dlatego będę zadowolony, gdy pochodzić z niej będzie co dziesiąta złotówka naszych przychodów.

Koniec roku zwiastuje jeszcze kilka dużych transakcji. Kiedy Kredyt Bank odsprzeda swojemu belgijskiemu inwestorowi udziały w Agropolisie? To kolejna transakcja, do której miało dojść.

- Czekamy na decyzję KBC, kto kupi Agropolisę. Powinna zapaść w deklarowanym terminie.

KBC jest już współwłaścicielem Towarzystwa Ubezpieczeniowego Warta. Jak będzie wyglądała współpraca między tą spółką a należącą do KB Agropolisą?

- Bardzo możliwe, że tak jak dotychczas Agropolisa pozostanie w naszej grupie kapitałowej i nadal będzie obsługiwała ubezpieczenia rolnicze. Na razie zamierzamy objąć najbliższą emisję akcji towarzystwa.

Kto będzie kupującym Agropolisę: Warta czy KBC?

- Nie zapadła jeszcze decyzja w tej sprawie.

KB zamierzał też w tym roku sprzedać PTE Kredyt Banku. W grupie KBC pośrednio jest jeszcze PTE Dom, w którym udziałowcem jest Warta. Czy dojdzie do fuzji tych towarzystw?

- Tę kwestię - także do końca roku - powinien rozstrzygnąć nasz inwestor strategiczny. Z tego, co wiem, planowana jest fuzja obu podmiotów. Nasza współpraca z Wartą układa się coraz lepiej. Stopniowo tworzymy sprawną grupę bankowo-ubezpieczeniową, sprzedajemy wzajemnie produkty. Tworzymy także wspólną ofertę, np. karty z dołączonym pakietem ubezpieczeniowym, ubezpieczenia kredytów mieszkaniowych itp.

Ile do tej pory bank sprzedał polis ubezpieczeniowych i jakie są plany sprzedaży na przyszły rok?

- Sukcesywnie poszerzamy ofertę produktów ubezpieczeniowych sprzedawanych w placówkach banku. Obecnie proponujemy klientom około 40 rodzajów polis ubezpieczeniowych Warty i Warty Vita. Do tego celu wykorzystujemy także sieć Żagla. W tym roku nasi klienci kupili 50 tys. polis, w przyszłym liczymy, że będzie to około 300 tys.

Bank planował także na ten rok sprzedaż tego, co zostało po Polskim Kredyt Banku, czyli licencji bankowej. Czy nadal są prowadzone rozmowy w tej sprawie z inwestorem brytyjskim?

- Tak, prowadzimy zaawansowane rozmowy z jednym z brytyjskich banków. W zasadzie finalizujemy sprawę i być może umowę o sprzedaży Polskiego Kredyt Banku podpiszemy jeszcze w tym roku. Transakcja powinna dojść do skutku w pierwszym kwartale 2003 r.

Ile można zarobić na sprzedaży licencji?

- Nie mogę tego ujawnić.

Na kiedy zaplanował Pan wyjście z centrum kartowego Pol-card?

- Nie wykluczamy, że jeszcze w tym roku. Zysk ze sprzedaży zmniejszy tegoroczną stratę. Jeśli nie sprzedamy w tym roku, zrobimy to w przyszłym.

Ile bank może uzyskać w przyszłym roku z niezrealizowanych w tym roku transakcji?

- Wszystko zależy od rynku. Na pewno będzie to spora część przyszłorocznego zysku.

Jaka w związku z tym jest prognoza wyniku finansowego na przyszły rok?

- Planujemy, że w przyszłym roku zysk netto Kredyt Banku wyniesie około 200 mln zł. Będzie to zysk nie tylko z działalności podstawowej, ale także wynikający ze sprzedaży części inwestycji portfelowych.

Tyle miało być w tym roku...

- ...ale zostaliśmy zaskoczeni kłopotami stoczni, PIA Piaseckiego oraz innych spółek. Drastyczne pogorszenie sytuacji naszych kluczowych kredytobiorców nie mogła pozostać bez wpływu na nas. Zresztą, nie tylko nas. Taka jest sytuacja w sektorze bankowym, wynika to z gorszego niż oczekiwano stanu polskiej gospodarki.

W przyszłym roku nie będzie niespodzianek?

- Drugi i trzeci kwartał przyszłego roku powinien przynieść poprawę koniunktury gospodarczej, co wpłynie na polepszenie sytuacji naszych klientów. Niewątpliwie przełoży się to na sytuację banku. Liczymy także, że sytuacja ustabilizuje się na tyle, aby rozwiązać część rezerw. Poza tym, jak wspomniałem wcześniej, przyjęliśmy zaostrzone kryteria oceny ryzyka kredytowego, więc z pewnością poprawi się jakość portfela, którą zresztą u nas jest lepsza niż dla sektora bankowego. Zabezpieczyliśmy się więc, jednak rynek czasami potrafi zaskoczyć.

Wiemy, co Pan sprzeda, nie wiemy, co Pan kupi. Kiedyś KB nie stronił od przejmowania innych banków.

- Nie mamy takich planów na przyszły rok. Najpierw musimy uporządkować sytuację i doprowadzić Kredyt Bank do takich wyników, jakie powinna wykazywać tej wielkości instytucja finansowa. Ale oczywiście jeśli tylko trafi się okazja, będę się zastanawiał...

Ekspansji na Wschód w przyszłym roku też nie będzie?

- Dopóki nie poprawimy wyników, nie możemy myśleć o ekspansji. Nasze placówki na Litwie rozwijają się bardzo dobrze.

A myślicie o Rosji?

- To trudny rynek, na którym klęskę poniosło wiele instytucji. Zwłaszcza po kryzysie rosyjskim wiele firm ma obawy co do inwestycji. Równocześnie jest to rynek bardzo kuszący, z olbrzymim potencjałem. Polscy przedsiębiorcy, którzy prowadzą w Rosji interesy, potrzebują tam profesjonalnego wsparcia. Teraz jeszcze nie jest to dobry moment na inwestycje w Rosji, ale wciąż o tym myślę. Mam nadzieję, że Kredyt Bank będzie obecny także w Rosji, jednak nie nastąpi to w przyszłym roku.

Kredyt Bank czeka bardzo ciężki rok. Tymczasem głównym zarzutem stawianym przez inwestorów tej spółce jest brak kontroli kosztów, które wzrosły przez rok o 10 proc. Wskaźnik kosztów do dochodów przekracza w banku 70 proc. Jest przynajmniej o 10 proc. wyższy niż u konkurencji. Dlaczego?

- Wzrost kosztów jest jednak związany z ekspansją i rozwojem instytucji. To efekt rozbudowy sieci oddziałów, których w ciągu dwóch lat przybyło prawie 200. Ta inwestycja jeszcze się nie zwróciła, ponieważ jest obliczona na kilka lat. W tym roku wprowadziliśmy usługę KB24, czyli elektroniczne kanały dystrybucji. Ponadto zainstalowaliśmy w banku zintegrowany system informatyczny. To spore inwestycje, które przyniosą zysk w dłuższej perspektywie czasowej.

Ile wydaliście Państwo na system informatyczny?

- System kosztował nas mniej, niż w innych instytucjach, w sumie 39 mln USD. Centralizacja systemu i zastosowanie technologii CitrixMetaFrame pozwoliło ograniczyć liczbę serwerów wykorzystywanych na potrzeby banku, a tym samym znacząco obniżyć koszty całego projektu. Profile to duże osiągnięcie. Jest to główny system do obsługi klientów detalicznych, z którym zintegrowano pozostałe systemy informatyczne. Daje przede wszystkim możliwość zaoferowania w przyszłości naszym klientom nowych produktów z wykorzystaniem zupełnie nowych kanałów dystrybucji, np. telewizji interaktywnej.

Informatyzacja banku zwykle idzie w parze ze zwolnieniami pracowników. Wcześniej mówił Pan o konieczności redukcji 500 etatów. Czy możliwe jest, że cięcia będą większe?

- Decyzje o zwolnieniu pracowników są zawsze jednymi z trudniejszych. Jest bardzo prawdopodobne, że będziemy musieli zwiększyć redukcję. Jednak nie zapadła jeszcze w tej sprawie ostateczna decyzja, nadal dyskutujemy na ten temat. Myślę, że będzie to niewiele więcej, niż zapowiadaliśmy.

Zmniejszać zatrudnienie będziemy przede wszystkim w naszych oddziałach. W centrali liczba pracowników nieznacznie wzrośnie, gdyż to właśnie tu zostały przeniesione czynności zaplecza.

A jakich oszczędności bank spodziewa się dzięki inwestycjom w zintegrowany system informatyczny oraz redukcji zatrudnienia?

- Myślę, że rzędu kilkunastu procent.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | porządki | Stanisław | stoczni | kredyt | bańki | Gdynia | system informatyczny | Kredyt Bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »