Na dostosowanie do nowego prawa TP SA musi wydać 3 mld zł

Marek Józefiak, prezes Telekomunikacji Polskiej, nie kwestionuje konieczności zmian prawa telekomunikacyjnego. Narzeka jednak na krótkie okresy przejściowe, bo dostosowanie infrastruktury do nowych regulacji będzie kosztować aż 3 mld zł.

Marek Józefiak, prezes Telekomunikacji Polskiej, nie kwestionuje konieczności zmian prawa telekomunikacyjnego. Narzeka jednak na krótkie okresy przejściowe, bo dostosowanie infrastruktury do nowych regulacji będzie kosztować aż 3 mld zł.

- Dlaczego blokuje Pan przygotowywaną nowelizację prawa telekomunikacyjnego?

- To nieprawda. Dlaczego miałbym tak robić?

- Tak twierdzą operatorzy alternatywni.

- Operatorzy alternatywni zawsze wszelkie zło wiążą z TP SA.

- Jest Pan więc zadowolony z nowelizacji?

Nie do końca, ale nie zamierzam walczyć z nowymi przepisami. Wynikają one z przystosowywania naszych przepisów do unijnych. Protestuję jednak przeciwko skracaniu do minimum okresów dostosowawczych. Musimy mieć czas na dostosowanie naszej sieci do nowych regulacji, a to pochłonie minimum 3 mld zł.

Reklama

Jaki wpływ będzie mieć nowelizacja na pozycję rynkową TP SA?

Na pewno nam nie pomoże. Stracimy dużo udziałów w rynku. Ograniczone zostaną nasze działania, natomiast konkurencja uaktywniona. Od nas będzie jednak zależało, jak dużo stracimy klientów. Stąd intensywnie wdrażamy program restrukturyzacji.

- Pierwszego stycznia uwolniony zostanie rynek połączeń międzynarodowych. Czy alternatywni operatorzy będą mogli świadczyć usługi, czy liberalizacja pozostanie tylko na papierze.

- Nie mam pojęcia. Przecież nie ma jeszcze odpowiednich rozporządzeń. Jak w takiej sytuacji mam przygotować infrastrukturę i przyłączyć do sieci innych operatorów?

- Ile czasu potrzebuje TP SA na dostosowanie infrastruktury?

- Myślę, że około roku.

- Przez dwanaście miesięcy nowe regulacje będą więc martwe.

- Tak.

- Zaprzeczy Pan plotkom dotyczącym sprzedaży Centertela dla Orange, który grupuje operatorów komórkowych France Telecom?

- Zdecydowanie tak. Centertel będzie zawsze w grupie Telekomunikacji Polskiej. Jest konsolidowany w naszych wynikach i tak zostanie. Ma zbyt duże znaczenie dla wartości całej grupy.

- Za kilka miesięcy nie zmieni Pan zdania?

- Nie. Struktura właścicielska Centertela się nie zmieni.

- Kiedy Centertel zacznie przynosić zyski?

- Jest na dobrej drodze, chociaż założenie, że stanie się to w przyszłym roku, jest zbyt optymistyczne.

Czy Centertel ma szanse dogonić konkurencję?

- Tak. Na przełomie roku osiągniemy poziom Plusa. Po uruchomieniu tańszych rozmów z sieci TP SA do Centertela stanie się to jeszcze szybciej.

- A zmiana nazwy handlowej z Idei na Orange?

-To zupełnie inna sprawa. Pamiętając o tym, co powiedziałem wcześniej, trzeba sobie zadać pytanie, gdzie Centertel ma szukać wsparcia merytorycznego? Przecież nie w TP SA. Szansą jest Orange. Nie oznacza to jednak zmiany nazwy. Chodzi o ściślejszą współpracę. Trwają rozmowy dotyczące oferty roamingowej, zakupów sprzętu.

- Jest Pan zadowolony z obecnej wyceny rynkowej akcji TP SA?

- Zdecydowanie nie. Ich wartość jest znacznie wyższa niż wynika to z giełdowych notowań. Przecież ze spółki płynie sporo pozytywnych wiadomości, które powinny przełożyć się na wzrost wartości firmy. Bardzo konsekwentnie przeprowadzamy restrukturyzację. Z państwowego monopolu przestawiamy się na firmę zorientowaną na klienta. Mamy bardzo dobre wskaźniki finansowe, np. EBITDA do przychodów. Restrukturyzujemy zatrudnienie. To są bardzo pozytywne elementy.

- Co więc spowodowało tak niską wycenę tych akcji?

- Sytuacja na światowych rynkach telekomunikacyjnych, sytuacja naszego partnera branżowego, sytuacja makroekonomiczna... To są elementy od nas niezależne.

- Nie znajduje Pan problemów w samej spółce, które mogą odstraszać inwestorów od kupowania akcji?

- Nie. Obecnie zewnętrzne okoliczności znacznie mocniej wpływają na wycenę firmy niż nasze problemy. Kiedyś cena akcji TP SA dochodziła do 30 zł, a spółka była w zdecydowanie gorszej kondycji.

- Jak duże jest, Pana zdaniem, niedoszacowanie akcji TP SA?

- Nie chcę spekulować.

- Zachęci Pan inwestorów do kupna wypłacając dywidendę?

- Wszystkie wypracowane pieniądze będą inwestowane. Takie są ustalenia wspólników.

- Jak docelowo ma wyglądać grupa kapitałowa TP SA?

- Będzie oparta na czterech filarach: telefonii stacjonarnej, telefonii komórkowej, transmisji danych i multimediach.

- Multimedia to też telewizja cyfrowa?

- Raczej nie. Nowe, nie zbadane jeszcze obszary wymagają dużych inwestycji. A pieniędzy na nie jest mało i musimy je alokować bardzo efektywnie.

- Kiedy skończy się formowanie grupy kapitałowej?

- Proces trwa. Prawdą jest, że w obecnej chwili nasza struktura jest rozmyta. Zmiany strukturalne, które już zachodzą w firmie, są bardzo mocno związane z całym procesem restrukturyzacji spółki, zatrudnienia. Określenie konkretnej daty nie jest możliwe.

- Co do tej pory udało się zrobić?

- Kiedyś mieliśmy 49 oddziałów. Zerwaliśmy z tym tworząc kilka regionów. Likwidujemy biura obsługi klienta, bo chcemy wprowadzić call center, żebyśmy w końcu jako spółka telekomunikacyjna mogli obsłużyć naszego klienta przez telefon. Powstaną też punkty sprzedaży. Będziemy prowadzili sprzedaż naszych usług - telefonia stacjonarna, komórkowa, Internet itd.

- Czy budowanie grupy kapitałowej wiąże się z transakcjami kupna-sprzedaży?

- Poza spółkami, które nie stanowią naszej działalności podstawowej, tak - m.in. TP Wypoczynek, Ditels, Publitel zarządzane przez TP Invest. Zostały one po to wydzielone, aby lepiej nimi zarządzać i je sprzedać.

- TP Invest to bardzo tajemnicza spółka.

- Może to i dobrze. Nie jest to spółka, o której ma być głośno. Jest powołana do tego, aby efektywnie zarządzać spółkami wydzielonymi z Telekomunikacji Polskiej w celu ich późniejszej sprzedaży. Chcemy też, aby TP Invest świadczyła na rzecz TP SAj usługi konsultingowe.

- Ile firm udało się sprzedać do tej pory?

- W tym roku dwie. Sytuacja poszczególnych firm jest bardzo zróżnicowana. Np. dwóch czy trzech inwestorów stara się o zakup spółki energetycznej Enerkom. Negocjacje zbliżają się do końca. Inne spółki dopiero zaczynają być restrukturyzowane.

- Czy budując plany rozwoju grupy bierze Pan pod uwagę zmianę inwestora branżowego TP SA? France Telecom nie jest w najlepszej kondycji.

- Szefowie France Telecom wielokrotnie dawali do zrozumienia, że Polska ma dla nich znaczenie strategiczne. Nic się nie zmieniło. Bardzo pozytywnie oceniają inwestycję w TPSA.

- Kiedy FT skorzysta z opcji zakupu akcji 2,5 proc. akcji TP SA i w ten sposób przejmie kontrolę nad spółką?

- Ma czas do końca roku.

- Z jakimi kosztami dla TP SA wiąże się obecność inwestora branżowego. Mówi się o różnych umowach o doradztwo.

Nie ma żadnych kosztów. Umowa prywatyzacyjna zakłada pomoc ze strony inwestora w kwocie 200 mln zł. Jeśli chodzi o zamówienia, to 98 proc. jest realizowanych w Polsce. Nie ma żadnego transferu pieniędzy do inwestora.

- A jakie są korzyści?

- Know-how.

- Wcześniejsze plany TP SA zakładały, że w 2005 r. 40 proc. przychodów grupy będzie pochodziło z multimediów i transmisji danych, a po 30 proc. z telefonii komórkowej i stacjonarnej. Czy te plany są nadal aktualne?

- To bardzo odległa perspektywa, a zapowiedzi chyba zbyt optymistyczne. Jestem bardzo ostrożny w wycenie rynku multimediów. Nie doceniana jest natomiast telefonia stacjonarna, uatrakcyjniona usługami dodanymi. Rośnie także rynek telefonii komórkowej. Myślę, że przychody ułożą się w następujący sposób: telefonia stacjonarna, komórkowa, transmisja danych i multimedia.

- Może Pan podzielić strumień inwestycji na obszary, w których TP SA chce działać?

- Ważna jest telefonia komórkowa. To rynek w fazie dynamicznego wzrostu. Jeśli nie będziemy inwestować w ten segment, to nie będziemy czerpać zysków. Wszyscy trzej operatorzy doskonale wiedzą, że inwestycje w ten segment się opłacają. Na drugim miejscu jest telefonia stacjonarna, chodzi szczególnie o usługi dodane.

- Kiedy sprawy związane z informatyką zostaną uporządkowane?

- Myślę, że jeśli skończymy w przyszłym roku, to będzie duży sukces.

- Na trzeci kwartał zapowiadano nowy system rozliczeń oparty na rzeczywistym czasie rozmowy?

- Wprowadzimy ten system jeszcze w tym roku, z małym poślizgiem, w grudniu.

- Czy wzrosną wydatki inwestycyjne spółki? Mówiło się o 27 mld zł w ciągu czterech lat.

- Trudno mówić o wzroście inwestycji. Wydatki trzeba dobrze kierować opierając się na środkach, które mamy. Sytuacja na rynku nie jest dobra.

- Czy w związku z tym w grę wchodzą przejęcia innych firm. Na ten cel spółka miała przeznaczyć ponad 1,5 mld zł?

- Nie mamy takich planów.

- Firma rozważała też możliwość ekspansji poza granicami Polski?

- Nie stać nas na to. Ponadto inwestycje zagraniczne przy jednoczesnych redukcjach zatrudnienia w Polsce byłoby zachowaniem nie fair.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »