Kto tu udaje głupiego, a kto udawać nie musi

Rozstrzygnięcie tego dylematu tylko z pozoru wydaje się takie proste. Tak naprawdę, niekiedy bardzo trudno - by nie powiedzieć: nie sposób - zorientować się kto kpi a kto tylko pyta o drogę. Zwyczajnie, jedni tak sugestywnie udają, że bierzemy ich na poważnie.

Rozstrzygnięcie tego dylematu tylko z pozoru wydaje się takie proste. Tak naprawdę, niekiedy bardzo trudno - by nie powiedzieć: nie sposób - zorientować się kto kpi a kto tylko pyta o drogę. Zwyczajnie, jedni tak sugestywnie udają, że bierzemy ich na poważnie.

Drudzy z kolei opowiadają takie głupstwa, i z taką miną, iż wszystkim wydaje się, że muszą sobie żartować. A oni nie. Oni są całkiem serio - przynajmniej w swoim mniemaniu.

Chyba największym, i do tego zbiorowym "udawaczem", jest Sejm. Oczywiście nowy Sejm, nowi parlamentarzyści. Pierwsze ich spotkania przypominają badanie się bokserów w ringu, tyle że przepełnione kurtuazją, wzajemnym szacunkiem, atencją. Chociaż nie, bokserzy w ringu od razu zabierają się do bicia. Tak właśnie przegrał z Lewisem nasz tchórzliwy as pięści, Andrzej Gołota - ten go od razu zaczął bić, a Andrzej myślał, że najpierw będą rozmawiać. Więc spotkania nowo wybranych parlamentarzystów bardziej przypominają planty w przedwojennej Galicji: panie przewodniczący, panie marszałku, panie radco dworu, panie pośle. Dla kogoś, kto jest uważnym obserwatorem sceny politycznej (nigdy nie należy używać określenia elity polityczne - bo to zbyt śmieszne) i dokładnie pamięta jak jeszcze kilka tygodni temu ci sami politycy mówili: ten Lepper to.... (i tu można wpisać dowolne słowo, byle obraźliwe), ten Miller to..., a ten Kalinowski to ..., wygląda to szczególnie zabawnie. Ale cóż, okazuje się, że i parlament ma miesiąc miodowy. Ciekawe kiedy wszystko wróci do normy?

Reklama

Ale tu przynajmniej nie mamy wątpliwości, że to wszystko jest udawanie. W innych przypadkach już takiej pewności nie ma. No bo weźmy taki rząd. Jedno to on z pewnością udaje: że jeszcze rządzi. Nikt, poza samym rządem nie ma wątpliwości, że tak naprawdę nie rządzi już niczym i nikim, ale przyzwyczajenie jest silniejsze od logiki i dobrego smaku. Pan premier to tak się zapędził w tym rządzeniu, że dwa dni po wyborach parlamentarnych, w których jego ugrupowanie odniosło "umiarkowany sukces", zabrał głos w telewizji uprzedzając nas o możliwych niedogodnościach płynących z faktu, że jesteśmy w stanie wojny. Jak mówił, to zastanawiałem się czy na pewno żyjemy w tym samym kraju, ale jak ogłosił naszą solidarność za wszystkimi państwami... Układu Warszawskiego - to już nie miałem wątpliwości.

Drugą sprawą, którą rząd zajmuje się bardzo intensywnie jest projekt przyszłorocznego budżetu. Wszystko oczywiście w tajemnicy, bo wraże ośrodki nie śpią i wykradną nam naszą genialną myśl ekonomiczną i u siebie zrobią takie eldorado, jakie my już mamy. I czasami to aż żal tych niezwykle zapracowanych ministrów. Może ktoś by im wreszcie powiedział, żeby odpoczęli, nie trudzili się już, bo to naprawdę nie ma żadnego znaczenia czy przedłożą budżet taki czy nieco inny. Jaki by nie był i tak wyląduje w koszu na śmieci. A tak będzie chociaż trochę mniej pracy i wstydu.

Pani Aldona Kamela-Sowińska, minister skarbu, jeszcze do nie dawna mówiła, że nikt jej nie zwolnił z realizacji uchwalonych przez Sejm celów prywatyzacyjnych i wobec tego wpływy w wysokości 18 mld złotych zostaną zrealizowane. No i nikt nie wiedział: udaje czy nie musi? I dalej nie wiadomo. Bo przecież cały rynek, tak gdzieś od kwietnia, doskonale zdawał sobie sprawę, że jak uda się zrealizować połowę planu, to będzie duży sukces. A pani minister swoje. Zresztą jeszcze się stara, chociaż nie ma zgody co do przyświecających jej intencji. Może też wreszcie ktoś by jej powiedział, że czas uprzątnąć biurko, włączyć niszczarkę, i zakręcić słoik z herbatą. Bo później może nie zdążyć. To zresztą dotyczy nie tylko pani minister, ale praktycznie wszystkich.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Sejm RP | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »