Listopad pod znakiem osłabienia złotego

Przez większą część minionego miesiąca na światowych rynkach utrzymywały się fatalne nastroje. Wynikały one przede wszystkim z obaw o losy globalnej gospodarki w najbliższych kwartałach. Kolejno napływające dane makroekonomiczne potwierdzały fakt, że czekają ją bardzo trudne chwile.

Przez większą część minionego miesiąca na światowych rynkach utrzymywały się fatalne nastroje. Wynikały one przede wszystkim z obaw o losy globalnej gospodarki w najbliższych kwartałach. Kolejno napływające dane makroekonomiczne potwierdzały fakt, że czekają ją bardzo trudne chwile.

Doniesienia te uniemożliwiały rozpoczęcie korekty wzrostowej na rynku kapitałowym i surowcowym, mimo że były one już silnie wyprzedane. Hamowały one również odreagowanie ostatniej silnej zniżki kursu EUR/USD. Od lipca do końca października wartość euro wyrażana w amerykańskiej walucie spadła o ponad 30 centów i chociażby ze względu na skalę tego spadku zasługiwała na większą korektę.

W ostatnim czasie kurs EUR/USD podąża w ślad za zmianami nastrojów na światowych rynkach, wobec czego, gdy wśród inwestorów królował pesymizm, jego większe wzrosty były niemożliwe. Z tego też względu przez większą część listopada kurs tej pary walutowej konsolidował się w pobliżu swych październikowych minimów (1,2330). Sytuacja na rynkach uległa poprawie dopiero pod koniec minionego miesiąca. Wtedy to inwestorzy zdołali się chwilowo uodpornić na fatalne dane makroekonomiczne i skupili się przede wszystkim na ocenie perspektyw światowej gospodarki w kolejnych kwartałach. Te uległy niewielkiej poprawie dzięki kolejnym działaniom stymulacyjnym władz i banków centralnych największych państw.

Reklama

Choć dają one nadzieje na to, że nie zrealizują się najczarniejsze scenariusze dla globalnej gospodarki, to jednak dopóki nie pojawią się ich realne pozytywne efekty, na trwałą poprawę nastrojów na rynkach nie ma co liczyć. Natomiast jeśli wspomniane efekty okażą się niezadowalające, wśród inwestorów prawdopodobnie ponownie zagości głęboki pesymizm.

Jak wynika z ostatnich danych, kilka największych gospodarek świata, w tym Japonia oraz strefa euro weszły w fazę recesji. Oznacza to, iż Produkt Krajowy Brutto odnotował tam drugi z rzędu kwartalny spadek. Choć póki co spadek ten nie jest zbyt duży (np. gospodarka strefy euro skurczyła się w II i III kw. o 0,2%, natomiast gospodarka Japonii o odpowiednio o 0,1% i 0,7%), to jednak niepokoi, gdyż w wymienionych kwartałach zawirowania na rynku finansowym nie zdążyły jeszcze w znaczny sposób wpłynąć na sytuację w tych państwach. Oddziaływanie to może okazać się zdecydowanie silniejsze w IV kw. br. i I kw. 2009 r.

Wtedy to przedsiębiorstwa zaczną w większym stopniu odczuwać skutki znacznego zmniejszenia dostępności kredytów, jakie miało miejsce po upadku jednego z największych amerykańskich banków inwestycyjnych ? Lehman Brothers. Jak wynika z najnowszych danych, europejscy przedsiębiorcy oczekują dalszego pogorszenie warunków rynkowych w jakich przyjdzie im działać. Świadczy o tym chociażby dalszy spadek indeksu Ifo z Niemiec, który mierzy nastroje w tamtejszym biznesie. W listopadzie odnotował on zniżkę do najniższego od niemal 16 lat poziomu 85,8 pkt. Tak niski odczyt może oznaczać, że niemieccy przedsiębiorcy obawiają się, iż gospodarkę strefy euro czeka głęboka recesja.

Publikacje indeksu Ifo w ostatnich miesiącach często miały istotnych wpływ na notowania euro względem dolara. Tym razem jednak inwestorzy dane te zlekceważyli. Takie zachowanie potwierdza stwierdzenie, iż pod koniec minionego miesiąca (wtedy to miała miejsce ostatnia publikacja wspomnianego wskaźnika), inwestorzy chwilowo uodpornili się na słabe dane makro napływające nieustannie ze światowej gospodarki. Dzięki temu możliwa była korekta wzrostowa na światowych giełdach W takich warunkach zdecydowanie łatwiej było o zwyżkę kursu EUR/USD. Ewentualnej większej korekcie na tej parze walutowej szkodzą jednak oczekiwania inwestorów na obniżki stóp procentowych w strefie euro. Mimo że w listopadzie Europejski Bank Centralny dokonał kolejnego cięcia kosztu pieniądza o 50 pb, to jednak wciąż ma dużo miejsca do dalszego luzowania polityki pieniężnej (obecnie główna stopa w strefie euro kształtuje się na poziomie 3,25%). Kolejnych tego typu interwencji nie wyklucza szef ECB, J. C. Trichet. Jeśli osoba ta mówi o obniżkach stóp, to należy uznać je za niemal pewne. Jednak Europa nie poprzestaje na wspieraniu gospodarki tylko poprzez politykę pieniężną. W ostatnich dniach listopada Komisja Europejska zaakceptowała pakiet stymulacyjny dla gospodarek państw Unii Europejskiej opiewający na kwotę 200 mld EUR, tj. 1,5% PKB Unii.

W ramach tego pakietu kilkumiliardowe wsparcie ma otrzymać m.in. europejski przemysł motoryzacyjny. Silne wsparcie w najbliższych miesiącach może również otrzymać gospodarka Stanów Zjednoczonych. Przyszły prezydent USA na jej ożywienie przeznaczyć może nawet 500 mld USD. Z kolei Fed w dalszym ciągu skupia się na wsparciu dla rynku finansowego. Systematycznie w życie wprowadzany jest tzw. plan Paulsona. Ponadto Rezerwa Federalna zdecydowała się na dodatkowe działania mające na celu ?odmrożenie? rynku kredytowego. Na ten cel przeznaczy ok. 800 mld USD, z czego 600 mld wyda na wykup długu i papierów wartościowych powiązanych z rynkiem kredytów hipotecznych. Pozostałe 200 mld zostanie przeznaczone na ułatwienie dostępu do kredytów konsumenckich, w tym do kredytów na zakup samochodu. Fed będzie się obecnie skupiał przede wszystkim na tego typu działaniach, gdyż nie ma już w zasadzie miejsca, by wspierać gospodarkę poprzez obniżki stóp (główna stopa proc. w USA kształtuje się obecnie na poziomie 1,0%).

M.in. ze względu na zaostrzenie się kryteriów udzielania kredytów w Stanach Zjednoczonych znacznemu osłabieniu uległ tam popyt wewnętrzny. Odczuwa to boleśnie cała amerykańska gospodarka, gdyż czynnik ten jest głównym motorem jej wzrostu. W III kw. Produkt Krajowy Brutto spadł tam o 0,5% (kw/kw). Choć Stany Zjednoczone nie weszły jeszcze oficjalnie w fazę recesji (w II kw. PKB notował tam jeszcze wzrost.), to jednak prawdopodobnie w najbliższym czasie tego nie unikną. Rynek walutowy jednak już dawno zdyskontował kłopoty amerykańskiej gospodarki, wobec czego pogorszenie jej stanu nie powinno mieć wpływu na notowania dolara.

Osłabienie się popytu wewnętrznego w USA silnie odczuł tamtejszy przemysł motoryzacyjny. Poważne problemy z płynnością przeżywają trzy największe amerykańskie koncerny samochodowe. Zwróciły się one do amerykańskiego parlamentu z prośbą o pożyczkę na kwotę 25 mld USD. Parlament jej udzielenie uzależnił od przedstawienia przez koncerny planu restrukturyzacji. Kwestia ta rozstrzygnie się zatem dopiero w grudniu.

Doniesienia o kłopotach amerykańskich koncernów samochodowych były jednym z czynników, który ciągnął w listopadzie w dół światowe giełdy. Główne indeksy największych parkietów powróciły w okolice swych kilkuletnich minimów. Niektóre z nich zdołały nawet pokonać te poziomy. Jednak zejście poniżej tych wartości okazało się tylko chwilowe. Pod koniec miesiąca światowe giełdy, niesione nadzieją, iż działania podejmowane na całym w świecie w ramach wsparcia dla globalnej gospodarki przyniosą zamierzony skutek, odrobiły część strat. Pociągnęły one za sobą kurs EUR/USD, który zdołał wzrosnąć nawet ponad psychologiczną barierę 1,3000. Szybki zejście wartości euro względem dolara poniżej tego poziomu, a następnie jej spadek poniżej 1,2800 w dużym stopniu zaprzepaściły szansę na kontynuację korekty wzrostowej w notowaniach tej pary walutowej.

Rynek krajowy

W minionym miesiącu polska waluta osłabiała się dynamicznie w stosunku do dolara oraz euro. Kursy EUR/PLN oraz USD/PLN zbliżyły się do swoich maksimów października. Dopiero pod koniec listopada, wraz z nadejściem odreagowania na światowym rynku finansowym, pojawiła się szansa na korektę aprecjacyjną na złotym. Przyniosła ona chwilowe przebicie silnego wsparcia w notowaniach pary USD/PLN na poziomie 2,9000, kurs EUR/PLN spadł natomiast poniżej 3,8000.

Wcześniejsze osłabienie złotego było związane z ogólnym spadkiem sentymentu do regionu rynków wschodzących, do których zaliczana jest Polska, a także z dynamiczną zniżką eurodolara. W dużym stopniu na deprecjację PLN wpłynęły oczekiwania odnośnie obniżki stóp procentowych w naszym kraju. Do końca listopada bowiem Rada Polityki Pieniężnej wstrzymywała się z bardziej radykalnymi decyzjami ze względu na wysoki poziom inflacji oraz wciąż relatywnie silny wzrost gospodarczy.

Ponadto, plany przystąpienia do strefy euro w 2012 roku, wymagają spełnienia szeregu kryteriów konwergencji, w tym kryterium inflacyjnego. Zakłada ono, iż poziom inflacji mierzonej średniorocznym zharmonizowanym wskaźnikiem cen (HICP) nie powinien przekraczać o więcej niż 1,5 p.p. średniej inflacji w trzech krajach strefy euro o najniższym wskaźniku wzrostu cen. Według najnowszych danych Eurostatu wskaźnik HICP wyniósł w Polsce w październiku 4,3% i znajduje się o 0,1 punktu procentowego powyżej progu. Wobec recesji gospodarczej w Eurolandzie, można się spodziewać, iż inflacja w tym regionie będzie spadać szybciej niż w naszym kraju, co może stwarzać problemy ze spełnieniem kryterium inflacyjnego. Fakt ten był jednym z argumentów, którym podpierała się RPP, uzasadniając brak odpowiedzi ze strony polityki monetarnej na kryzys finansowy.

Przed obniżeniem kosztu pieniądza Radę powstrzymywały do niedawna również czynniki wewnętrzne. Inflacja w Polsce mierzona wskaźnikiem CPI w stosunku rocznym wyniosła w październiku 4,2% i pomimo jej spadku w stosunku do odczytu wrześniowego (4,5% rok do roku), wciąż znajduje się powyżej celu inflacyjnego wyznaczonego na poziomie 2,5%. Według prognoz Ministerstwa Finansów tempo wzrostu cen ma szanse spaść poniżej 4% jeszcze w tym roku, a w pierwszej połowie 2009 może nawet obniżyć się do poziomu celu wyznaczonego przez RPP. Ponadto kryzys finansowy nie pozostanie bez wpływu na tempo wzrostu polskiego PKB. Według prognoz NBP spowolni ono w 2009 roku do 2,8%. Bardziej optymistyczne prognozy zakłada Ministerstwo Finansów, które w poprawkach do budżetu na 2009 rok zakłada wzrost gospodarczy w przyszłym roku na poziomie 3,7%. Zmniejszy się w związku z tym presja inflacyjna, której wcześniej tak bardzo obawiała się Rada Polityki Pieniężnej. O możliwości spadku presji na wzrost cen świadczy między innymi spowolnienie tempa wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw w październiku do 9,8% w stosunku rocznym z 10,9% we wrześniu.

Spowolnienie gospodarcze, oprócz spadającego wskaźnika wzrostu PKB i pogorszenia prognoz, potwierdzają także dane o sprzedaży detalicznej oraz dynamice produkcji przemysłowej. Najnowsze dane o sprzedaży detalicznej wykazują tendencję spadkową ? dynamika sprzedaży zniżkowała w poprzednim miesiącu do 7,9% z 11,6% we wrześniu. W październiku tempo wzrostu produkcji przemysłowej spadło do 0,2% w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego; we wrześniu wskaźnik ten wyniósł 7%.

Wobec tych sygnałów płynących z gospodarki, członkowie Rady Polityki Pieniężnej przyjęli łagodniejszy ton wypowiedzi odnośnie przyszłego kierunku polityki monetarnej, a na ostatnim spotkaniu pod koniec listopada zdecydowali się na obniżkę kosztu pieniądza o 25 punktów bazowych do poziomu 5,75%. Listopadowe cięcie stóp procentowych jest najprawdopodobniej początkiem serii obniżek.

Złoty osłabiał się również na fali złych nastrojów inwestycyjnych dla regionu rynków wschodzących. Obniżki perspektyw ratingów oraz redukcje samych ocen zdolności kredytowej dla wielu krajów Europy Środkowo ? Wschodniej spowodowały, iż percepcja ryzyka inwestycyjnego w regionie uległa pogorszeniu. Pomimo iż surowe oceny agencji ratingowych ominęły Polskę, negatywne nastroje w stosunku do emerging markets nie oszczędziły polskiej gospodarki. Przełożyło się to między innymi na odpływ kapitałów zagranicznych z naszego kraju i osłabienie złotego.

W ostatnim czasie jednak sentyment na rynku uległ poprawie. Inwestorzy wstrzymali oddech, gdy amerykańskie indeksy giełdowe dotarły do poziomów pięcioletnich minimów. Rynek czekał na sygnał do bardziej decydowanego ruchu, nie wiadomo jednak było, czy spadki będą kontynuowane, czy też nastąpi wybicie. Ostatecznie silne wsparcia na minimach wytrzymały i rynek wykorzystał napływające na rynek pozytywne wiadomości z USA do odreagowania i korekty. Odbicie na Wall Street poprawiło nastroje na rynku i doprowadziło do umocnienia euro. To z kolei pociągnęło za sobą aprecjację złotego zarówno w stosunku do wspólnej waluty, jak i dolara. W obecnej chwili na rynku jest duża szansa na korektę, choć perspektywa dalszego cięcia kosztu pieniądza przez Radę Polityki Pieniężnej w średnim terminie, może osłabiać trend aprecjacyjny na złotym.

Tomasz Regulski, Joanna Pluta

TMS Brokers SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »