Kupuj surowce
Zdaniem analityków giełdowych w 2008 roku nadal możemy liczyć na zyski z surowców.
Po udanym ataku na cenę 100 dolarów za baryłkę notowania ropy przełamały psychologiczną granicę, w grudniu baryłka Brenta podrożała o ponad 5 proc., a jeśli doliczyć do tego pierwszą sesję w styczniu to wzrost wyniósłby 8 proc. Wzrost cen ropy to przede wszystkim zasługa rozgrywki pomiędzy stroną popytową a podażową na rynku transakcji rzeczywistych. Choć notowania EURUSD mają w dalszym ciągu silny wpływ na ceny "czarnego złota", brak zmian na notowaniach EURUSD (jak pisaliśmy w komentarzu walutowym, kurs EURUSD nie zmienił się znacząco w ostatnim miesiącu minionego roku) nie oznacza stabilizacji na rynku ropy.
W grudniu inwestorów zaskakiwały spadki zapasów ropy w USA. Co prawda, w końcówce roku rafinerie zwiększają przerób (zmniejszając zapasy) ropy w celach podatkowych, jednak spadki zapasów były i tak bardzo duże i nie korespondowały z porównywalnymi wzrostami zapasów benzyny. W grudniu okazało się również, że w obecnej sytuacji nie zamierza interweniować również OPEC, mimo iż pod koniec listopada spekulowało się o zwiększeniu wydobycia. Przedstawiciele tej organizacji dali do zrozumienia, że ich zdaniem rynek jest dobrze zaopatrzony a ceny nie są spowodowane brakami po stronie podażowej. Popyt zaś będzie wzrastał. Szybko rozwijające się gospodarki Chin i Indii są bardzo energochłonne. Jak szacuje MAE (Międzynarodowa Agencja Energetyczna), popyt ze strony tych gospodarek będzie wzrastał w tempie dwucyfrowym przynajmniej do 2015 roku. W tej sytuacji silniejszy spadek cen ropy byłby możliwy tylko w scenariuszu poważniejszego umocnienia dolara w kombinacji ze spowolnieniem gospodarczym i spadkami na giełdach. A to na póki co nie jest scenariusz bazowy.
Metale szlachetne (GOLD, SILVER, PLATINUM) - Zabezpieczenie przed dolarem, nie inflacją
Kiedy mowa o inwestowaniu w metale szlachetne, często możemy usłyszeć nieco wyświechtaną frazę, iż kruszce typu złoto czy platyna są bardzo dobrym zabezpieczeniem przed inflacją. Jeśli wzięlibyśmy odpowiednio długi okres zależność z pewnością będzie dodatnia, jednak jest to mało przydatne narzędzie dla inwestorów działających na tych rynkach. W grudniu rosną ceny wszystkich najważniejszych metali szlachetnych, niemniej dzieje się tak nie dzięki, ale wbrew nadspodziewanie wysokim wskaźnikom inflacji.
Popularność metali szlachetnych wynika przede wszystkim z ich odporności na dekoniunkturę w gospodarce światowej. W grudniu zmiany oczekiwań co do perspektyw wzrostu przyczyniły się do wzrostu cen złota z 786 do 832 USD (za uncję), srebra z 13,99 do 14,86 USD i platyny z 1436,40 do 1522 USD. W tym ostatnim przypadku całoroczna zwyżka jest zdecydowanie największa a wynika to z obaw o stronę podażową. Niepewne są bowiem dostawy nie tylko z RPA, ale także z Rosji (która nie przydzieliła na czas koncesji eksportowych), czyli od dwóch największych producentów na świecie. Wzrosty cen byłyby jeszcze większe, gdyby nie wyhamowanie wzrostu EURUSD. Co ciekawe, ceny złota i srebra swoje miesięczne minima zaliczyły bowiem podanych o wyższej inflacji w USA. Również w styczniu jednym z czynników rozstrzygających o kierunku notowań będą dane o inflacji w USA. Wbrew jednak zacytowanej maksymie, wyższa od oczekiwań inflacja przełożyłaby się (poprzez spadek EURUSD) na spadki cen szlachetnych kruszców.
Metale przemysłowe (COPPER, ALUMINIUM, ZINC, NICKEL) - metalowy spread trzyma mocno
W grudniu bardzo dobrze sprawdzał się opisywany już przeze mnie wcześniej metalowy spread (czyli kupno kontraktów na koszyk metali szlachetnych i jednoczesna sprzedaż koszka metali przemysłowych). Wzrostom cen szlachetnych kruszców towarzyszyły bowiem spadki w przypadku wszystkich najważniejszych metali przemysłowych. I nie był to przypadkowy zbieg okoliczności. Mimo iż na początku miesiąca ceny takich surowców jak miedź czy aluminium wzrastały wraz z rynkami akcji, dane dotyczące inflacji oraz ograniczenie apetytów na cięcia stóp w USA przesądziło o złym sentymencie na tym rynku.
Co prawda zwyżki notowań na Wall Street w okresie świąt poprawiły notowania (miedź i cynk były nawet na niewielkim miesięcznym plusie), jednak dane o sprzedaży domów w USA ostatecznie pogrzebały perspektywy wzrostów cen, które w przypadku miedzi obniżają się z 6901 do 6630USD za tonę, aluminium z 2446 do 2343 USD, cynku z 2555 do 2328 USD, a niklu z 27000 do 25800 USD. W najbliższym czasie dla tych rynków, tak jak dla giełd, kluczowa będzie seria danych makroekonomicznych z USA, począwszy od rynku pracy, poprzez inflację (i związane z tym perspektywy na obniżki stóp) po dane dotyczące PKB na koniec miesiąca. Pomóc może ewentualny wzrost EURUSD, ale będzie to miało znaczenie drugorzędne.
Produkty rolne (WHEAT, SOYBEAN, CORN) - Niemal 20 proc. na kukurydzy
Podczas gdy na większości rynków w grudniu notowaliśmy sporą niepewność, na rynku żywności kierunek był jasny - wzrost cen. Najlepszym komentarzem dla sytuacji na tym rynku jest podjęta na koniec miesiąca decyzja chińskich władz o podatku eksportowym na pszenicę, soję, kukurydzę i ryż w obawie o braki żywności na półkach sklepowych w roku olimpijskim. Gwałtowny wzrost popytu ze strony krajów rozwijających się w zestawieniu z ograniczonymi możliwościami podażowymi (głównie ze strony krajów rozwiniętych) pozwala zatem na wzrosty cen mimo wysokiej już bazy. Najlepszym tego przykładem jest kukurydza - przebój grudnia. Przypomnijmy, iż w połowie roku kukurydza wyraźnie taniała na skutek najwyższego areału upraw w USA od 1944 roku. Kiedy jednak wiadomo, że w przyszłym roku ogólny areał upraw w Stanach Zjednoczonych zwiększy się tylko o 2 proc., a z kukurydzą konkurować będą bardzo drogie pszenica i soja, możliwości po stronie podażowej spadną. Nie dziwi zatem, iż ceny kukurydzy wzrosły w grudniu o niemal 20 proc. do 455 USD za 100 buszli.
Niemal przez cały miesiąc wzrastały też ceny soi - w sumie o ponad 120 USD do 1210,80 USD (również za 100 buszli). Ceny pszenicy rosły dynamicznie 17 grudnia, kiedy to osiągnęły poziom 1008,70 USD. W okresie przedświątecznym obserwowaliśmy na tym rynku kilkunastoprocentową korektę, ale wspomniana decyzja władz Chin prawdopodobnie ją zakończyła. Na koniec minionego roku 100 buszli pszenicy kosztowało 896,45 USD, 5 proc. więcej niż na koniec listopada. Do połowy roku, kiedy będziemy mogli ocenić perspektywy tegorocznych zbiorów, wysokim cenom żywności zagrozić może tylko osłabienie popytu z Azji.
Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.
Przemyslaw.kwiecien@xtb.pl