Patologiczna struktura płac

Gdyby mnie ktoś zapytał, na czym zaczął sobie łamać zęby rząd Donalda Tuska w pierwszych stu dniach rządzenia, to odpowiedziałbym, że na służbie zdrowia. Bo problem jest poważny i spędza sen z powiek niejednemu z kolejnych, nie tylko ministrów zdrowia, ale tym wszystkim, którzy na co dzień tą problematyką się zajmują.

Prawie 10 miliardów długów, z czego ponad 3 miliardy to zadłużenie wymagalne. A to już nie są żarty. Premier Jarosław Kaczyński, chcąc złamać determinację okupujących jego kancelarię pielęgniarek, sięgnął nawet do zagłuszania rozmów telefonicznych dzielnych siostrzyczek. Na niewiele się to zdało, gdyż pielęgniarki to twarde zawodniczki i Kaczyński w końcu zaczął z nimi rozmawiać, choć była to już dla niego "musztarda po obiedzie".

Próba zmierzenia się z nabrzmiałą problematyką, głównie sziptali, przez nową panią minister Ewę Kopacz, też okazała się falstartem. Źle przygotowane ustawy, mające na celu stworzenie instrumentów prawnych dla usamodzielnienia i poszerzenia źródeł finansowania usług medycznych poprzez stworzenie rynku ubezpieczeń zdrowotnych spowodowały, że planowane na ten temat konstytucyjne posiedzenie Rady Ministrów zastąpione zostało niekonstytucyjnym spotkaniem ministrów, którzy zdecydowali, że najlepiej będzie, jak posłowie te ustawy wniosą jako własne inicjatywy. W takiej sytuacji pojawia się jednak pytanie, kto odpowiada za treść proponowanych ustawowo rozwiązań. Potem pojawiła się idea białego "okrągłego stołu" medycznego, będąca odpowiedzią premiera na organizowane przez prezydenta spotkania konsultacyjne z przedstawicielami służby zdrowia. I to przedsięwzięcie, póki co, nie dało znanego opinii publicznej rezultatu.

Reklama

Odnoszę wrażenie dreptania w miejscu, jeżeli chodzi o konkretne decyzje zmierzające do uzdrowienia służby zdrowia. Ostatnio Bułgarzy zdecydowali się na prywatyzację szpitali z wyłączeniem ok. 10% strategicznych placówek klinicznych. Tym tropem, z powodzeniem, poszli Holendrzy.

A my? Dyskutujemy i gasimy pożary. Bo w zasadniczej swej części szpitale i przychodnie pracują normalnie. Ponad 14 300 niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej kieruje się już ekonomią. Natomiast spośród 1 700 publicznych zakładów opieki zdrowotnej ponad połowa nie jest zadłużona w ogóle, ale 50 szpitali generuje 56% z długów wymagalnych, a 20 z nich posiada blisko 40% tych zobowiązań.

Ostatnio miałem okazję przyjrzeć się sytuacji dwóch kluczowych szpitali znajdujących się na dwóch przeciwstawnych krańcach Polski. Szpital Jana Pawła II w Krakowie. Średnia płaca pielęgniarek 3 100 zł, lekarzy prawie 8 000 zł. Od paru lat wypracowuje nadwyżkę, pozwalającą corocznie przeznaczać na inwestycje ponad 10 mln zł. Dysponuje systemem informatycznym, umożliwiającym uchwycenie kosztów leczenia każdego pacjenta. Dyrektor szpitala, ten sam od 17 lat, chce go w dalszym ciągu restrukturyzować i w jakiejś formie sprywatyzować.

I radykalnie inny przypadek. Akademickie Centrum Kliniczne w Gdańsku. Zadłużenie sięgające 208 mln zł. Patologiczna struktura płac na korzyść personelu pomocniczego. Komornicy zajmujący konta. Wstrzymanie przyjęć pacjentów i ich odblokowanie po uruchomieniu przez Ministerstwo Zdrowia jakiejś specjalnej, pozasystemowej transzy w wysokości 30 mln zł. Odwołany w końcu dyrektor szpitala znalazł się pod kroplówką. Jeden kraj, te same zasady funkcjonowania szpitali, a zupełnie odmienne sytuacje.

Jak to możliwe? Sam nie wiem, bo wydawało mi się, że system jest chory i niereformowalny. A jednak, idąc po nitce do kłębka, jakość ludzi stojących na czele tak szczególnie skomplikowanych instytucji, jakimi są duże szpitale, może przesądzać o tym, co się tak naprawdę w nich dzieje. Czy zatem otoczenie prawne, organizacyjne i finansowe nie ma znaczenia? Ma i to ogromne. Ale bez kompetentnych i odpowiedzialnych zarządców też niewiele da się uczynić. I tę refleksję dedykuję rządowi Donalda Tuska na 100 dni jego panowania.

Dobrzy ludzie, w znaczeniu ich kompetencji, doświadczenia, walorów moralnych i poczucia odpowiedzialności, i dobre regulacje, w znaczeniu ich klarowności i stabilności, to warunek powodzenia w zmaganiu się nie tylko ze służbą zdrowia, ale także ze służbami specjalnymi, drogami i autostradami, koleją, kopalniami, budową stadionów, wprowadzeniem Euro jako waluty, prokuraturą i administracją publiczną.

Rząd PO i PSL wniósł już, po rządach PiS, LPR i Samoobrony, nowy klimat, inny język, odblokował Polskę w Unii Europejskiej, podjął próbę rozmowy z Rosją. Ale wzbudził też ogromne nadzieje, których nie powinien zawieść.

J.Król

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | zarobki | zadłużenie | struktura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »