Pomysłem na bezrobocie - eksport pracowników?

Do stałej nadwyżki importu do Polski nad naszym eksportem zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Rzadko zdarza się miesiąc, aby saldo ujemne handlu zagranicznego było mniejsze niż miliard dolarów.

Do stałej nadwyżki importu do Polski nad naszym eksportem zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Rzadko zdarza się miesiąc, aby saldo ujemne handlu zagranicznego było mniejsze niż miliard dolarów.

Sytuację ratują trochę przepływy finansowe, ale i tak deficyt obrotów bieżących utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie. Faktem jest więc, że mamy poważne trudności z ulokowaniem naszych towarów na rynkach europejskich. Jakość, opakowania, brak środków na skuteczny marketing - specjaliści jednym tchem wymieniają te i inne przyczyny.

Niezaprzeczalnym faktem jest również to, że bezrobocie w Polsce dotyka już 2,8 mln osób i że grupa ta stanowi 15,6 procent ludzi zdolnych do pracy. Tak wysoki poziom stanowi już bezrobocie strukturalne, co oznacza, że ludzie pozbawieni pracy nie mają żadnych szans na jakikolwiek wybór i rzadko na jakąkolwiek ofertę.

Reklama

Z tych dwóch mało optymistycznych zjawisk trzeba jednak wyciągnąć wnioski. Pomysły polityków na walkę z bezrobociem są takie, że ich nie ma. Z tej strony trudno więc liczyć na wsparcie, chociażÉ Był taki wojewoda z Katowic - Marek Kempski. Jako jeden z pierwszych podjął on temat eksportu siły roboczej, górników konkretnie. Co prawda, nie wiadomo dlaczego, do odkrywkowych kopalni węgla brunatnego na Alasce chciał wyeksportować tysiąc górników dołowych, specjalistów od węgla kamiennego - i zapewne dlatego nic z tego nie wyszło - ale przynajmniej próbował.

Za górnikami poszli następni - lekarze i pielęgniarki do Skandynawii. Tego, że jest ich w naszych szpitalach za dużo, nie potwierdzi nikt, komu przyszło korzystać z usług tych placówek - ale podobno tak jednak jest. Rzecz tyczy kilku tysięcy osób w białych fartuchach. Po służbie zdrowia przyszła kolej na rybaków. Na początek wyeksportujemy ich 2 tysiące do niewielkiej Irlandii, następnie - 4,5 tysiąca do Norwegii, a w kolejce czekają jeszcze Hiszpania i Szkocja. Zastanawiam się, czy tych naszych rybaków wystarczy dla wszystkich - bo tylu tysięcy to ich w Polsce chyba nigdy nie było.

Wszystko to jednak są tylko próbki, małe testy. Prawdziwy eksport rozpocznie się wraz z naszym przystąpieniem do Unii Europejskiej. Z szacunków niemieckich - autorstwa monachijskiego instytut badań gospodarczych Ifo - wynika, że w ciągu 10 lat po powiększeniu UE liczba polskich imigrantów sięgnie 1,3 miliona w samych tylko Niemczech. Polskie szacunki są bardziej ostrożne i mówią, że w tym czasie, na obszarze całej dotychczasowej ăpiętnastkiÓ osiedli się czasowo od 400 do 700 tysięcy naszych rodaków. Raczej ku naszemu punktowi widzenia skłania się Komisja Europejska, nie spodziewając się masowej emigracji.

Jak by się nie stało - trochę szkoda. To prawda, że tą metodą można trochę zmniejszyć i bezrobocie, i korki na ulicach. Ale bezsporny pozostaje fakt, iż będzie nas mniej. Do roku 1998 stale nas przybywało - niewiele bo niewiele, ale jednak. Od tego przełomowego roku, kiedy Polaków doliczono się w kraju 38,667 mln, już tylko nas ubywa. W roku 1999 - 13 tysięcy; w 2000 - 10 tysięcy. Niby niedużo, ale... Jeśli tak szybko będziemy eksportować, to i tego - przepraszam za określenie - towaru może nam zabraknąć.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: eksport | bezrobocie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »