Możliwe przejęcie akcji i dokapitalizowanie

Największe banki chcą objąć akcje i dokapitalizować Wschodni Bank Cukrownictwa z Lublina, aby uchronić go przed upadłością. Dla nich będzie to znacznie tańsze rozwiązanie niż ewentualne bankructwo tego podmiotu. Po kłopotach Stoczni Szczecińskiej będzie to następne zdarzenie, które może pogłębić negatywne postrzeganie sektora bankowego przez inwestorów giełdowych.

Największe banki chcą objąć akcje i dokapitalizować Wschodni Bank Cukrownictwa z Lublina, aby uchronić go przed upadłością. Dla nich będzie to znacznie tańsze rozwiązanie niż ewentualne bankructwo tego podmiotu. Po kłopotach Stoczni Szczecińskiej będzie to następne zdarzenie, które może pogłębić negatywne postrzeganie sektora bankowego przez inwestorów giełdowych.

Nadzór bankowy już 1,5 miesiąca temu przedstawił bankom alternatywę - albo solidarnie uratują WBC, albo instytucja ta upadnie - wynika z informacji PARKIETU. Decyzja w tej sprawie miała zapaść na wczorajszym wieczornym posiedzeniu Komisji Nadzoru Bankowego. Do zamknięcia tego wydania gazety nie była jeszcze znana.

Upadek WBC mógłby znacznie pogorszyć wyniki finansowe całego sektora. W 2000 roku, w związku z bankructwem Banku Staropolskiego, pozostałe banki musiały dopłacić do funduszu gwarancyjnego 480 mln zł. Depozyty klientów Banku Staropolskiego stanowiły wówczas 780 mln zł. Były więc znacznie niższe niż w przypadku WBC, którego depozyty na koniec ub.r. miały wartość ponad 1 mld zł. Upadek lubelskiego banku byłby zatem dla sektora bardziej dotkliwy. Największe koszty musiałyby ponieść duże banki. Wysokość wpłat do funduszu gwarancyjnego jest bowiem proporcjonalna do udziału w depozytach sektora.

Reklama

Nie chcąc dopuścić do czarnego scenariusza, banki rozważają dokapitalizowanie WBC, gdyż jest to dla nich rozwiązanie dużo tańsze.

Prawdopodobnie władze bankowe zdecydowały się na stanowcze kroki wobec WBC po zbadaniu jego sprawozdania finansowego przez audytora, firmę Ernst & Young. - Miał on uwagi do naszego portfela kredytowego. Wyrażał też obawę o dalsze istnienie banku, jeśli nie dojdzie do jego dokapitalizowania. Zarząd przygotowuje stanowisko do wyników tego badania - powiedział PARKIETOWI Piotr Tefelski, wiceprezes Wschodniego Banku Cukrownictwa.

Według niego, WBC ma kłopoty z portfelem kredytów ratalnych. Ich źródłem była współpraca banku z pośrednikami kredytowymi. Wiceprezes zapewnił jednak, że bank nie ma problemów z płynnością. Dodał również, że od 2000 roku zmniejszył stratę do 9,5 mln zł. Współczynnik wypłacalności banku znajduje się jednak poniżej 8%, czyli minimum wymaganego przez prawo bankowe. W 2001 roku fundusze własne WBC spadły prawie o 63%, do 27,4 mln zł.

- Bank od 2 lat szuka inwestora, który mógłby go dokapitalizować. Jest to jeden z głównych elementów programu naprawczego przygotowanego przez zarząd. Zakłada on, że bank pozyska w drodze emisji 100 mln zł. Dzięki temu WBC stanie na nogi - wyjaśnił P. Tefelski.

Dotychczas zainteresowanie bankiem wyrażały: ING BSK, Pekao, Kredyt Bank, a także fundusze inwestycyjne. Negocjacje z nimi nie zakończyły się sukcesem. Obecnie WBC podpisał listy intencyjne w sprawie dokapitalizowania z dwoma inwestorami. Wiceprezes nie ujawnił, kim oni są.

- Dla WBC lepszym rozwiązaniem byłoby objęcie jego akcji przez inne banki niż doprowadzenie do jego upadłości - uważa P. Tefelski. Zapewnia, że odzyskają one zainwestowane pieniądze. Będzie to wymagało jednak trochę czasu. Bank nie współpracuje już z pośrednikami kredytowymi oraz prowadzi na dużą skalę działania windykacyjne. Zdaniem wiceprezesa, w ciągu 3-4 lat pozwolą one obniżyć szkodowość portfela kredytów do poziomu poniżej 5%.

Obecnie głównymi akcjonariuszami WBC są cukrownie, które posiadają około 60% jego akcji. Pozostałe walory należą do funduszu inwestycyjnego związanego z Rolimpeksem, Towarzystwa Ubezpieczeniowego Samopomoc oraz inwestorów indywidualnych. Bank posiada sieć 60 placówek oraz zatrudnia 1000 pracowników. Problemem dla niego jest brak scentralizowanego programu informatycznego.

- Wydaje się, że w tych warunkach zagrożenie upadłością WBC nie jest duże, a skala jego ewentualnego dokapitalizowania nie powinna wpłynąć na wyniki banków. Byłoby to bowiem zaksięgowane jako inwestycja i nie wpłynęło na rachunek wyników. Jednak w połączeniu z ostatnimi wydarzeniami w Stoczni Szczecińskiej na rynku pogłębi się negatywne postrzeganie sektora bankowego wśród inwestorów giełdowych. Obawiam się, że podobne kłopoty jak WBC z kredytami ratalnymi mogą mieć także inne banki - powiedział PARKIETOWI Grzegorz Zawada, analityk z Erste Securities Polska.

Dariusz Górski, analityk ING Securities, uważa, że inwestycja w WBC nie odbije się na wynikach sektora. - Banki oraz nadzór bankowy wyciągnęły wnioski z upadłości Banku Staropolskiego i nie dopuszczą, aby podobne wydarzenie negatywnie wpłynęło na ich wyniki finansowe - dodał analityk.

Nieoficjalnie wiadomo też, że KNB obserwuje też Bank Wschodni z Białegostoku. Jest to jednak podmiot znacznie mniejszy od WBC. Na koniec roku posiadał depozyty o wartości 244 mln zł.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: bank | nadzór | przejęcie | bankowy | Wschodni Bank Cukrownictwa | stoczni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »