Odpłynęło aż 5 mld dolarów
Dlaczego w zeszłym tygodniu załamały się giełdy rynków wschodzących? Poznaliśmy odpowiedź: wystraszeni inwestorzy wycofali z operujących tu funduszy ponad 5 miliardów dolarów. To gigantyczna kwota.
Polska ucierpiała szczególnie. Jak wynika z danych Emerging Portfolio Fund Research (EPFR), grupa funduszy lokujących na rynkach wschodzących Europy zanotowała w tygodniu zakończonym 24 maja (czwartek do środy) odpływ środków wartych 1,245 mld USD, najwyższy w historii. Odpowiadało to czterem procentom ich całkowitych aktywów.
Analitycy Domu Maklerskiego BZ WBK wyliczyli, że biorąc pod uwagę m.in. udział Polski w regionalnych indeksach akcji, z warszawskiej giełdy wyparował zagraniczny kapitał wyceniany na 200 mln USD, czyli ok. 600 mln zł. Wycofywanie zagranicznych pieniędzy z GPW nie jest niczym niezwykłym - odpływają strumieniem już od września - jednak pierwszy raz przybrało takie rozmiary. Licząc całe miesiące, najgorszy do tej pory był kwiecień. Wszystko wskazuje, że maj przebije ten rekord.
W zeszłym roku do funduszy kupujących papiery firm z emerging markets wpłacono zawrotne 20,3 mld USD, a w tym - do feralnego zeszłego tygodnia - dodatnie saldo przekraczało 32,8 mld USD (teraz spadło do 27,9 mld USD). Inwestorzy nie szczędzili pieniędzy na inwestycje w krajach takich, jak Rosja czy Indie, gdzie w minionych latach można było nawet zwielokrotnić majątek.
- Odpływ pieniędzy uważam za zdrową korektę po ogromnych wpływach w ostatnich latach, bo silne fundamenty na większości rynków wschodzących pozostają niezmienione - mówi "Parkietowi" Brad Durham, dyrektor zarządzający EPFR. Podkreśla, że fala realizacji zysków dotyczyła nie tylko inwestycji w akcje z emerging markets, lecz także takich aktywów, jak surowce czy nieruchomości. To tym bardziej wskazuje, że mieliśmy do czynienia z przejściowym załamaniem.
Tomasz Goss-Strzelecki