Paniczna wyprzedaż

- Papiery nie podniosą się bez deklaracji Telii dotyczących dalszego finansowania polskiej firmy - uważają analitycy. - W najbliższym czasie zostanie zakończone przygotowywanie biznesplanu, na podstawie którego nasi akcjonariusze podejmą decyzje dotyczące źródeł finansowania - powiedziała PARKIETOWI Jolanta Ciesielska, rzecznik prasowy Netii.

Deklaracja Telii, głównego udziałowca Netii, co do sposobów dalszego finansowania polskiej firmy, już od dłuższego czasu była traktowana przez rynek jako jedyny czynnik, który mógłby powstrzymać spadek kursu jej akcji. Szwedzki koncern telekomunikacyjny nie zamierzał jednak uspokajać rynku. - Prowadzimy ostatnio rozmowy, lecz musimy dowiedzieć się, w jaki sposób Netia chce się rozwijać - mówił miesiąc temu Bo Jacobson, wiceprezes ds. finansowych Telii. Marianne Nivert, prezes spółki, dodała, iż Telia oceni, czy z przygotowywanego przez polską firmę biznesplanu mogą wyniknąć korzyści dla akcjonariuszy.

- Przygotowanie tego biznesplanu jest już w końcowej fazie realizacji. Przez cały czas prowadziliśmy na bieżąco konsultacje z naszymi głównymi udziałowcami - powiedziała PARKIETOWI Jolanta Ciesielska, rzecznik prasowy Netii.

Można się więc spodziewać, iż Telia, bez udziału której niemożliwe jest w praktyce pozyskanie około 350 mln USD potrzebnych do zakończenia planu inwestycyjnego, w najbliższym czasie będzie musiała określić swoje plany wobec drugiego co do wielkości polskiego operatora telefonii stacjonarnej. Czy jednak obecna sytuacja na naszym rynku telekomunikacyjnym pozwoli Netii na skonstruowanie takiego planu rozwoju, który uwzględniając jej ogromne zadłużenie (skonsolidowane zobowiązania firmy wynosiły na koniec czerwca niemal 3,8 mld zł), stworzy szanse, iż kolejne inwestycje przyniosą wartość dla akcjonariuszy?

Zdaniem specjalistów, jest to raczej niemożliwe. Spowolnienie wzrostu gospodarczego oraz bardzo szybki rozwój rynku telefonii komórkowej powodują, iż tradycyjna telefonia stacjonarna staje się coraz mniej rentownym interesem. Dowodem może być tu Telekomunikacja Polska, która utrzymuje wzrost przychodów praktycznie wyłącznie dzięki podnoszeniu cen

Sytuacja Netii jest tu znacznie gorsza. TP SA ma już stabilną i dużą bazę klientów. Jej główny konkurent - nie. Co więcej, mimo ambitnych planów przyrost linii telefonicznych jest znacznie niższy od oczekiwań rynku. W II kwartale br. Netia podłączyła zaledwie 14 tys. linii, i to mimo że był to pierwszy pełny kwartał operowania w warszawskiej strefie numeracyjnej - najatrakcyjniejszej części rynku telekomunikacyjnego w Polsce.

- Nie wyobrażam sobie, by dalsza działalność Netii mogła być kontynuowana bez redukcji zadłużenia. Jeśli tracić będą posiadacze obligacji, to nie ma możliwości, by nie stracili akcjonariusze - powiedział nam jeden z giełdowych analityków branży telekomunikacyjnej. Efektem wszystkich zewnętrznych i wewnętrznych czynników jest fakt, iż akcje Netii tracą na wartości systematycznie od początku notowań (od debiutu straciły one ponad 97%). Ostatnie dni przyniosły kolejną falę panicznej wręcz wyprzedaży. Po środowym spadku o 16,7%, wczoraj akcje Netii straciły kolejne 15,1%. O skali paniki świadczyć może fakt, iż w trakcie sesji walory traciły w stosunku do zamknięcia z dnia poprzedniego nawet 31,8%. Tak dużej zniżce towarzyszyły ogromne obroty - w trakcie sesji właściciela zmieniło 1 155,8 tys. walorów (3,7% wszystkich akcji), co było absolutnym rekordem w historii spółki. Maklerzy, z którymi rozmawiał PARKIET, uważają, iż jednym z powodów tak dużej wyprzedaży jest czyszczenie portfela przed końcem kwartału. Dodatkowo groźba wycofania Netii z NASDAQ skutkuje najprawdopodobniej umarzaniem kwitów depozytowych i wyprzedażą akcji przez Bank of New York.