Największe spółki giełdy wzmocniły trend

Ostatnia euforia na giełdzie w Warszawie nie jest modelowym przykładem hossy. W teorii to właśnie spółki silne fundamentalnie powinny zapoczątkować wzrostowy trend, a zwyżka spółek -śmieciowych- powinna go natomiast kończyć.

Ostatnia euforia na giełdzie w Warszawie nie jest modelowym przykładem hossy. W teorii to właśnie spółki silne fundamentalnie powinny zapoczątkować wzrostowy trend, a zwyżka spółek -śmieciowych- powinna go natomiast kończyć.

U nas przebiega to na odwrót. Pytanie tylko, czy taki rozwój wydarzeń zapowiada, że stoimy dopiero na progu prawdziwej hossy, czy też wydarzenia na GPW - jak zwykle - nie poddają się jakiejkolwiek logicznej analizie? Kto znajdzie odpowiedź na to pytanie, wygra los na loterii.

Indeksy WIG i WIG20 podczas drugiej fali wzrostów biją kolejne rekordy i znajdują się na poziomie kilkuletnich maksimów. Do historycznych rekordów indeksowi WIG pozostał zaledwie 8-proc. dystans. Atak WIG-u na rekord wszech czasów z marca 2000 roku, czyli 22 868,40 - ma szanse powodzenia, bo do silnych wzrostów włączyły się najcięższe spółki. Jednak nie ma co się łudzić, że rekord padnie bez ofiar. Zanim WIG dotrze do maksimum, rynek musi przeżyć bolesną korektę, w trakcie której najmocniejsi gracze wycisną akcje z tzw. słabych rąk.

Reklama

Jeszcze przed tygodniem taki scenariusz wydawał się mało realny. Na parkiecie brylowali bowiem średniacy. Od minionej środy sytuacja zupełnie się zmieniła. Teraz ton wydarzeniom nadają spółki z indeksu WIG20. Z miejsca przełożyło się to na wartość obrotów, która wreszcie zaczęła być adekwatna do aspiracji GPW do miana największego rynku akcji w tej części Europy. Dochodzące do 1 mld zł obroty na rynku kasowym to imponujące osiągnięcie. Problem w tym, że to zasługa zaledwie garstki emitentów. Cóż z tego, że akcje Bestu zyskały w sierpniu ponad 300 proc. kiedy ich udział w kapitalizacji rynku sięga jedynie ułamków procent.

Dysproporcje między zmianą ceny akcji, a wartością rynkową danego podmiotu są na GPW ogromne. Nawet 100-proc. skok kursu Howella, innego beneficjenta sierpniowej hossy, wartościowo przekłada się na zwiększenie kapitalizacji spółki o zaledwie 4 mln zł. Na drugim biegunie rynku, zaledwie 1-proc. zwyżka notowań TP SA to w kapitalizacji spółki kwota rzędu 230 mln zł, zaś w przypadku KGHM to ponad 40 mln zł. To prosty przykład na to, dlaczego prawdziwa hossa nie może się obyć bez największych spółek. Dochodzące do setek procent zmiany kursów małych firm nie są w stanie zrekompensować braku ruchu ze strony blue chipów.

Specyfiką każdej giełdy są mali emitenci i nie należy im zamykać drogi na parkiet. Takie podmioty dają szansę wykazania się spekulantom. Jednak budzące podziw wzrosty to przede wszystkim efekt niskiej płynności walorów, gdzie pojedyncze zlecenia potrafią odmienić trend na danym papierze. Napływ na GPW zachodniego kapitału przejawiający się popytem na walory blue chipów pozwolił w trakcie ostatnich pięciu sesji na umocnienie wzrostowej tendencji całego rynku. Uchronił także warszawski parkiet przed prognozowaną przez analityków korektą pierwszej fali wzrostów, w której to przy biernej postawie największych emitentów pierwsze skrzypce odgrywały małe i średnie spółki.

Przez cały lipiec, kiedy królowała na parkiecie swoista -druga liga- spółek, kapitalizacja GPW wzrosła o 11 mld zł. Tymczasem tylko od minionej środy wartość giełdy wzrosła już niemal o 10 mld zł. Największy udział w tak spektakularnym wzroście wartości rynku miały najcięższe spółki, jak Telekomunikacja Polska SA, KGHM, PKN Orlen i Pekao SA. Dwie pierwsze bez problemu rozprawiły się przy tym z silnymi oporami, które dotychczas skutecznie ograniczały wzrosty. Bariera 15 zł w przypadku teleoperatora, czy 20 zł dla KGHM jeszcze kilka dni temu wydawała się nie do przejścia. Co ciekawe, ceny docelowe szacowane przez analityków w sierpniowych rekomendacjach były o kilkadziesiąt procent niższe.

Przykładowo, akcje miedziowego kombinatu są według większości analiz warte nie więcej niż 14 zł. Tymczasem tylko w sierpniu wycena KGHM wzrosła o 20 proc., zaś Telekomunikacji Polskiej o 12 proc.Na próżno szukać racjonalnych, a co ważniejsze, przekonujących przesłanek dla tak znacznego wzrostu rynku. To zlepek czynników, z których każdy, w większym lub mniejszym stopniu, wpływa na wycenę poszczególnych walorów. W przypadku dużych spółek, z wyłączeniem większości sektora bankowego, takim impulsem jest zapewne widoczne w wynikach finansowych ożywienie gospodarcze. Inwestorzy zaczęli wreszcie dyskontować fakty. A te w powiązaniu z dobrym i dobrze zapowiadającymi się prognozami tworzą uzasadnione fundamenty dla wzrostu cen akcji.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: trend | WIG | KGHM Polska Miedź SA | giełdy | GPW | procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »