Ministerstwo szczere aż do bólu

Ministerstwo Finansów przyznaje, że wyższa akcyza na oleje opałowe doprowadzi do bankructw firm i zwiększenia bezrobocia. Mimo to taką receptę ma na rynkowe patologie.

Okazuje się, że rację mają ci, którzy alarmują, że wzrost akcyzy na oleje opałowe wyrządzi gospodarce więcej szkód niż pożytku. Zmniejszy się obrót, dzięki czemu dojdzie do wielu bankructw, a tym samym do wzrostu bezrobocia. Najciekawsze jest to, że przyznaje to Ministerstwo Finansów (MF) w uzasadnieniu do projektów zmian.

Resortowe paradoksy

Zyta Gilowska, minister finansów, chce podnieść akcyzę na oleje opałowe z 232 zł za 1000 litrów do 1048 zł, czyli do poziomu podatku na oleje napędowe. Podwyżka ma wejść 1 września. Tak duży skok akcyzy (ponad 400 proc.) wywinduje cenę oleju aż o 1 zł na litrze, co spowoduje spadek popytu. Ale nie tylko. W uzasadnieniach do projektów zmian zamieszczonych na stronie internetowej resortu czytamy, że podwyżka "może mieć wpływ na zmniejszenie zatrudnienia u dystrybutorów olejów". Oznacza to, że resort wie, że podnosząc akcyzę, zabije popyt na oleje opałowe. - Niewątpliwie tak się stanie. Cóż z tego, że indywidualni klienci dostaną zwrot części kosztów droższych olejów, skoro będą nań czekać nawet osiem miesięcy? Wielu wróci do węgla - mówi Aurelia Kuran-Puszkarska, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.

Reklama

Ministerstwo nie przewiduje zwrotu wydatków firmom. - W efekcie wielu dystrybutorów zamknie działalność, a producenci albo podniosą ceny, albo przeniosą produkcję za granicę. Myślą o tym już niektórzy producenci ziół, używający do ich suszenia olejów opałowych. Rozmawiałam z producentami szkła, którzy uważają, że wyższa akcyza na oleje podniesie ceny szkła nawet o 100 proc. Polskich producentów wyprą wówczas tańsi zagraniczni - dodaje Aurelia Kuran-Puszkarska.

Słabe argumenty

Koronnym argumentem Zyty Gilowskiej jest konieczność walki z powszechną, jej zdaniem, patologią polegającą na wykorzystywaniu olejów opałowych do napędu pojazdów, dzięki czemu budżet ponoć traci krocie. Czy to prawda? W uzasadnieniu podwyżki MF przyznaje się, że nie ma szacunków mówiących o skali szarej strefy. Nie ma też danych o stratach z tego tytułu. W uzasadnieniu strzela w ciemno: "można zakładać, że takie rozwiązanie może przynieść wzrost dochodów budżetu do 2 mld zł w ciągu roku".

- Skoro skurczy się rynek olejów opałowych, to niby z czego będzie ten wzrost wpływów? Przecież wpływy z akcyzy jeszcze bardziej spadną. Ponadto budżet straci na niższych wpływach z podatków dochodowych. Cóż więc z tego, że może uda się w jakimś stopniu ograniczyć szarą strefę, jeżeli wysokie koszty takiego rozwiązania poniosą uczciwi ludzie i firmy? - dziwi się szefowa izby paliw.

Witold Modzelewski, były wiceminister finansów, uważa, że wzrost akcyzy jest złym rozwiązaniem. - Rząd powinien lepiej wykorzystywać możliwości kontrolowania zawartości baków pojazdów. Tego się prawie nie robi - mówi Witold Modzelewski. Z danych MF wynika, że w 2005 r. na 100 skontrolowanych baków oleje opałowe znaleziono w... trzech.

Jarosław Królak

PAP/PulsBiznesu
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Finansów | oleje | akcyza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »