Nie ma szans na reformę finansów

Uspokojenie rynków finansowych, które nerwowo zareagowały na dymisję Zyty Gilowskiej, już wkrótce okaże się złudne. Złoty może ponownie zanurkować poniżej poziomu 4,135 za euro, bo nowy minister, Paweł Wojciechowski, będzie miał spory kłopot z uspokojeniem inwestorów.

Uspokojenie rynków finansowych, które nerwowo zareagowały na dymisję Zyty Gilowskiej, już wkrótce okaże się złudne. Złoty może ponownie zanurkować poniżej poziomu 4,135 za euro, bo nowy minister, Paweł Wojciechowski, będzie miał spory kłopot z uspokojeniem inwestorów.

Nie ma politycznego zaplecza, a według analityków Banku BPH, będzie dla części działaczy PiS osobą kontrowersyjną - wcześniej był doradcą m.in. Jerzego Hausnera i Wiesława Kaczmarka. Jednak największym problemem będzie dla niego reforma finansów publicznych, bo obecna koalicja nie jest skłonna do ograniczania wydatków, wolałaby raczej pieniądze rozdawać.

- Do zmian systemowych potrzeba politycznej i ekonomicznej odwagi. Nie sądzę, by w obecnej sytuacji politycznej można było na nią liczyć - twierdzi Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.

Nowy szef finansów państwa deklaruje jednak dokończenie reformy podatkowej, choć z niewielkimi modyfikacjami.

To będzie kontynuacja polityki Zyty Gilowskiej - powiedział zaraz po ogłoszeniu nominacji.

Podatki do poczekalni

Część ekonomistów jest jednak przekonana, że nie ma czego kontynuować.

- Zyta Gilowska nie zrobiła z systemem podatkowym nic, co miałoby szansę wpłynąć na sytuację polskich podatników - uważa Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.

I podkreśla, że zmiana systemu podatkowego jest konieczna. Tylko wówczas w budżecie znajdzie się więcej pieniędzy.

- Ten system, który mamy, zabija polską przedsiębiorczość. Powoduje, że PKB jest mniejsze, niżby mogło być - dodaje Gwiazdowski.

Zdecydowanie większe szansę na powodzenie, niż w przypadku zmian w systemie podatkowym, może mieć nowy minister w utrzymaniu takiego poziomu deficytu budżetowego, który nie przekroczy kwoty 30 mld zł. Pod warunkiem jednak, że nie zgodzi się na zwiększenie wydatków budżetowych, czego domagają się dwaj populiści w rządzie - Andrzej Lepper i Roman Giertych.

- Walka z rozdawnictwem będzie trudniejsza niż kiedykolwiek, bo minister finansów nie będzie wicepremierem - zauważa Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank.

Jednym z priorytetowych zadań Pawła Wojciechowskiego będzie też dokończenie prac nad budżetem na 2007 rok. Powinien zaprezentować się jako obrońca rygoryzmu fiskalnego, co powinno uspokoić rynki finansowe. Nie należy natomiast spodziewać się reformy systemu świadczeń społecznych.

KIM JEST PAWEŁ WOJCIECHOWSKI

Absolwent SGPiS, stypendysta amerykańskich uczelni John Carrol University i Case
Western Reserve University. Przed nominacją na ministra finansów był doradcą w gabinecie premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Wcześniej zajmował m.in. stanowisko prezesa Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego Allianz Polska. Był ponadto doradcą w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych kierowanym przez Wiesława Kaczmarka.

- Wszyscy wiedzą, co jest najważniejsze do zrobienia. Nie wiadomo natomiast, który minister da sobie z tym radę - stwierdza Witold Orłowski, główny ekonomista PricewaterhouseCoopers.

Sama Zyta Gilowska stara się uspokajać nastroje, twierdząc, że sytuacja makroekonomiczna kraju jest dobra i nie ma tzw. fundamentalnych zagrożeń. Opinie ekspertów są rozbieżne. Część z nich jest przekonana, że nic się nie zmieni, bo była wicepremier nie zrobiła tego, co zapowiadała. Będziemy więc mieli do czynienia z polityką drobnych kroków, które nie przynoszą znaczących rezultatów.

Zawiedzeni ekonomiści

- Gilowska rozczarowała - dowodzi Marcin Peterlik.

Dlaczego? Bo jeszcze na długo przed objęciem stanowiska prezentowała tezy gospodarcze, które na ogół były pozytywnie odbierane przez rynki oraz inwestorów. Nic nie wyszło z realizacji. Barierą okazały się uwarunkowania polityczne.

Według Rafała Antczaka z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych, działania wicepremier Gilowskiej mały charakter pozorny. Ekonomista zwraca uwagę, że zastopowanie zapowiadanych wcześniej reform będzie sporym kłopotem dla jej następcy. Wzrosną obawy o możliwość dokonania pozytywnych zmian w finansach publicznych i w polityce wobec przedsiębiorców.

- To była polityka mówienia o reformach, a nie ich realizacji. Można się z tym często spotkać w krajach dawnego Związku Radzieckiego - twierdzi Rafał Antczak.

Eksperci oceniający negatywnie działania Gilowskiej wskazują na kilka czynników, które legły u podłoża jej klęski. Jednym z zasadniczych okazał się brak politycznego zaplecza.

- Nie zrobiła tego, czego i tak zrobić nie mogła ze względu na brak poparcia w rządzie i wśród większości parlamentarnej. Ale mogła chociaż spróbować. Nie zaproponowała bardzo radykalnego programu przyspieszenia konwergencji fiskalnej i ograniczenia deficytu finansów publicznych - uważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. Jankowiak zwraca uwagę zwłaszcza na brak jakichkolwiek działań ograniczających dużą skalę wydatków budżetu.

Równie sceptycznie odnosi się do dokonań Zyty Gilowskiej Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. - Dla mnie miarą sukcesu ministra finansów jest uchwalenie ustawy. O ile wiem, Gilowskiej nie udało się przeforsować żadnej ustawy. Cały wysiłek poszedł w przygotowanie reformy podatków - oznajmia. Reformy jednak nie ma, a jej projekt jest różnie oceniany.

Analitycy zwracają uwagę na niewielkie zaplecze eksperckie byłej wicepremier. Uważają, że Gilowskiej zabrakło determinacji do walki o realizację swoich celów. Z drugiej strony przyznają, że trudno mieć do niej pretensje - za krótko była ministrem. - Miała plany. Niestety nie zdążyła ich zrealizować - tłumaczy prof. Orłowski.

Zabrakło m.in. oczekiwanych przez przedsiębiorców rozwiązań w sprawach VAT. Nie udało się zlikwidować patologii związanych z wydatkami socjalnymi. Zycie Gilowskiej zabrakło także zręczności w porozumiewaniu się z uczestnikami rynku finansowego.

Oceny działalności Gilowskiej nie ograniczają się jedynie do jej krytyki.

- Swoją osobą i wypowiedziami na temat kierunków zmian w zakresie reformy finansów publicznych i kształtowania polityki budżetowej uspokoiła sytuację na rynkach finansowych. Rynki wierzyły jej, że będzie dobrze pilnowała finansów publicznych. To było najważniejsze - przekonuje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP.

Gwarant stabilności

- Jej sytuacja była trudna: gdy objęła stanowisko wicepremiera i ministra finansów, nie było pewne, czy rząd się utrzyma. Trwały boje, których efektem mogły być wcześniejsze wybory - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, główny ekonomista Citibanku Handlowego.

- Była gwarantem stabilności, blokowała złe propozycje - dodaje Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.

Jak w tej sytuacji oceniany będzie Paweł Wojciechowski, następca Zyty Gilowskiej? Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK przyznaje: - Szkoda, że zostanie zastąpiona przez kogoś, o kim trudno cokolwiek powiedzieć.

Czy wobec tych sprzecznych ocen Zyta Gilowska wypada korzystnie na tle swoich poprzedników? Porównanie jest trudne: ministrowie (z wyjątkiem Teresy Lubińskiej) mieli przynajmniej rok, który jest minimalnym okresem, żeby coś poważnego zrobić. Według prof. Orłowskiego, na tle ministra Jarosława Bauca Zyta Gilowska wypada nieźle, bo w budżecie nie ma dziury. Na tle minister Lubińskiej - zdaniem Ryszarda Petru - bardzo dobrze. W porównaniu z ministrem Gronickim - słabo. Ten ostatni, choć wiele nie zrobił, świetnie komunikował się z rynkami finansowymi i doprowadził do obniżki kosztów obsługi długu. Ale Petru zaznacza: - Jeśli będzie się opowiadać historię gospodarczą Polski, to nie padnie ani nazwisko Lubińskiej, ani Gronickiego, ani Belki, ani Gilowskiej.

Reklama

Adam Woźniak

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »