Pensje dynamicznie rosną

Coraz lepiej zarabiamy. W pierwszym kwartale przeciętna pensja wzrosła aż o 4,5 proc. Tyle wynosi średnia. Są jednak profesje, gdzie zarobki poszybowały w górę prawie o 10 proc.

Pracodawcy lepie płacą za pracę, a przy niskim poziomie cen, zarobków nie zżera inflacja - pisze "Gazeta Prawna". Według dziennika, wynagrodzenia rosną z dwóch powodów: bo firmom powodzi się coraz lepiej, i po drugie, na rynku zaczyna brakować fachowców, dlatego trzeba im nieźle płacić, żeby nie odeszli do konkurencji.

Dotyczy to np. informatyków, którzy, jak podaje GUS, znajdują się w czołówce najlepiej opłacanych profesji, a ich wynagrodzenia rosną najszybciej. Przeciętny zarobek w tym fachu to 6 194 zł brutto i jest ono wyższe aż o 9,8 proc. w stosunku do roku ubiegłego.

Reklama

Do nieźle uposażonych pracowników zaliczają się też tradycyjnie górnicy. Przeciętne wynagrodzenie pracownika kopali wyniosło w I kwartale 4 082 zł brutto i było prawie dwa razy wyższe niż średnia pensja w gospodarce narodowej. GUS wyliczył, że przeciętny Kowalski dostaje za swoją pracę 2 547 zł brutto.

Ile osób w rzeczywistości dostaje taką pensję? Średnią zawyżają tacy pracownicy, jak wspomniani już informatycy, czy górnicy. Przeciętną podwyższają też pensje wypłacane osobom zatrudnionym na Śląsku i na Mazowszu, gdzie wynagrodzenia są wyższe od reszty kraju o 800-1000 zł. Niemniej i także tam pracownicy zwykle nie są przepłacani. Przykładowo, jak pisze "Gazeta Prawna", w przemyśle odzieżowym średnia płaca waha się między 1 350 a 1 720 zł brutto.

Z dynamika jest coś nie tak

Analitycy Banku BPH przyglądając się danym o zarobkach w I kwartale zwrócili uwagę na dość szczególne zachowanie dynamiki płac w kwietniu, kiedy pensje rosły stosunkowo najwolniej. O ile w poprzednich miesiącach wzrost wynosił ok. 5 proc. to w kwietniu dynamika zmalała do 4 proc. Stało się tak mimo bardzo silnej i rosnącej presji płacowej. Skąd zatem to spowolnienie? Analitycy próbują powiązać ten fakt z osłabienie dynamiki produkcji przemysłowej w kwietniu. Przyczyną była mniejsza liczba dni roboczych w tym miesiącu (święta wielkanocne). Być może zatem spadek dynamiki płac wynikał z mniejszej liczby roboczogodzin. "Uzasadnieniem tej korelacji może być stosunkowo duża popularność elastycznych form zatrudnienia (np. umowa zlecenie, samozatrudnienie), umożliwiających w dużym stopniu uzależnienie wynagrodzenia od ilości przepracowanych godzin, lub wykonanych zadań - piszą analitycy. - Innymi słowy, jeżeli na spowolnienie produkcji przemysłowej w kwietniu istotny wpływ miał silny efekt liczby dni roboczych, związany ze świętami wielkanocnymi, o tyle również przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw mogło przejściowo obniżyć się z tego powodu".

Osłabienie dynamiki jest jednak tylko przejściowe, Jak wspomnieliśmy presja na wzrost wynagrodzeń jest bardzo silna. Ekonomiści prognozują, że pensje będą rosły i realnie - po odliczeniu inflacji - w stosunku do ubiegłego roku, wynagrodzenia wzrosną o ponad 3 proc.

INTERIA.PL/Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: analitycy | zarobki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »