Orlen przygotowany na zakłócenia w dostawach ropy z Rosji

PKN Orlen zapewnia, że praca rafinerii jest niezagrożona, mimo wstrzymania dostaw rurociągiem Przyjaźń - spółka dysponuje odpowiednią ilością ropy, by utrzymać produkcję na dotychczasowym poziomie. Koncern może pracować w tym trybie nawet przez kilka miesięcy, realizując dostawy morskie surowca oraz korzystając z własnych zapasów.

- Trudno powiedzieć, na jak długo wstrzymane zostaną dostawy ropociągiem Przyjaźń. Jesteśmy przygotowani nawet gdyby to miało potrwać kilka miesięcy - powiedział Zbigniew Leszczyński, członek zarządu ds. rozwoju PKN Orlen.

Zapewnił jednocześnie, że obecnie sytuacja jest pod kontrolą. - Mamy zabezpieczony wolumen ropy, by prowadzić przerób zgodnie z naszymi planami. Zapasy, którymi dysponujemy, dywersyfikacja dostaw, sprawiają, że jesteśmy w pełni zabezpieczeni - powiedział Leszczyński. Zdaniem członka zarządu Orlenu, technicznie jest możliwe zabezpieczanie w pełni potrzeb płockiej rafinerii dostawami morskimi. Zapewnił, że są jeszcze wolne moce w rurociągu z Gdańska do Płocka, którym można transportować do rafinerii ropę kupioną drogą morską.

Reklama

Dziennikarze pytali zarząd koncernu, na ile problemy z dostawami rosyjskiej ropy związane są z kwestiami technicznymi, a na ile z politycznymi. - Uważamy, że pogorszenie jakości ropy wynika z problemów technicznych - odpowiedział jednoznacznie Leszczyński.

Przedstawiciele PKN nie podali szczegółów dotyczących ewentualnych skutków finansowych wynikających z utrudnień w dostawach ze Wschodu. - Co do kosztów - trudno powiedzieć. Wszystko zależałoby od tego, po jakich cenach kupilibyśmy ropę. Mamy podpisane kontrakty na dostawę surowca drogą morską. Możliwe jest, że moglibyśmy nie odnotować wpływu na koszty naszej produkcji - powiedział Leszczyński.

Przedstawicieli spółki pytano również o możliwość wystąpienia o rekompensatę finansową związaną z przerwą w dostawach. - Mamy podpisany kontrakt. Jeśli będzie potrzeba skorzystania z zapisów, które gwarantuje nam kontrakt, zrobimy to - powiedział.

Według Leszczyńskiego pojawiają się sygnały, że jakość surowca na odcinku rurociągu Przyjaźń za wschodnią granicą Polski jest już lepsza. - Spodziewamy się że w najbliższych dniach jakość ropy się poprawi - powiedział.

Obecnie około 50 proc. przerabianej przez Orlen ropy pochodzi z kierunków innych niż wschodni. Dostawy pochodzą m.in. z Norwegii, Angoli, Nigerii i Arabii Saudyjskiej. Leszczyński powiedział, że na chwilę obecną poziom dywersyfikacji jest optymalny, choć spółka nie wyklucza dalszego zwiększania zakupów innych gatunków ropy w przyszłości.

19 kwietnia PERN, operator polskiego odcinka rurociągu Przyjaźń, otrzymał informację od białoruskiego Gomeltransneft o zaobserwowanym zwiększonym stężeniu chlorków organicznych w ropie dostarczanej ma Białoruś z Rosji. Przekroczenie norm nastąpiło również w przypadku ropy dostarczanej do Polski. Informacja o przekroczeniu norm została przekazana także rafineriom niemieckim.

PERN wprowadził regularne pomiary zawartości zanieczyszczenia w dostarczanej ropie naftowej, jednocześnie wstrzymując odbiór zanieczyszczonej ropy w punkcie Adamowo, na granicy z Białorusią.

Sytuację ratują zgromadzone zapasy, których obowiązek jest opisany ustawowo. Polska jest zobowiązana do utrzymywania 90-dniowych zapasów interwencyjnych ropy i paliw. Zapasy utrzymują importerzy ropy i paliw, producenci paliw oraz Agencja Rezerw Materiałowych, podlegająca Ministerstwu Energii.

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa | rurociąg Przyjaźń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »