Ropa i Fed w centrum uwagi

Piątek był trzecim kolejnym dniem wzrostu cen ropy na największym na świecie rynku amerykańskim. Tym razem cena w Nowym Jorku wzrosła o ponad 0,5 proc., nie przekroczyła jednak granicy 70 dolarów i zatrzymała się tuż poniżej niej.

Piątek był trzecim kolejnym  dniem wzrostu cen ropy na największym na świecie rynku  amerykańskim. Tym razem cena w Nowym Jorku wzrosła o ponad 0,5  proc., nie przekroczyła jednak granicy 70 dolarów i zatrzymała się  tuż poniżej niej.

Umiarkowany wzrost cen wiąże się głównie z optymistyczniejszymi niż dotąd prognozami rozwoju sytuacji w Iranie i wokół niego, a także z przewidywaniami wyhamowania wzrostu popytu w najbliższych miesiącach.

Ben Bernanke, szef Rezerwy Federalnej (Fed), czyli banku centralnego USA, a także inni przedstawiciele tej kluczowej dla gospodarki USA i całego świata instytucji, ostrzegali w ostatnich dniach przed inflacją, co sugeruje możliwość dalszego podnoszenia przez Fed stopy procentowej, co z kolei schłodzi zapewne koniunkturę gospodarczą i prawdopodobnie wyhamuje wzrost popytu na paliwa.

Reklama

Również Międzynarodowa Agencja Energetyki, organizacja reprezentująca kraje wysoko rozwinięte, czyli głównych odbiorców ropy i innych nośników energii, analizująca w ich imieniu sytuację rynkową, zredukowała w ostatnich dniach swe najnowsze prognozy wzrostu popytu na ropę z 1,25 do 1,24 mln baryłek dziennie średnio w skali roku 2006. Jest to wartość niższa już o 30 procent od prognoz wzrostu popytu formułowanych w styczniu.

Dodatkowa MAE podała, że zapasy ropy w Stanach Zjednoczonych i Azji są obecnie najwyższe od 20 lat. Coraz bardziej umiarkowane oceny popytu natrafiają jednak na utrzymującą się niepewność po stronie podaży, zwłaszcza co do sytuacji w niektórych krajach naftowych Afryki i Bliskiego Wschodu. Hamuje to możliwość wyraźniejszego spadku cen ropy, utrzymujących się wciąż na poziomie odległym o zaledwie kilka dolarów od kwietniowych rekordów cenowych wszech czasów.

Według ekspertów rynkowych cytowanych przez agencję AP, jeśli nie dojdzie do niespodziewanego pogorszenia sytuacji, na przykład w stosunkach Iran - USA albo w wyniku powstania groźnego huraganu w regionach naftowych, to cena ropy w najbliższym czasie powinna wahać się w dość wąskim przedziale 68 - 72 dol. za baryłkę.

W piątek na New York Mercantile Exchange wskaźnikowa dla rynku amerykańskiego cena lekkiej, słodkiej ropy krajowej z dostawą w lipcu wzrosła o 38 centów, do poziomu 69,88 dolara za baryłkę, przy czym w ciągu dnia przekroczyła nawet granicę 70 dol.

Wcześniej w Londynie na giełdzie ICE Futures wskaźnikowa dla rynku europejskiego cena ropy Brent z Morza Północnego zamknęła się na poziomie 68,08 dol. za baryłkę, niższym o 37 centów niż w czwartek.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: cena ropy | wzrost cen | Fed | centrum uwagi | ropa naftowa | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »