Orlen ma ropę do września
Płocki koncern dostał zapewnienie od przedstawicieli Jukosu i Petrovalu, że sierpniowe dostawy ropy są niezagrożone. Nie wiadomo jednak, co dalej.
Decyzja rosyjskich komorników dotycząca wstrzymania sprzedaży ropy przez Jukos i spółki zależne może oznaczać, że polski rynek zostanie pozbawiony blisko połowy dostaw. Większość surowca kupowanego przez PKN i Grupę Lotos pochodzi od Jukosu. - Obecnie nie widzimy bezpośrednich zagrożeń dostaw. Spółka Petroval, która w imieniu Jukosu realizuje dostawy, w lipcu wykonała je zgodnie z umową. Od przedstawiciela Jukosu otrzymaliśmy pisemne potwierdzenie realizacji dostaw ropy naftowej w sierpniu - czytamy w komunikacie Orlenu.
Natychmiastowa zmiana dostawcy ropy jest raczej nierealna. - Sytuacja jest bardzo poważna. Decyzji, które zmieniałyby dostawców ropy do Polski, nie podejmuje się z dnia na dzień. Należy liczyć na działania dyplomatyczne, czyli polsko-rosyjskie rozmowy o zapewnieniu ciągłości dostaw, na szczeblu prezydenckim i rządowym - mówi Adam Szejnfeld, przewodniczący sejmowej komisji gospodarki, poseł Platformy Obywatelskiej.
Teoretycznie istnieje możliwość zwiększenia dostaw ropy przez Naftoport, którego zdolności przeładunkowe to 30 mln ton rocznie (konsumpcja w Polsce wynosi ok. 18 mln ton). Aby wyrównać braki dostaw ropy z Jukosu, w Naftoporcie co 6 dni powinien być rozładowywany tankowiec o pojemności 100 tys. ton. Zapasy paliw w Polsce wystarczą na ok. 2 miesiące.