Problemów nie ubywa, a urzędnicy radzą

Z jednej strony RPP, mimo stosunkowo liberalnej postawy jej szefa, zbyt wolno redukowała stopy procentowe, nigdy nie trafiając we własne cele inflacyjne. Z drugiej rząd zamiast liberalizować, reformować i dawać wolną rękę przedsiębiorcom, znalazł sobie temat zastępczy i eksploruje go do granic dobrego smaku.

Z jednej strony RPP, mimo stosunkowo liberalnej postawy jej szefa, zbyt wolno redukowała stopy procentowe, nigdy nie trafiając we własne cele inflacyjne. Z drugiej rząd zamiast liberalizować, reformować i dawać wolną rękę przedsiębiorcom, znalazł sobie temat zastępczy i eksploruje go do granic dobrego smaku.

Wszyscy doskonale wiedzą, że posiedzenie Rady*, podczas którego Rada poskarży się prezydentowi na Radę, niczego nie zmieni. Nie tylko dlatego, że wspólne spotkanie prezydenta i rządu nie ma - w myśl przepisów - żadnej mocy sprawczej. Przede wszystkim dlatego, że zmienianie czegokolwiek w instytucjonalnej konstrukcji ciała odpowiedzialnego za politykę monetarną oraz w mechanizmie ustalającym wartość złotego jest niebezpieczne dla gospodarki, a w świetle aspiracji Polski do Unii Europejskiej - także dla kraju. Podobnie wszyscy mają świadomość, że wniosek premiera o zwołanie Rady Gabinetowej był tylko i wyłącznie kolejnym zagraniem "pod publiczkę". Kolejnym w historii medialnej walki rządu z RPP.

Reklama

Tymczasem zarówno prezydent, jak i premier oraz szef NBP są urzędnikami, których obywatele i firmy kraju nad Wisłą wybrali i zatrudnili, by dbali o ich interesy. Sondaże jednoznacznie wskazują, że tak na prawdę tylko Aleksander Kwaśniewski wywiązywał się dotąd ze swojej roli. Choć pewnie pomaga mu w tym fakt, że mógł dotychczas staś z boku. I patrzeć.

A jest na co. Z jednej strony RPP, mimo stosunkowo liberalnej postawy jej szefa, zbyt wolno redukowała stopy procentowe, nigdy nie trafiając we własne cele inflacyjne. Z drugiej rząd zamiast liberalizować, reformować i dawać wolną rękę przedsiębiorcom, znalazł sobie temat zastępczy i eksploruje go do granic dobrego smaku. W wojnie na wyzwiska i obelgi rząd posuwał się dalej niż RPP. Choć nikt nie jest bez winy.

Najgorsze jest jednak to, że walka, bez względu na to, kto ma rację, do niczego nie prowadzi. Złoty to się umacnia, to słabnie, a działania zarówno rządu, jak i RPP zniekształcają mechanizm rynkowej wyceny walut. Firmy zmagają się z nadmiernym fiskalizmem państwa i brakiem reform strukturalnych, banki nie obniżają cen kredytów. Swoje trzy grosze dorzuca dekoniunktura. A urzędnicy radzą. Jakby nie mieli lepszych pomysłów.

W tym miejscu powinna nastąpić pointa w formie odpowiedzi na pytanie: kto za to wszystko płaci? Ale nie nastąpi. Bo nie lubię się powtarzać.

* Gabinetowej

** Ministrów

*** Polityki Pieniężnej

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »