Najkrótsza droga do nowej pracy

W artykule wstępnym do tegorocznego wydania listy "Forbes 400" magazynu "Forbes" główny specjalista ds. produktu Lewis D'Vorkin pisze o początkach swojej pracy w tej gazecie.

- Chwyciłem czerwony flamaster i z zapałem pokreśliłem trzy wydania, z odwagą sugerując sposoby poprawy naszej słynnej marki medialnej - pisze. - Potem przesłałem moje rękodzieło Jimowi.

Szukasz pracy? Przejrzyj oferty w serwisie Praca INTERIA.PL

Ma na myśli Jima Michaelsa, legendarnego zmarłego redaktora naczelnego gazety. Wkrótce potem Jim zaprosił Lewisa na rozmowę. Trwało to trochę czasu, jednak po 10 latach w końcu zadzwonił telefon Lewisa. Dzwonił Jim Michaels z propozycją pracy.

Na zdjęciach: Najkrótsza droga do nowej pracy

Pierwsze prace miliarderów

Osiem wskazówek, jak odnieść sukces na rozmowie kwalifikacyjnej i zdobyć pracę

8 rad dla osób w tajemnicy szukających innej pracy

10 rad, jak na wiosnę odświeżyć swoją karierę

Historia Lewisa jest klasyczną opowieścią o tym jak bezpośredni kontakt otworzył drogę do świetnej pracy. Nie znalazł tego stanowiska z ogłoszenia ani przez kontakty osobiste. Wiedział, gdzie chce pracować, sprawdził nazwisko osoby odpowiedzialnej, dotarł do niej i przedstawił przy pomocy czerwonego flamastra przekonujące argumenty, przemawiające za tym, że jest materiałem na świetnego pracownika.

Najpierw internet

Zdaniem Kate Wendleton, założyciela i prezesa The Five O'Clock Club, amerykańskiej firmy doradztwa zawodowego, z tego sposobu korzysta niewielu szukających pracy. - Ludzie zawsze najpierw zaczynają odpowiadać na ogłoszenia w internecie - mówi. - A to prawdopodobnie najmniej efektywna rzecz, jaką można zrobić. W ten sposób pracę znajduje niecałe 10 proc. osób - podkreśla.

Wielu z nas dostało pierwszą pracę przez kontakt bezpośredni. Niektórzy chodzili pewnie kiedyś od sklepu do sklepu w centrum handlowym, pytając się menadżerów o pracę jako sprzedawca. Niektórzy obeszli swojego czasu wszystkie bary w okolicy w poszukiwaniu pracy w charakterze kelnera lub jego pomocnika. Ta metoda sprawdza się również na późniejszych etapach kariery.

Nie mylić kontaktu bezpośredniego z networkingiem

Wendleton twierdzi, że ludzie często mylą kontakt bezpośredni z networkingiem, czyli nawiązywaniem kontaktów. Podkreśla, że networking jest skutecznym sposobem szukania pracy, ale można się na nim zawieść. Masz dalszego znajomego, który pracuje na produkcji w firmie, w której chcesz dostać pracę w marketingu. Umów się z nim oczywiście na lunch. Świetnie, jeśli znajomy jest w stanie szepnąć dobre słowo o tobie twojemu przyszłemu szefowi. Nie pozwól jednak, by powstrzymało cię to od udania się bezpośrednio do osoby, która będzie twoim przełożonym.

Zrób rozeznanie

Wendleton radzi, by plan nawiązania bezpośredniego kontaktu zacząć od sporządzenia listy firm, gdzie chcesz pracować, poznania nazwiska kierownika działu, do którego będziesz się zwracał, i skontaktowania się z nim. The Five O'Clock Club radzi, by na liście umieścić od 50 do 60 firm w trzech kategoriach: A, B i C. Na liście C znajdą się firmy, które potencjalnie chciałyby cię zatrudnić, ale dla których nie chcesz pracować. Lista A to miejsca, gdzie najbardziej chcesz pracować. Wendleton radzi, by zacząć od listy C, a dopiero potem spisać listę B. Zanim dojdziesz do listy A powinieneś dostać już kilka propozycji pracy, więc będziesz mógł powiedzieć firmom A: - Mam cztery propozycje, ale to dla was najbardziej chciałbym pracować.

Chwytliwy początek

Do każdej firmy przygotuj osobny list, a najlepiej przygotuj go pod osobę, z którą się kontaktujesz. - Możesz napisać: "Wiem, że w wielu firmach w waszej branży spadła sprzedaż międzynarodowa" - sugeruje Wendleton. "Mam 10-letnie doświadczenie w marketingu międzynarodowym w waszej branży i udało mi się poprawić wyniki sprzedaży w każdej mojej poprzedniej firmie". Wendleton nazywa to "chwytliwym" początkiem. Następnie wymień w punktach swoje konkretne osiągnięcia. Jeśli pracowałeś na przykład w firmie Gap, to napisz, że w okresie 2 lat od 2002 r. do 2004 r. udało ci się zwiększyć sprzedaż w Wielkiej Brytanii o 35 proc.

Wyślij emaila i list tradycyjny

Wendleton sugeruje, że w przypadku firm z listy C można być trochę mniej agresywnym niż w przypadku listy A. Listy do firm z listy C kończ formułką: "Wiem, że mają Państwo dużo pracy, nie będę więc kontaktować się z Państwem telefonicznie. Proszę jednak o telefon, jeśli chcieliby się Państwo ze mną spotkać". Dołącz życiorys. Listy do firm z listy A kończ formułką: "Pozwolę sobie do Państwa zadzwonić za kilka dni". Wendleton radzi, by wysłać kopię listu pocztą elektroniczną lub tradycyjną. W liście przesłanym pocztą elektroniczną dopisz, że doślesz również list w formie papierowej.

Najpierw poznaj asystentkę

Wendleton ma dużo rad na temat kontaktów telefonicznych z firmami z listy A. Po pierwsze, radzi, żeby przed wysłaniem listu lub emaila zaznajomić się z asystentką osoby, z którą się kontaktujesz. Potraktuj ją z szacunkiem. Przedstaw się, wyjaśnij powód rozmowy i powiedz jej, że może się za jakiś czas spodziewać twojego listu. Możesz jej krótko opowiedzieć o sobie. "Mam 10 lat doświadczenia w marketingu międzynarodowym i sądzę, że mógłbym coś zrobić dla waszej firmy". Możesz następnie uprzejmie acz stanowczo poprosić, żeby miała twój list na uwadze. Dołącz do listu zaadresowaną do asystentki notatkę na kartce samoprzylepnej, tak by otwierając korespondencję do szefa, wiedziała, że zwracasz się bezpośrednio do niej.

Wendleton radzi, by zostawić tylko jedną wiadomość telefoniczną w celach kontaktowych. - Można kilka razy zadzwonić do asystentki, ale nie należy zostawiać kolejnych wiadomości. Za każdym razem poproś tylko, żeby do ciebie oddzwoniono i zapytaj, kiedy najlepiej możesz zadzwonić. Spróbuj zadzwonić wcześnie przed przyjściem asystentki lub późnym popołudniem. Przygotuj się, że będziesz musiał wykonać co najmniej 15 telefonów zanim połączą cię z szefem - podkreśla Wendleton.

Człowiek-dynamit

Twoim celem w metodzie kontaktu bezpośredniego jest spotkanie się z osobą, która ma władzę, by cię zatrudnić i przekonać ją, że będziesz cennym nabytkiem do jej zespołu. Wendleton poznała niedawno osobę szukającą pracy, która jej zdaniem była istnym "dynamitem". Szukała akurat osoby na niższe stanowisko asystenckie, która mogłaby umawiać klientów na spotkania. Ten "dynamit" zrobił jednak na Wendleton takie wrażenie, że stworzyła dla tego mężczyzny nowe stanowisko szefa marketingu. - Musieliśmy tylko zmienić nasze myślenie o nim - mówi.

Kraje, gdzie tej jesieni będzie najwięcej nowych miejsc pracy

Susan Adams

Forbes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »